Rozdział XV

520 29 79
                                    

24 grudnia (piątek)

Czas Bożego Narodzenia inaczej gwiazdki powinien być czasem spędzonym w gronie rodziny, najbliższych. Ten czas jest dla nas święty, bo właśnie w ten dzień zbiera się cała rodzina i nie zważając na jakiekolwiek problemy świętują razem ten jakże niezwykły i dla niektórych magiczny czas.

Jako małe dzieci nie rozumieliśmy jeszcze, dlaczego w ten dzień zbiera się najbliższa rodzina, nawet ta, z którą mamy jakiś spór, czy kłótnie. Dla nas, dla dzieci był to raczej czas kiedy przychodzi staruszek z siwą długą brodą w czerwonym stroju. Każde z nas wierzyło, że to ten święty Mikołaj przynosi nam prezenty za dobre zachowanie czy oceny w szkole. Dopiero z wiekiem zrozumieliśmy, że nasi rodzice cały czas nas okłamywali i to oni co rok pod zieloną choinką podkładali prezenty.

Wracając, dziś jest ten jakże magiczny i niezwykły czas, to dziś jest dzień dobrego kłamania. Bo halo, ale bądźmy realistami każdy z rodziny przy stole zawsze zachwala jakie to ich dzieci nie są, jak one się dobrze uczą, czy jakich konkursów przez cały rok nie wygrały.A tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. Każda osoba przy stole wigilijnym kłamie tak pięknie i na pozór te kłamstwa wydają się takie realistyczne.

U nas nigdy tego nie było, bo w każde święta spędzaliśmy jedynie w swoim gronie, mówiąc to mam oczywiście na myśli mnie, tatę, Alinę i Melanie. Więc tak bardzo zdziwiła mnie wiadomość o tajemniczych gościach.Niestety kiedy we wtorek wróciłam od Clyda, ojciec nie zdradził mi nic odnośnie naszych gości, będą szczerą po prostu przekazał mi, że nie znam tych ludzi, bo to jakaś rodzina Aliny, czyli będzie tragedia.

Nie zapominajmy też o sytuacji z Melanie i Phillipem ,rzecz jasna, że mam zamiar pogadać z blondynka, ale dopiero po świętach, tak aby nie skłócić się jeszcze przed nimi. Bo ja wiem, że ta rozmowa stanie się potem jedną wielką kłótnią z dziewczyną.

Lecz najbardziej smutną jak dla mnie wiadomością jest to, że Kaya i jej rodzice wyjechali do babci dziewczyny, która mieszka dość daleko od naszego miasta. Connor, Matteo i Elley również pojechali do swojej rodziny, znaczy się Elley pojechała do rodziny Connora, którzy wiedzą w jakiej sytuacji jest dziewczyna. Odnośnie Clyda, podobno pojechał wyszukać informacji na temat Tylera DeVitto i tego jaki ma zamiar wobec mnie. Naprawdę nie wiem, dlaczego ta cała sytuacja z tym chłopakiem tak się bardzo dłuży, ja wiem minęło dość mało czasu, ale kiedy gadałam z Matteo ten od razu stwierdził, że już dawno powinniśmy mieć to za sobą, ale Clyde zabrania im jakiegokolwiek działania.

- Cóż myślę, że... - zawiesiła się na chwilę po drugiej stronie telefonu Kaya - Kurde tak szczerze to nie wiem - dodała zrezygnowana.

- Gadałam z Matteo i on jasno wyjaśnił, że gdyby Clyde pozwolił im tylko dziać, już dawno byłoby po - włączyłam dziewczynę na głośno mówiący i wzięłam laptopa na kolana.

- Tyyy, a co jeżeli Clyde doskonale go zna i to jakiś jego kumpel albo co najgorsze rodzina? - słowa dziewczyny mogły mieć jakiś sens, dlatego szybko wpisałam jego imię jak i nazwisko w wyszukiwarkę - Czy ty właśnie wpisujesz dane tego typa? - zapytała choć odpowiedz doskonale już znała.

- Tak, może znajdę coś co pomoże mi go odnaleźć - zaczęłam szukać jakiejkolwiek informacji o nim czy jego rodzinie, ale totalnie nic nie mogłam znaleźć - No cholera nic nie ma - walnęłam lekko w klawiaturę urządzenia - I jak ja teraz mam się z nim skontaktować - spytałam sama siebie.

- Debilu czy ty chcesz się z tym wariatem spotkać!? - krzyknęła cicho Kaya.

- No tak, to jedyne rozwiązanie - stawieniem dość niepewnie - O cholera mam jakiś artykuł napisany siedem lat temu na temat rodziny DeVitto - weszłam w link.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz