Rozdział XVIII

450 28 8
                                    

27 grudnia (poniedziałek)

Te poranki, w których budziłam się i wiedziałam, że dziś czeka mnie ciężki dzień, mając na myśli oczywiście naukę, naukę i jeszcze raz naukę. Są już przeżytkiem, który nie za szybko wróci, przynajmniej tak czuje. Moje poranki teraz wyglądają tak bardzo chaotycznie. Co rano myślę czy to nie dziś znowu mogę kogoś stracić, te poranki to męka kiedy nie czuje nikogo bliskiego obok. Dziś ten poranek wydaje się taki spokojny, bo wiem, że Kaya jeszcze smacznie śpi obok mnie. Ale dziś jest wyjątek, jutro znowu się obudzę i pierwsze co to sprawdzę telefon czy na pewno wszyscy żyją przez wysłanie do nich głupiego Sms o treści "Jak poranek?" "Wstałaś/eś?". Niby to tylko potem głupia odpowiedź od nich, ale spokój w moim sercu daje mi siłę by wstać.

Słyszałam lekkie chrapanie przyjaciółki obok. Patrzyłam pustym wzrokiem na biały sufit w pokoju Kayi i po prostu się uśmiechnęłam, nie znam powodu czemu to zrobiłam, ale myśl, że moja przyjaciółka, która jest mi bliska jak siostra, żyje a sen, w którym zobaczyłam odwrotną stronę okazał się tylko jakimś koszmarem.

Mój sen był jednym z okrutniejszych, które kiedykolwiek miałam. Widziałam obraz z trzeciej osoby, Kaya stała przytulona do Matteo, a ten wbił jej prosto w plecy nóż, tak realnie w plecy. Krew się lała, a Matteo wytłumaczył się tylko słowami, które pamiętam do teraz "Tak będzie lepiej, nie mogłem dłużej cię okłamywać, ale Rose ona mi kazała, Kocham cię Kaya". Niby proste zdanie, lecz jednego nie mogę zrozumieć, czemu kiedy teraz wspominam ten sen, coś podpowiada mi, aby tego nie ignorowała. Czy ten sen mógł być proroczy? Tylko, dlaczego jestem obserwatorem z góry, czy to ma coś znaczyć?

Nie wiedząc czemu po prostu czułam potrzebę przelania tego snu na jakiś papier. Odkryłam z siebie czerwoną w szarą kratkę kołdrę i wstałam z łóżka brunetki, podchodząc od razu do jej biurka. Jak na złość nie mogłam znaleźć nic oprócz farb i ołówków. Taka mała ciekawostka, o którym nikt nie wie o Kayi. Dziewczyna jest utalentowana plastycznie, kocha malować, rysować czy szkicować. Jej cały pokój jest zawalony w szkicach czy wielkich płótnach z najróżniejszymi malunkami. Tym się różnimy z Kayą, ona woli swoje myśli narysować, a ja w pewien sposób zapisać, ale jedno nas łączy, tylko my dwie wiemy co druga miała na myśli pisząc lub malując to.

Nie chcąc już dłużej zwlekać z lawina myśli, załapałam za mój telefon i weszłam w notatki. Usiadłam przy biurku i zaczęłam opisywać wszystko co w tym śnie było, dodałam moje przemyślenia na jego temat i różne notki. Zgadzam się może to głupie, ale jednak potrzebuje tego. Znając siebie i tak w domu spisze to na kartkę, którą następnie schowam na dnie szuflady czując się o wiele lepiej.

Gdy kończyłam opisywać całą tą głupią sytuację w moim śnie, Kaya obudziła się.

- Dzień dobry - powiedziałam pierwsza, a dziewczyna ziewnęła i mi pomachała - Wstawaj, jestem głodna idziemy coś zjeść - Kaya jęknęła i zakryła się cała kołdrą.

Za to ja postanowiłam wyjść już z pokoju i przygotować coś do jedzenia dla naszej dwójki. Na ekranie telefonu pokazywała się mi godzina dziesiąta, więc to dobry czas na zjedzenie czegoś. Rodzice dziewczyny byli już zapewne w restauracji by przygotować wszystko do otwarcia jej. Zeszłam po schodach idąc prosto do kuchni i będąc już w niej zaczęłam wyjmować wszystko co potrzebne mi jest do naleśników.

Ja i Kaya jesteśmy już od dziecka fanami słodkich śniadań, więc te naleśniki będą idealne na poprawę naszego humoru, który nie jest za dobry po wczorajszej sytuacji z jakimiś szpiegiem robiącym nam zdjęcia.

Zdejmując ostatniego naleśnika z patelni, po schodach zeszła zaspana brunetka w swojej piżamie, składającej się z koszulki księżniczek Disney oraz fioletowych spodenek z małym logo Disney. Ale żeby nie było, że się z niej naśmiewam, spokojnie sama mam na sobie koszulkę z myszką Minnie oraz żółte spodenki w różowe serduszka.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz