Rozdział XXV

363 18 9
                                    

1/2?

16 stycznia (niedziela)

Obudziłam się czując ogromny ból głowy. Ale i nie tylko, każda partia mojego ciała bolała mnie tak jakbym przebiegła z jakieś tysiąc kilometrów bez przerwy. Nie potrafiłam otworzyć oczu, bo powieki stały się jakieś bardzo ciężkie. Czułam też, że jakoś dziwnie mi się oddycha, jakby coś mi to nie umożliwiało. Poczułam się wtedy jak na kacu i jakimś przeziębieniu razem.

Dopiero po chwili do mojej głowy wyleciało wspomnienie z dnia poprzedniego, a może ten dzień dalej się toczy? Nie mam pojęcia, ale wiem jedno.

Zostałam porwana przez te sukę i nie daruje jej tego.

Nie wiem jak mogłam być aż tak głupia i uwierzyć w to.

Choć tak naprawdę to wierze w to, że ktoś z zielona teczką czekał na mnie, ale nie ja idiotka zobaczyłam mrugające światło i CZERWONĄ teczkę. Nigdy nikt nie zdiagnozował u mnie, że jestem daltonistą, więc chyba ci lekarze musieli być do dupy. Skoro takiego przypadku jak ja, nie umieli dokładnie zbadać.

Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia, nie znałam tego dotyku. Słyszałam jak przez mgłę kogoś krzyku. Potem szept, który lepiej się przyjął i mniej więcej rozumiem słowo powiedziane damskim, ale znanym dla moich uszu głosem.

- Wszystko będzie dobrze - szept dziewczyny był bardzo podobny do głosu Zoe.

Ale co ona by tu robiła? Przecież miała być gdzieś z Benem, tak przecież mówiła Cassie.

Potem wszystko słyszałam w zwolnionym tempie. Strzał, a raczej strzały. Trzy strzały. Krzyki i jęki bólu. Uspokojenie kogoś. Odgłosy bójki. Głośny płacz.

A potem znów zastała ciemność.

***

-TO TWOJA WINA! - głośny krzyk przyjaciółki wybudził mnie z mojego chorego snu

Próbowałam otworzyć oczy co z łatwością mi nie przyszło. Dalej słyszałam wyzwiska ze strony Kayi na kogoś. Przetarłam twarz i popatrzyłam wokół siebie. Zaśmiałam się widząc pokój Clyde. Nie wiem jak się tu znalazłam, ale cieszyłam się, że teczka i porwanie to był tylko jakiś głupi sen.

- JAK CI ZARAZ PRZYPIERDOLĘ CLYDE TO CIĘ AŻ KURWA MATTEO NIE POZNA! - okej dzieje się coś złego.

Zdjęłam z siebie warstwę kradły i wtedy zauważyłam, że mam na sobie jego niebieską koszulkę i szare dresy, ale były one raczej damskie. Postanowiłam podjąć próbę wstania.. No właśnie próbowałam, nagle moje nogi zrobiły się jak z waty przez co zleciałam na podłogę zanim jeszcze na nią stanęłam.

Spadając musiałam zrobić duży hałas, bo nagle do pokoju po kolei wleciał Clyde, Kaya i Matteo. Przyjaciółka od razu do mnie podbiegła i pomogła wstać za co podziękowałam jej. Usiadłam na łóżku, bo nie za bardzo teraz ufałam moim nogą.

- Na pewno nic ci nie jest ? - dopytała Kaya i usiadła obok mnie na łóżku.

Spojrzałam na przyjaciółkę i się lekko zmartwiłam. Kaya miała takie sińce pod oczami jakby nie spała z kilka dni. Jej twarz była zmęczona. Ubrana jedynie w różowe dresy i białą bluzę z czarnym napisem, która pewnie należała do Matteo, co stwierdziłem po tym jak duża była.

Gdy patrzyłam na brunetkę nie widziałam w niej mojej Kyai, tylko zmęczoną i przestraszoną dziewczynę.

-Wszystko okej - upewniła ją, a ta złapała za moją rękę i złączyła ze swoją - Ale nic nie pamiętam- dodałam to tak cicho, aby mieć pewność, że tylko przyjaciółka usłyszała te zdanie.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz