9.

1K 52 32
                                    

POV Peter

Do sali, w której siedziałem wraz z Ivanem, wszedł mężczyzna, którego nienawidziłem stąd najbardziej. Aż się we mnie gotowało, kiedy to tylko widziałem go na oczy. Złapał mnie do pionu i przez krótkofalówkę przywołał do siebie pomocnika, który wyciągnął niebieskookiego z sali. Biegliśmy przez korytarze, co chwile zatrzymując się. Znaczy oni się zatrzymywali, a my nie wiedzieliśmy o co chodzi. Po chwili jednak usłyszałem krzyki, dobiegające z drugiej części budynku. Wbiegliśmy nagle do jednej z sal. Na środku stała maszyna. Mam wrażenie, że gdzieś ją kiedyś widziałem, ale pewny to ja zbytnio nie byłem.O

POV Dmitrij Petrov (blondyn z Hydry)

Ci Avengersi zjawiają się w najmniej potrzebnych momentach. Na szybko musimy przeprowadzić akcje ZIMOWY ŻOŁNIERZ 2.0 i 3.0. Jak się nie uda, to obiecuje ze uduszę gołą ręką samego Ironmana. Wbiegliśmy do sali. Ivan stał jak wryty, wiec łatwiej było go przypiąć do fotela. Z tym brunetem trochę gorzej, ponieważ zaczął się wyrywać i wrzeszczeć. Szybko włączyłem wszystkie zabezpieczenia w budynku i zacząłem przeprowadzać akcje. Już po chwili po całym pomieszczeniu rozległy się krzyki chłopaków. Przez krótkofalówkę odebrałem informacje, że powinnismy się streszczać. Odłączyliśmy maszyny od prądu i wyciągnęliśmy dzieciaki tylnym wejściem i wpakowaliśmy ich do ciężarówki. Odjechaliśmy, zostawiajac Mścicieli daleko w tyle.

POV Tony

Kurde no! Znowu! Byłem tak blisko i znowu mi się nie udało! Znowu nie udało mi się uratować osoby, na której mi zależy. Peter jest dla mnie jak syn.. co?! Nie! Jest tylko stażystą.(dop. aut. bipolarność)

Następnym razem napewno się uda... musi się udać...

POV Peter

Obudziłem się. Byłem zamknięty w celi. Nie było tu żadnych okien, tylko mocarne, żelazne drzwi. Nic nie pamiętałem. Urywki, które nie składały się w jedną całość. W sumie nic nie pamiętałem.

Po chwili do pomieszczenia wszedł wysoki blondyn i jakiś niższy starzec. Stanęli przede mną i zaczęli wyczytywać:

- Ból.

Krzyk.

- Smierć.

Krzyk.

- Miłość.

Krzyk.

- Rodzina.

Krzyk.

I tak w koło...

Po kilku minutach byłem już tak zmęczony.

- Żołnierzu.

Kierowała mną jakaś wewnętrzna siła. Nie wiem co to było, ale wstałem i udałem się za mężczyznami. Wychodząc z celi, zauważyłem innego chłopaka. Był w podobnym do mnie wieku. Jakbym już go gdzieś kiedyś widział. Weszliśmy do jednej z sal, chociaż wydaje mi się, iż wszystkie wyglądają podobnie.

Stół, krzesła, szafa.

Starszy usiadł na krześle, a my stanęliśmy obok siebie naprzeciwko niego.

- Żołnierze!

Znów tak dziwna siła.

- Zimowy Żołnierz 2.0 melduje się do akcji.- odkrzyknąłem prawie natychmiast.

- Zimowy Żołnierz  3.0 melduje się do akcji.- zawtórował mi stojący obok nastolatek.

- Waszym zadaniem jest zabicie najpotężniejszej i zarazem najgroźniejszej grupy przestępców na całym świecie. Co prawda, potrzebujecie długich ćwiczeń. Przed wami jeszcze długa droga, ale liczę na was. Wierze, ze dacie radę. Spocznij!

Wrong numberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz