Rozdział XIII

536 39 40
                                    

Minęło kilka miesięcy odkąd nie żyje tak jak kiedyś.

Kiedyś moje życie wyglądało tak samo, wstaję rano, idę do szkoły, wracam z niej, uczę się i idę spać. Życie nudniejsze niż może się nawet wydawać, ale to było życie spokojne, bez kłopotów. Niestety zmieniło się one dwunastego października tego samego roku. Do klasy wszedł pewien brunet o piwnych oczach i od razu biło od niego zimnem jak i samymi kłopotami. Nie wiedząc czemu, moje ciało zaczęło w jakiś sposób reagować na jego dotyk, głos i samo spojrzenie.

Nie jestem, nie byłam i nie będę zakochana w Clyde LaRosa. Byłoby to głupim uczynieniem z mojej strony. Od zawsze byłam uważana za rozsądną dziewczynę, która nie wpakuje się w żadne kłopoty. Wierzyłam w to, aż do czasu.

Cały miesiąc minął, od tego czasu stałam się szarą myszką i typowym kujonem klasowym, który nawet na zaczepki przyjaciółki czy chłopaków nie reagował. Clyde nie widziałam od czasu postrzału. Ojciec kilka razy próbował rozmawiać ze mną o sytuacji mającej jeszcze tak nie dawno miejsce przed naszym domem, lecz ja milczałam. Damian Harris się nigdy nie patyczkuje, więc już za czwartą próbą pogadania ze mną wezwał jakiegoś psychologa, ale to mu nic nie dało, bo ja nie zdradzę nawet szczegółu tego zdarzenia. Kaya szybko dowiedziała się o całej sytuacji i sama chodziła niezbyt zadowolona, ale nie naciskała na rozmowę. Cioci Laura płakała pod moimi drzwiami i mówiła, że zrobi wszystko żebym była szczęśliwa, ale bym dała sobie pomóc i wyrzuciła wszystkie słowa na światło dzienne. To nic nie dało

Wszyscy mogą zadawać sobie pytanie, dlaczego to zrobiłam, czemu przestałam normalnie żyć tylko znowu zaszyłam się w nauce.

Sama tej odpowiedzi nie znam, może poczułam, że ten postrzał był przeze mnie?

Tego sama nie wiem.

A co do postrzelenia Calivna. Chłopak już wyszedł ze szpitala i wrócił do rodzinnego miasta. Sprawcy dalej nie znaleziono, bo jak to powiedział Calvin został postrzelony kiedy stał do napastnika tyłem.

Nie mam też pojęcia czy to była sprawa LaRosa, nie gadałam z nim od miesiąca, co nie znaczy, że nie wiedziałam. Kilka razy zobaczyłam go w moich snach, ale te sny nie były zwykłe. Przedstawiały one jak uciekam od kogoś i pod koniec nagle widziałam jego twarz przez co automatycznie się budziłam. Zawsze ten sen wyglądał tak samo, jakby ktoś po prostu puszczał mi ten sam film, tylko, że bez jego zakończenia.

Czasem myślałam nad tym snem, czy może on nie ma jakiegoś przekazu.

Najbardziej logiczną dla mnie myślą wydawało się to, że są rzeczy, przed którymi nigdy nie ucieknę.

Czyli nigdy nie ucieknę od Clyde, bo on i tak zawsze mnie znajdzie.

Najśmieszniejszą rzeczą było to ,że ja go znałam jakiś miesiąc. A jednak w pewnym momencie poczułam, że znamy się o wiele dłużej. Czy jest to możliwe, że znaliśmy się w poprzednim życiu? I o co chodzi z tymi snami, powinnam się ich bać czy jak? Codziennie ten sam sen zapisywałam na kartkę, wszystko co pamiętałam, ale jednak notatki się nie zmieniały, zawsze wyglądały tak samo.

Nie rozmawiam z nikim o tych snach jak i o tym postrzale, bo chyba boje się poznać prawdy czy to faktycznie Clyde to zrobił. Kiedy tylko, któryś z chłopaków chce mi to wytłumaczyć ja to zlewam i odchodzę od nich.

Boje się znać prawdy o Clyde LaRosa.

***

06 grudnia (poniedziałek)

Leżąc w łóżku i patrząc się w biały niczym mleko sufit usłyszałam ciche pukanie w drzwi.

-Hej to ja Mel, mam tą twoją sukienkę mogę wejść? - po drugiej stronie usłyszałam głos młodszej siostry.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz