15.

573 39 13
                                    

Przepraszam ze tak długo nie było rozdziału😭😭😭😭😭😭😭😭
Postaram się to wynagrodzić!!!!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pov Peter

Obudziłem się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nie wiedziałem gdzie się znajduje. Po chwili dzięki mojemu lepszemu słuchowi, usłyszałem, ze ktoś idzie w moją stronę.
Poczułem ucisk na gardle i zostałem podniesiony za nie do góry. Silny jest.

- I co Peter?

Skąd on zna moje imię?

- Pewnie zastanawiasz się skąd znam twoje imię, kim jestem i po co w ogóle jestem ci potrzebny? Otóż to...

Zrobił chwile przerwy.

- Porwałem cie, ponieważ ostatnio jesteś blisko Starka. Natomiast Stark ma wiele potrzebnych nam dokumentów. Powiesz nam wszystko albo stanie ci się krzywda.

Nie ma szans, że cokolwiek im powiem!

Muszę coś wymyślić, inaczej pożałuję tego, że kiedykolwiek zbliżyłem się do miliardera!

- Nic wam nie powiem... - powiedziałem cicho, ale na tyle głośno, że mnie usłyszeli.

W zamian za to otrzymałem siarczyste uderzenie w policzek. Złapałem się mocno w miejsce uderzenia.

Po chwili światło w pomieszczeniu zapaliło się. Przed sobą ujrzałem 3 gości. Skądś ich kojarzę! Należą oni do jednej z najbardziej niebezpiecznych mafii w całym Nowym Jorku. 

Jeden miał granatowy dres. Jego głowę oplatała sieć gęstych, długich blond włosów.

Drugi miał na sobie ciemne ubranie. Na głowę założył kominiarkę i okulary, więc nie widziałem jego twarzy.

Trzeci, jak sądzę, ich szef miał biały dres, białe, wysokie buty. Miał krzaczaste brwi.

- Oj Peter...

O co im chodzi?!

- N-nic wam nie powiem..

Znowu otrzymałem uderzenie w polik.

- Peter, bądź grzecznym chłopcem..

Pokręciłem głową na nie.

Wtedy ten z kominiarką na głowie podszedł do mnie i mocno złapał mnie za włosy. Kopnął mnie w brzuch.

- Może teraz coś nam powiesz?!

-N-nie.

- Głupi bachor.

Po chwili pierwszy bandyta wyjął z kieszeni pistolet i strzelił mi nim w udo. 

Krzyknąłem.

Ból  był nie do wytrzymania.

Zacząłem płakać z bezsilności.

Po chwili mężczyźni opuścili pomieszczenie i znowu zostałem sam.

Pov Tony

Pan Tony: Dzieciaku?! Jesteś tam?

Pani Natasha: Jesteś tam?

Pan Thor: Midgardczyku?

Pan Steve: Synu!

Time skip* 6h później

Dzieciak nie odzywał się do nas już kilka dobrych godzin. Stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze chwilę, zanim zaczniemy cokolwiek robić.

Poza tym Peter jakoś do nas nie przyszedł. Poszedłem do jego pokoju, aby sprawdzić co u niego.  Zapukałem do drzwi, ale jako że nie dostałem odzewu, wszedłem do środka.

Łóżko było niepościelone, pewnie jeszcze z rana. Ubranie jak zwykle porozwalane po podłodze.

Natomiast chłopaka nie było..

Wybiegłem prędko z pokoju i ruszyłem w stronę salonu, krzycząc coś na wzór:

- P-petera nie m--mma. N-ni-e ma-a Petera!

- Co się stało? Czego nie ma? - spytała spokojnie Natasha.

- Petera nie ma! Nie ma go w pokoju! - krzyknąłem na jednym wdechu.

- Musimy go znaleźć. - powiedział stanowczo Steve, wstając z kanapy.

Pov Peter

Nie czułem już niczego. Mężczyźni zabawiali się ze mną, jak tylko chcieli. Moje ubrania leżały porozrzucane po całym pomieszczeniu. Zgasili też na mnie papierosy, więc całe ramię miałem poparzone. Moje udo było całe w krwi. Miałem pobitą twarz. Ledwie widziałem na lewe oko. Dodatkowo czułem ogromny ból w klatce piersiowej, przez co ciężej mi się oddychało.

Znowu weszli do środka.

Jeden z nich znowu do mnie strzelił. Już nawet nie wiem gdzie. Nie wiem nawet który to, bo ledwie widzę.

- Uśmiechnij się Peter. Za chwilę wyślemy zdjęcie do twojego ukochanego Starkusia.

Podniosłem lekko głowę do góry, ale jeden z mężczyzn znów przycisnął mi głowę do podłogi.

Usłyszałem dźwięk robionego zdjęcia. Kopnięto mnie jeszcze w brzuch, po czym znowu zemdlałem.

Pov Tony

Siedzieliśmy w salonie i próbowaliśmy wszystkiego. Obstwialiśmy, że mogli to być Sketers albo Moodys. Jedne z najbardziej niebezpiecznych mafii w całym Nowym Jorku. Nie wiedzieliśmy co mamy już robić. Po chwili przyszło mi jakieś powiadomienie. Szybko odpaliłem załącznik. Na zdjęciu był Peter!

Leżał cały w krwi, nagi na ziemi. Na udzie miał ranę postrzałową.

Pod zdjęciem był podpis:

Starkuś, a wiedziałeś, że ten twój dzieciak to Mały Pajączek i Spiderman?

Wszystkich natychmiastowo wryło w fotele.

Peter?

Spidermanem?

Mały Pajączek?


Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz