Pov Peter
Wstałem rano i szybko ogarnąłem się do szkoły. Wyszedłem z mieszkania chwile po 7. Nikt do mnie nie pisał. Ani na grupie, ani nikt. Nie spóźniony wszedłem do szkoły i udałem się w stronę szafki, aby wziąć potrzebne książki na moją ulubioną lekcje-fizykę. W drodze do klasy usłyszałem znajomy głos.
- Ej Parker! Parker?! - krzyknął Flash, ale starałem się go ignorować - Penis Parker! Ciotka cię nie nauczyła, aby słuchać się starszych?!
Chciałem juz coś powiedzieć, ale się powstrzymałem od skomentowania jego zachowania. Milczałem. Byłem od niego znacznie niższy.
- Parker! Nie skończyłem jeszcze! - krzycząc to kopnął mnie w brzuch, następnie w twarz i jeszcze raz brzuch. Odchodząc skoczył mi jeszcze na nogę i odszedł śmiejąc się. Podpierając się ściany, ruszyłem w stronę sali z fizyki... spóźniony... znowu... Stojąc pod drzwiami, postanowiłem, iż nie będę wchodził do pomieszczenia, gdyż do końca lekcji zostało 10 minut. Postanowiłem je przeznaczyć na inne cele. Udałem się w stronę łazienki i zamknąłem w jednej z kabin. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włączyłem jakiś czat.Mały Pajączek: Ned... pomóż mi...Jestem w toalecie... proszę Ned...
???: Dzieciaku pomyliłeś numery. To ja Świetna Agentka.
Mały Pajączek: Przepraszam...
Świetna Agentka: Co się stało?
Mały Pajączek: A nic... tylko taki typ mnie dręczy. Złe się czuje...
Świetna Agentka: Idz do toalety.
Mały Pajączek : Jestem... nie dobrze mi...
Napisałem, ale chwile później zemdlałem.
POV Natasha
Napisał do mnie jakiś nieznany numer. Po chwili jednak ogarnęłam, iż to ten dzieciak z którym piszemy.
Napisał mi, że złe się czuje. Kazałam mu udać się do toalety, ale po chwili przestał mi odpisywać.POV Peter
Obudziłem się, leżąc na ziemi. Wstałem z podłogi i zgarnąłem rzeczy, które leżały obok. Wyszedłem z kabiny i podszedłem do zlewu. Moja twarz była cała w ciemnobordowej cieczy. Wyciągnąłem z plecaka pudełko plasterków i wodę utlenioną, którą oczyściłem twarz z krwi.
Było już po lekcjach, kiedy wyszedłem ze szkoły. Na szczęście nie spotkałem, ani Flasha, ani jego przyjaciół.
Udałem się na przystanek autobusowy. I spoźniłem się na autobus. Zacząłem biec w stronę Stark Tower. Do budynku wszedłem spóźniony. Podszedłem do recepcji po plakietkę.
- Peter, Peter Parker- powiedziałem.
- Pan na staż?
- Tak..
- Pański pracodawca czeka na pana na 4 pietrze.
Wjechałem windą na wybrane piętro i ruszyłem w stronę gabinetu nr. 13.
Pechowa liczba. Ten dzień zapowiada się świetnie. Zapukałem do drzwi, a jaki ze nie dostałem odzewu wszedłem do środka. Przede mną stał mężczyzna. Wyglądał na około 40 lat. Jego głowę pokrywała łysina. Ubrany był w czarny garnitur i ciemne spodnie. Na nogach miał czarne wypolerowane buty.
Z tego co zrozumiałem nazywa się Pan William Jones.
- Dzień dobry... przepraszam za spóźnienie.
- Nigdy, ale to nigdy się nie spóźniają! Bo inaczej możesz tu już nie przychodzić.- powiedział tak ozięble, jak nigdy nie słyszałem. - Tu masz prace. Zajmij się tym i jak skończysz to przynieś mi tutaj.
Rzucił mi teczkę wypełnioną papierami.
Złapałem opakowanie w locie i dziękując wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się w stronę pomieszczenia na uboczu. Wyciągnąłem telefon i zacząłem:Mały Pajączek: Hej wszystkim.
Pan Pedofil: Hej dzieciaku.
Dziadek: Cześć synu.
Merida Waleczna: Cześć dzieciaku!
Mały Pajączek: Jestem w końcu na stażu!
Pan Pedofil: Jak się nazywasz to cie odwiedzimy.
Mały Pajączek: Nie... bo wtedy będziecie wiedzieć kim jestem. Mogę wam podpowiedzieć, że robię jakieś papiery.
Pan Pedofil: Wszyscy stażyści robią papiery.
Mały Pajączek : No właśnie. Chyba kończę, bo dużo tego jest.
Dziadek: Pa dzieciaku!
Świetna Agentka: Pa!
Odłożyłem telefon na bok i zacząłem czytać dokumenty. Pierwsze 10 kartek ogarnąłem w ciągu 20 minut. Potem było już tylko gorzej. W końcu zostało mi tylko zadanie, które było na teście do SI. Ostatnie zadanie. I to zadanie, które wysłał mi Pan Pedofil. Teraz mam pewność, że tu pracuje. Szybko napisałem równanie i poszedłem odnieść teczkę Panu Jonesie. Popatrzył na mnie i powiedział:
- Przynieś mi kawę, czarną kawę.
- Dobrze- odpowiedziałem i udałem się w stronę windy. Wjechałem na kolejne piętro, ale ekspres z kawą był na kolejnym. Po chwili do windy wszedł Kapitan Ameryka!!!!
- Jesteś na stażu? - spytał.
Pokiwałem w odpowiedzi głową. Wysiadłem na kolejnym pietrze. Udałem się w stronę ekspresu i wyciągnąłem kubek. Nalałem do kubka kawy z mlekiem i ruszyłem w drogę powrotną.
Wszedłem do gabinetu i podałem napój mężczyźnie.
- Proszę kawa.
- Mówiłem, że chce czarną kawę!- krzyknął i przechylił na mnie wrzątek. Krzyknąłem ze strachu i skulilem się na ziemi. Po chwili do środka wszedł Pan Stark! Ironman!!! Pomógł mi wstać i wyszliśmy z pomieszczenia.POV Stark
Postanowiłem zejść na dół do stażystów. Może rozpoznam gdzie mojego dzieciaka. Szedłem, gdy usłyszałem krzyk, dobiegający z gabinetu Pana Jones'a. Współczuje dzieciaku, który dostał go za opiekuna. Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się dziwny widok. Na ziemi leżał skulony brunet i trząsł się ze strachu. Ten idiota wylał na niego kawę. Pomogłem wstać nastolatkowi i wyszliśmy z gabinetu. Teraz to już przegiął. Czemu ja go nie wylałem ostatnio?!
Idąc chłopakowi ugięły się nogi i upadł. Złapałem go i podniosłem, a następnie wszedłem do windy i wjechałem kilka pięter wyżej. Wszedłem do środka i położyłem chłopaka na łóżku. Zawołałem Bruce'a.
- Co się stało?... Niech zgadnę Jones się stał..?
Nie odpowiedziałem. Opatrzylem mu nogę. Jego cała noga była w siniakach. Dodatkowo jego cała kostka była cała spuchnięta. Zabraliśmy go na prześwietlenie. Co on takiego robi, że przychodzi na staż z skręconą kostką. Dalej ledwo kontaktował się ze światem. Obudziliśmy chłopaka i daliśmy mu tabletki przeciwbólowe. Wyszliśmy na chwile po wyniki, ale gdy wróciliśmy już go nie było.
CZYTASZ
Wrong number
FanfictionPeter niechcący zamiast do Neda pisze do tajemniczego mężczyzny, iż się wykrwawia. Czy to wydarzenie da początek nowej przyjaźni, czy może czegoś więcej. 1# clintbarton (4.10.2022)