20.

438 40 14
                                    

Pov Tony

Obroniliśmy się i ujrzeliśmy Petera. Przecież miał siedzieć wieży. Co on tutaj robi?!

Nic nie rozumiałem.

- Peter? Co ty tu robisz? Miałeś siedzieć w wieży. Jeszcze coś ci się stanie..

- Ale panie Stark...

- Nie ma żadnego ale. Miałeś siedzieć w wieży!

- Panie Stark...

- Nie Peter! Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię?!

Odpowiedziała mi tylko cisza.

Pov Peter

Poszedłem szukać bohaterów. Zauważyłem ich.

Stali tyłem.

Wyszedłem powoli zza nich i szepnąłem cicho.

- Panie Stark...

Bohaterowie szybko się odwrócili. Widziałem te zmiany ich min, kiedy mnie zobaczyli. Tego się nie spodziewali.

- Peter? Co ty tu robisz? Miałeś siedzieć w wieży. Jeszcze coś ci się stanie.. - nie widać?

- Ale panie Stark...- próbowałem coś powiedzieć, ale mi przerwał.

- Nie ma żadnego ale. Miałeś siedzieć w wieży! - proszę niech pan już nie krzyczy...

- Panie Stark...

- Nie Peter! Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię?!

Nie wiedziałem co powiedzieć.

Stałem w miejscu.

Po chwili jednak wyjąłem telefon z kieszeni i wszedłem w czat grupowy.

- Peter, czy mógłbyś się teraz nie bawić telefonem?

Wysłałem wiadomość i każdemu z Avengersow zabrzęczał telefon.

Mały Pajączek: Tak chcieliście mnie spotkać, a jak już mnie widzicie, to się nie cieszycie.

Wszyscy popatrzyli na mnie.

Włączyłem też dzwonek w telefonie.

Pan Tony: Peter?

Odczytałem wiadomość.

- Tak to ja panie Stark...

- Peter!

Miliarder szybko podbiegł do mnie i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, a następnie mocno przytulił.

- Peter! To ty...

- Nie cieszy się pan?

Mężczyzna lekko się zmieszał i nie wiedział co mi odpowiedzieć.

- Jesteś tylko nieodpowiedzialnym gówniarzem. Nie wiem co myślałem, biorąc ciebie pod swój dach.

- Rozumiem...

Powiedziałem, a następnie wystrzeliłem w górę i poleciałem w stronę mojego ulubionego budynku.

Pov Tony

Po chwili chłopak wyjął telefon z kieszeni i szybko wystukał jakąś wiadomość.

- Peter, czy mógłbyś się teraz nie bawić telefonem?

Mały Pajączek: Tak chcieliście mnie spotkać, a jak już mnie widzicie, to się nie cieszycie.

Wszyscy popatrzyliśmy na nastolatka.

Stwierdziłem, że muszę się upewnić.

Pan Tony: Peter?

Odczytał wiadomość.

- Tak to ja panie Stark...

- Peter!

Szybko podbiegłem do Petera i przyciągnąłem go do swojej klatki piersiowej, a następnie mocno przytuliłem.

- Peter! To ty... - wyszeptałem. Nawet nie wiem, co w tamtym momencie miałem w głowie.

- Nie cieszy się pan?

Lekko się zmieszałem i nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Nawet nie wiem, czemu to powiedziałem.

- Jesteś tylko nieodpowiedzialnym gówniarzem. Nie wiem co myślałem, biorąc ciebie pod swój dach.

- Rozumiem... - powiedział cicho, ale to usłyszałem.

Powiedział, a następnie wystrzelił w górę i poleciał w stronę miasta.

Natasha podeszła do mnie i wymierzyła mi siarczyste uderzenie w policzek.

- Jak mogłeś mu tak powiedzieć! Przecież to taki kruchy chłopiec i nie wiadomo, co może sobie teraz zrobić! Leć go szukać. My sprawdzimy ulice.

Posłuchałem rudowłosej i chwilę później przemierzałem ulice Nowego Jorku.

Pov Peter

Wylądowałem na moim ulubionym budynku.

- Kurwa! Co ja sobie myślałem?! Że mnie przywita z otwartymi ramionami? Serio!? Głupi Peter Parker! Oferma losu! Idiota.

Kopnąłem w pierwszy lepszy kamień leżący obok i natychmiast pożałowałem tej decyzji.

Usiadłem na ziemi i oparłem się o ścianę.

Usłyszałem dźwięk silników.

Teraz mnie szuka, bo pewnie ktoś mu kazał.

Spuściłem się szybko na nici po ścianie budynku.

- Peter? Jesteś tu?

Nie odpowiedziałem mu.

Po chwili odleciał.

Wdrapałem się z powrotem na górę. Usiadłem w tym samym miejscu i wziąłem jakiś odłamek leżący obok. Odchyliłem kawałek bluzy i przejechałem odłamkiem mocno po ręce.

Wciągnąłem mocno po ręce. Zabolało.

Nie wiedziałem po co to robię.

Czy miałem w tym jakiś cel?

Nie wiem.

Czemu to zrobiłem?

Też nie wiem.

Zrobiłem jeszcze kilka mocnych nacięć. Czułem jak krew spływa po mojej ręce i brudzi powierzchnię na której siedzę. Niezbyt miłe uczucie, ale pozwoliło mi na chwilę zapomnieć o tym, co mnie męczy.

Wstałem, lecz zakręciło mi się przed oczami i upadłem. Muszę wstać.

Po chwili prób w końcu mi się udało i poleciałem do wieży. Położyłem się na łóżku i zasnąłem z wycieńczenia.

Pov Tony

Od kilku godzin przeszukiwaliśmy miasto. Po chłopaku ani śladu. Byłem zły na siebie, że mu to wszystko wygarnąłem. To nawet nie była prawda...

Poleciałem na nasz ulubiony budynek.

- Peter jesteś tu?

Nie usłyszałem odzewu. Odleciałem.

***

Macie rozdział choć nie było 22 gwiazdek.

Kolejny rozdział--> 22 gwiazdek

Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz