Pov Tony
Skąd wiedział, że to ja wszedłem do pokoju? Przecież nawet nie obejrzał się w moją stronę..
Może to jego pajęcze zmysły? Coś takiego?
Nie wiem...
Przez chwile zastanawiałem się nad tym, co mam powiedzieć. Po chwili jednak zebrałem się na odwagę i zacząłem:
- P-przepraszam Pete...
Nastolatek obejrzał się w moją stronę, zszokowany moją obecnością.
- P-pan Stark...?
Był widocznie zdziwiony moją obecnością. A myślałem, ze wie że wszedłem środka. Dziwne...
- To ja dzieciaku.
I znowu odjęło mi mowę.
Jednak tym razem to nastolatek zabrał głos i zaczął swój długi monolog:
- J-ja przepraszam p-panie Stark. Już tak więcej n-nie zrobię... Obiecuję.... M-może mnie pan teraz nawet wyrzucić, abym n-nie sprawiał kłopotów... J-ja jestem dla pana tylko problemem... Przepraszam...Panie Stark... niech pan mi wybaczy.... Ja wiem, że byłem okropnym podopiecznym, ale musi mi pan wybaczyć. Z-znaczy nie musi pan, ale ja chcę żeby tak się stało. Czy mógłby mi pan wybaczyć panie Stark? J-ja już tak d-dłużej nie mogę. N-nie mogę żyć z myślą, że pan mnie nienawidzi...
Czy ten cudowny chłopak właśnie wyznał mi, że myślę, iż go nienawidzę.
- Peter...
Spojrzał na mnie swoimi zapłakanymi oczami, a ja przytuliłem go mocniej i powiedziałem:
- Kocham cię skarbie. Nie wiem czemu coś takiego ci w ogóle przyszło do głowy.
Pov Peter
Rozmyślałem nad tym, co zrobi mi pan Stark, kiedy mnie zobaczy.
Napewno mnie pobije. Albo wyrzuci z wieży....
Nagle ktoś wszedł do pokoju. Nie mam pojęcia, czemu mój pajęczy zmysł nie zadziałał. Nawet nie pofatygowałem się, aby spojrzeć, kto znajduje się w tym samym pomieszczeniu co ja.
Ten ktoś usiadł na łóżku, a ja cicho wyszeptałem:
- Przepraszam panie Stark...
- Przepraszam Pete... - wyszeptał tajemniczy gość obok mnie.
Teraz na pewno mnie stąd wyrzuci. Słyszał, jak płakałem. Nie powinien mnie widzieć w takim stanie. Takiego słabego Parkera.
- P-pan Stark...?
- To ja dzieciaku...- widzę panie Stark.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale chyba nie wiedział zbytnio co.
To ja teraz przemówiłem:
- J-ja przepraszam p-panie Stark. Już tak więcej n-nie zrobię... Obiecuję.... M-może mnie pan teraz nawet wyrzucić, abym n-nie sprawiał kłopotów... J-ja jestem dla pana tylko problemem... Przepraszam...Panie Stark... niech pan mi wybaczy.... Ja wiem, że byłem okropnym podopiecznym, ale musi mi pan wybaczyć. Z-znaczy nie musi pan, ale ja chcę żeby tak się stało. Czy mógłby mi pan wybaczyć panie Stark? J-ja już tak d-dłużej nie mogę. N-nie mogę żyć z myślą, że pan mnie nienawidzi...
Skończyłem płacząc jeszcze bardziej niż na początku.
- Peter.
Spojrzałem na niego zapłakany, a on kontynuował:
- Kocham cię skarbie. Nie wiem czemu coś takiego ci w ogóle przyszło do głowy.
Poczułem się taki szczęśliwy, kiedy to powiedział.
W końcu miałem nadzieję na lepszy dzień.
W końcu miałem nadzieję na lepsze jutro.
W końcu miałem nadzieję, że to się uda.
W końcu miałem nadzieję, że te wszystkie słowa były prawdziwe.
W końcu miałem nadzieję, że Pan Stark rzeczywiście mnie kocha.
W końcu miałem nadzieję, że zostanę tu na jakiś czas.
W końcu miałem nadzieję, że odnalazłem swoją kochającą rodzinę, która nigdy, ale to nigdy mnie nie porzuci.
W końcu miałem nadzieję.
W końcu...
Cały ten dzień był męczący. Oczy same mi się zamykały.
- Tato..- to znaczy panie Stark?
Popatrzył na mnie, więc kontynuowałem:
- Mogę iść spać? Jestem zmęczony...
- Jasne skarbie...
Pov Tony
Po chwili powiedział;
- Tato..- to znaczy panie Stark?
Uśmiechnąłem się na to jak mnie nazwał, ale nie dałem po sobie niczego poznać.
- Mogę iść spać? Jestem zmęczony...
- Jasne skarbie...
Wyszedłem z sali i udałem się do sypialni. Zasypiałem z myślą, że odzyskałem syna.
***
Chyba zbliżamy się do końca książki kochani🥰
Kolejny rozdział--> 44gwiazdek
CZYTASZ
Wrong number
FanfictionPeter niechcący zamiast do Neda pisze do tajemniczego mężczyzny, iż się wykrwawia. Czy to wydarzenie da początek nowej przyjaźni, czy może czegoś więcej. 1# clintbarton (4.10.2022)