3.

1.6K 80 28
                                    

Pov Peter

Wstałem rano i szybko ogarnąłem się do szkoły. Wyszedłem z mieszkania chwile po 7. Nikt do mnie nie pisał. Ani na grupie, ani nikt. Nie spóźniony wszedłem do szkoły i udałem się w stronę szafki, aby wziąć potrzebne książki na moją ulubioną lekcje-fizykę. W drodze do klasy usłyszałem znajomy głos.
- Ej Parker! Parker?! - krzyknął Flash, ale starałem się go ignorować - Penis Parker! Ciotka cię nie nauczyła, aby słuchać się starszych?!
Chciałem juz coś powiedzieć, ale się powstrzymałem od skomentowania jego zachowania. Milczałem. Byłem od niego znacznie niższy.
- Parker! Nie skończyłem jeszcze! - krzycząc to kopnął mnie w brzuch, następnie w twarz i jeszcze raz brzuch. Odchodząc skoczył mi jeszcze na nogę i odszedł śmiejąc się. Podpierając się ściany, ruszyłem w stronę sali z fizyki... spóźniony... znowu... Stojąc pod drzwiami, postanowiłem, iż nie będę wchodził do pomieszczenia, gdyż do końca lekcji zostało 10 minut. Postanowiłem je przeznaczyć na inne cele. Udałem się w stronę łazienki i zamknąłem w jednej z kabin. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włączyłem jakiś czat.

Mały Pajączek: Ned... pomóż mi...Jestem w toalecie... proszę Ned...

???: Dzieciaku pomyliłeś numery. To ja Świetna Agentka.

Mały Pajączek: Przepraszam...

Świetna Agentka: Co się stało?

Mały Pajączek: A nic... tylko taki typ mnie dręczy. Złe się czuje...

Świetna Agentka: Idz do toalety.

Mały Pajączek : Jestem... nie dobrze mi...

Napisałem, ale chwile później zemdlałem.

POV Natasha

Napisał do mnie jakiś nieznany numer. Po chwili jednak ogarnęłam, iż to ten dzieciak z którym piszemy.
Napisał mi, że złe się czuje. Kazałam mu udać się do toalety, ale po chwili przestał mi odpisywać.

POV Peter

Obudziłem się, leżąc na ziemi. Wstałem z podłogi i zgarnąłem rzeczy, które leżały obok. Wyszedłem z kabiny i podszedłem do zlewu. Moja twarz była cała w ciemnobordowej cieczy. Wyciągnąłem z plecaka pudełko plasterków i wodę utlenioną, którą oczyściłem twarz z krwi.
Było już po lekcjach, kiedy wyszedłem ze szkoły. Na szczęście nie spotkałem, ani Flasha, ani jego przyjaciół.
Udałem się na przystanek autobusowy. I spoźniłem się na autobus. Zacząłem biec w stronę Stark Tower. Do budynku wszedłem spóźniony. Podszedłem do recepcji po plakietkę.
- Peter, Peter Parker- powiedziałem.
- Pan na staż?
- Tak..
- Pański pracodawca czeka na pana na 4 pietrze.
Wjechałem windą na wybrane piętro i ruszyłem w stronę gabinetu nr. 13.
Pechowa liczba. Ten dzień zapowiada się świetnie. Zapukałem do drzwi, a jaki ze nie dostałem odzewu wszedłem do środka. Przede mną stał mężczyzna. Wyglądał na około 40 lat. Jego głowę pokrywała łysina. Ubrany był w czarny garnitur i ciemne spodnie. Na nogach miał czarne wypolerowane buty.
Z tego co zrozumiałem nazywa się Pan William Jones.
- Dzień dobry... przepraszam za spóźnienie.
- Nigdy, ale to nigdy się nie spóźniają! Bo inaczej możesz tu już nie przychodzić.- powiedział tak ozięble, jak nigdy nie słyszałem. - Tu masz prace. Zajmij się tym i jak skończysz to przynieś mi tutaj.
Rzucił mi teczkę wypełnioną papierami.
Złapałem opakowanie w locie i dziękując wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się w stronę pomieszczenia na uboczu. Wyciągnąłem telefon i zacząłem:

Mały Pajączek: Hej wszystkim.

Pan Pedofil: Hej dzieciaku.

Dziadek: Cześć synu.

Merida Waleczna: Cześć dzieciaku!

Mały Pajączek: Jestem w końcu na stażu!

Pan Pedofil: Jak się nazywasz to cie odwiedzimy.

Mały Pajączek: Nie... bo wtedy będziecie wiedzieć kim jestem. Mogę wam podpowiedzieć, że robię jakieś papiery.

Pan Pedofil: Wszyscy stażyści robią papiery.

Mały Pajączek : No właśnie. Chyba kończę, bo dużo tego jest.

Dziadek: Pa dzieciaku!

Świetna Agentka: Pa!

Odłożyłem telefon na bok i zacząłem czytać dokumenty. Pierwsze 10 kartek ogarnąłem w ciągu 20 minut. Potem było już tylko gorzej. W końcu zostało mi tylko zadanie, które było na teście do SI. Ostatnie zadanie. I to zadanie, które wysłał mi Pan Pedofil. Teraz mam pewność, że tu pracuje. Szybko napisałem równanie i poszedłem odnieść teczkę Panu Jonesie. Popatrzył na mnie i powiedział:
- Przynieś mi kawę, czarną kawę.
- Dobrze- odpowiedziałem i udałem się w stronę windy. Wjechałem na kolejne piętro, ale ekspres z kawą był na kolejnym. Po chwili do windy wszedł Kapitan Ameryka!!!!
- Jesteś na stażu? - spytał.
Pokiwałem w odpowiedzi głową. Wysiadłem na kolejnym pietrze. Udałem się w stronę ekspresu i wyciągnąłem kubek. Nalałem do kubka kawy z mlekiem i ruszyłem w drogę powrotną.
Wszedłem do gabinetu i podałem napój mężczyźnie.
- Proszę kawa.
- Mówiłem, że chce czarną kawę!- krzyknął i przechylił na mnie wrzątek. Krzyknąłem ze strachu i skulilem się na ziemi. Po chwili do środka wszedł Pan Stark! Ironman!!! Pomógł mi wstać i wyszliśmy z pomieszczenia.

POV Stark

Postanowiłem zejść na dół do stażystów. Może rozpoznam gdzie mojego dzieciaka. Szedłem, gdy usłyszałem krzyk, dobiegający z gabinetu Pana Jones'a. Współczuje dzieciaku, który dostał go za opiekuna. Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się dziwny widok. Na ziemi leżał skulony brunet i trząsł się ze strachu. Ten idiota wylał na niego kawę. Pomogłem wstać nastolatkowi i wyszliśmy z gabinetu. Teraz to już przegiął. Czemu ja go nie wylałem ostatnio?!
Idąc chłopakowi ugięły się nogi i upadł. Złapałem go i podniosłem, a następnie wszedłem do windy i wjechałem kilka pięter wyżej. Wszedłem do środka i położyłem chłopaka na łóżku. Zawołałem Bruce'a.
- Co się stało?... Niech zgadnę Jones się stał..?
Nie odpowiedziałem. Opatrzylem mu nogę. Jego cała noga była w siniakach. Dodatkowo jego cała kostka była cała spuchnięta. Zabraliśmy go na prześwietlenie. Co on takiego robi, że przychodzi na staż z skręconą kostką. Dalej ledwo kontaktował się ze światem. Obudziliśmy chłopaka i daliśmy mu tabletki przeciwbólowe. Wyszliśmy na chwile po wyniki, ale gdy wróciliśmy już go nie było.

Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz