8.

1.1K 58 40
                                    

Pov Peter

Idąc korytarzem, znów mijałem dużo pomieszczeń. Po drodze nie minąłem nikogo, kto mógłby mi przeszkodzić w ucieczce, a z resztą nikogo nie spotkałem. Szedłem już dobre kilka minut, a korytarz wydawał się być bez końca. Ja jednak się nie poddawałem, tylko szedłem dalej. Dotarłem do potężnych, stalowych drzwi. Już myślałem, że będę musiał wrócić, bo z ucieczki nici, ale gdy oparłem się plecami o wejście, drzwi lekko drgnęły, co dało mi nadzieję.

Prędko obróciłem się i mocno pchnąłem wrota. Po kilku próbach w końcu mi się udało i zadowolony pobiegłem dalej. Już myślałem, że to koniec mojej katorgi. Chciałem wrócić do domu, do wieży Starka, ale nagle po prostu upadłem. Podniosłem wzrok do góry i moim oczom ukazał się blondyn, którego zobaczyłem tu pierwszy raz.

Podniósł mnie do pionu i wprowadził do pomieszczenia, z którego wyszedł. Na obracanym krześle siedział mężczyzna w podeszłym wieku. Miał ogoloną głowę i krzaczaste brwi.

- Myślę, że to już czas. - zaczął nagle wysoki blondyn.

Starzec pokiwał głową, a wyższy chwycił mnie mocniej za ramię, aż pisnąłem. Szliśmy w ciszy, aż postanowiłem się odezwać.

- G-gdzie idziemy? - spytałem przerażony.

- Na szkolenie. - widać było, że nie chce prowadzić ze mną rozmowy i robi to od niechcenia.

Pov Stark

Od kilku godzin analizowałem słowa wypowiedziane przez nastolatka w mieście. Las... Wątpię, żeby jakakolwiek organizacja przetrzymywała dzieciaka w tak łatwo dostępnym miejscu. Zaangażowałem całą drużynę w pomoc oraz dodatkowo podzieliłem się spostrzeżeniami.

Wszyscy niezwykle wkręcili się w akcję i robili wszystko, co w ich mocy, aby pomóc dzieciakowi..i Spidermanowi. Sprawdzaliśmy właśnie opuszczone budynki w lesie, kiedy to Steve natrafił na starą, zniszczoną fabrykę, która jest odstawiona od użytku od kilku dobrych lat. Postanowiliśmy sprawdzić to miejsce. Cały kolejny dzień przeznaczyliśmy na przygotowania do misji.

Pov Peter

Starszy wprowadził mnie do oświetlonej sali na końcu korytarza. Na ziemi leżały różne narzędzia. Wchodząc do środka, automatycznie się zląkłem. Stanąłem w przejściu i ignorowałem wszelkie rozkazy od blondyna.

" Idź. "

" Nie zatrzymuj się. "

" Peter! "

" Wchodź do środka. "

Myślami byłem gdzie indziej. W końcu wyższy pchnął mnie do środka, a ja przez moją nieuwagę poleciałem na twarz. Ziemia była na tyle chropowata, że cała moja twarz była teraz w ranach. Chciałem się podnieść, lecz uniemożliwiła mi to noga starszego, dociskająca mnie do ziemi.

- Wstawaj! - krzyknął - nie bądź dzieckiem!

Próbowałem... naprawdę próbowałem podnieść się z podłogi, ale moje osłabienie organizmu i brak posiłku od tygodnia, naprawdę dawał w kość. Po chwili wysiłku udało mi się podnieść do siadu, ale po chwili mężczyzna kopnął mnie w brzuch, więc skuliłem się na ziemi i zacząłem lekko popłakiwać.

- Nie rycz! - znów krzyknął, po czym kopnął mnie, ale tym razem w piszczel. Ból był nie do zniesienia. Krzyknąłem. To było jedyne co dałem radę zrobić w tamtej chwili.

Starszy kopał mnie, gdzie popadnie, a ja już ledwo kontaktowałem się ze światem. Zemdlałem...

KOLEJNEGO DNIA

Gdy się obudziłem, spostrzegłem, że dalej jestem na sali treningowej. Nikogo poza mną w tym pomieszczeniu nie było, więc pozwoliłem sobie na gadanie do siebie. Po kilku minutach drzwi od pomieszczenia lekko się uchyliły, a do środka wszedł jakiś chłopak. Był mniej więcej w moim wieku i tyle samo przestraszony co ja. Za nim wszedł blondyn i rzucił na ziemię kawałek chleba i butelkę wody. Szybko złapałem pożywienie i wgryzłem się w jedzenie. Dzieciak obok przyglądał mi się z zaciekawieniem, ale również ze strachem, wymalowanym na jego błękitnych oczach.

- Gdzie jestem? - spytał cicho.

- Nie wiem.. - odpowiedziałem mu, po czym podałem mu kawałek chleba i wodę. Nastolatek prędko zjadł i razem usiedliśmy w rogu pokoju - Peter...

- Ivan...

Pov Stark

Był kolejny dzień, a my przygotowywaliśmy się do akcji uwolnienia Petera i ewentualnie Spidermana. Zakładałem właśnie zbroję, a Natasha przygotowywała broń. Bruce postanowił zostać, aby przez przypadek nikogo nie skrzywdzić. Mieliśmy ruszać za kilkanaście minut. Ostatnie poprawki w planie. Wszyscy załadowaliśmy się do helikoptera i ruszyliśmy. Droga minęła nam niespokojnie. Każdy martwił się o bruneta. Przecież nie było go już od 2 tygodni.

Na miejsce dolecieliśmy zgodnie z planem.

Pov Peter

Siedzieliśmy dalej w sali treningowej, kiedy do pomieszczenia znowu wszedł wysoki blondyn i kazał nam wstać. Przypiął nas do krzeseł stojących w rogu pomieszczenia. Już wiedziałem, co nas czeka, ale on nie. Starszy włączył urządzenie i zacząłem krzyczeć od fal, przepływającego przeze mnie prądu. Dzieciak obok nie. Siedział z zaciśniętymi w kreskę ustami i starał się ignorować tortury. Starszy zwiększył poziom na max. Była to wielka różnica, gdy z poziomu 3 przeszliśmy na 10. Mój wrzask rozległ się po całym pomieszczeniu.

Żołnierz powiedział niezrozumiałe dla mnie słowa do krótkofalówki i po chwili do sali wszedł wysoki brunet i wyciągnął mnie za rękę z pomieszczenia. Wszystko tak mnie bolało, że nie miałem siły się opierać. Mężczyzna wprowadził mnie do pomieszczenia bez okien. Rzucił mnie na ziemię, a sam podszedł do jednej z szafek stojących w pomieszczeniu i wyjął z niej pas, którym zaczął mnie bić. Pierwsze uderzenia nie były najgorsze, dopiero potem, kiedy poczułem ciepłą ciecz na moich plecach, stało nie to nie do wytrzymania.

Po około godzinie przestał i wyszedł w pomieszczenia, zostawiając mnie samego, obitego na ziemi. Pół godziny później drzwi znów się otworzyły i do środka wpadł niebieskooki. Był na pewno w lepszy stanie ode mnie.

Pov Stark

Wylądowaliśmy jakiś kawałek drogi od fabryki. Przywołałem zbroję do siebie i ruszyliśmy przed siebie. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Znaleźliśmy tylne wejście i cicho weszliśmy do środka. Szliśmy korytarzami, które zdawały się nie mieć końca. Wszędzie była krew i brud. 

- Hydra... - usłyszałem w słuchawce głos Bucky'ego.

*****

Zaczęłam pisać kolejny rozdział. Nie wiem kiedy zostanie skończony ale staram się. Wszystko utrudniają egzaminy. Chociaz wsm jutro ostatni wiec easy.

Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz