Rozdział XI

548 33 5
                                    

..

5 listopada (piątek)

-Jesteś pewna, że jest to dobry pomysł?- spytała dziewczyna wyciągając kluczyki ze stacyjki.

- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam pewnie, uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z auta dziewczyny

Dziś piątek, a co za tym idzie też i wyścig Matteo. Przez cały czwartek razem z Elley zastanawialiśmy się co możemy zrobić z tą całą sytuacją pomiędzy Matteo, a Kay. I doszliśmy do wniosku, że powiemy małą część prawdy dla dziewczyny i przy okazji pojedzie z nami na wyścig. Oczywiście jeśli tylko będzie na siłach, przecież nie zmusimy jej by z nami jechała.

A plan był bardzo prosty.

1.Jedziemy do niej po lekcjach. 2.Mówimy to co możemy. 3. Potem wyruszamy na wyścig

To tylko trzy punkty, które musimy z Morgan wypełnić.

Żeby nie było zadzwoniliśmy do Connora i zapytaliśmy co możemy zdradzić, a czego już nie. Chłopak niezbyt był zadowolony, no ale cóż, nie nasza wina przecież. Obiecał też,że nie zdradzi naszego małego planu.

Odnośnie Clyde, w naszej sytuacji nic się nie zmieniło. No chyba, że mówimy o tym, że przez cały czwartek jak i piątek był jakiś zdenerwowany. Zastanawiałam się też jak mam do niego mówić, Christian czy Clyde. No chyba, że po nazwisku. Też opcja, jakby nie patrzeć, choć po nazwisku to tak trochę nie ładnie.

Zadzwoniłam dzwonkiem, który otwierał bramę wjazdową. A zaraz po tym ktoś otworzył bramę. Z Eli nawet nie zdążyliśmy dojść do drzwi, bo one zostały już otwarte, a w nich stanęła w czarnej sukience ze wzorami kolorowych kwiatów dziewczyna.

Na początku spojrzała na mnie i podbiegła się przytulić, lecz kiedy się odsunęła wzrok miała wbity w osobę za mną. Popatrzyłam na brunetkę, a je wyraz twarzy wskazywał na zdziwienie.

- Ty to pewnie Kaya - zaczęła Morgan i podeszła do dziewczyny bliżej wystawiając w jej stronę rękę - Jestem Ellie Morgan, miło poznać. Matteo dużo o tobie mówił - mój wzrok był wbity w brunetkę, która teraz wyglądała na zdezorientowana całą sytuacją.

- Kaya , ale przecież to wiesz - oddała uścisk dłoni, a głowę przekręciła w moja stronę - Boni, wytłumaczysz o co tu chodzi? - spytała zdezorientowana sytuacją.

- Yyy tak, to mamy własnie zamiar zrobić - pokazałam gestem ręki na siebie i Elley - To może wejdźmy, to będzie dość długa historia - Przyjaciółka zaprosiła nas po moich słowach do domu, a tam od razu poszliśmy do salonu.

Ogólnie dom Kay był bardzo ciemny, dlatego nikogo nie powinno to dziwić, że cały salon był raczej w zimnych kolorach, jak i ciemnych meblach. Usiadłam na dużej brązowej kanapie, czarnowłosa usiadła obok mnie, a brunetka naprzeciwko nas na fotelu tego samego ciemnego koloru co kanapa. Zdjęłam moją skórzaną kurtkę i odłożyłam na bok. Ręce złączyłam i popatrzyłam na Elley, która dała znak bym zaczęła.

- Wróćmy do rozmowy, którą przeprowadziliśmy w restauracji twoich rodziców. Tego dnia kiedy wracałam do domu poszłam parkiem. Było późno, a ja siedziałam na placu rozmyślając, aż nagle usłyszałam coś. Od razu zaczęłam kierować się w stronę wyjścia z parku, ale nie zdążyłam.- Opuściłam twarz na ręce, które teraz trzymałam na kolanach - Clyde, znaczy sie Christian w pewnym stopniu pomógł mi uciec od tego faceta, który mnie złapał i nie wiadomo co chciał zrobić. - Popatrzyłam na dziewczynę przede mną, a potem na dziewczynę obok mnie i poprosiłam by ona zakończyła.

- No i ten debil nazwał ją swoją kobietą, przy jednym z najbardziej wpływowych gangsterów tego miasta i przy okazji wmieszał w niezłe bagno. Bonnie teraz musi udawać jego dziewczynę by nie zginąć. - Ostatnie słowa dziewczyny cholernie mnie przerażały, a na moim ciele ujawniła się aż gęsia skórka, za to dla Kayi napłynęły łzy w brązowe oczy.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz