Epilog

247 25 41
                                    

Perspektywa Kayi Mitchell

Było już sporo po dziewiętnastej, a Boni dalej nie było. Nie odbiera i nie odpisuje na każdego wiadomości. Zaczynałam się już powoli cholernie o nią martwić. Nigdy nie odwalała takich numerów. Miałam nadzieje, że jak już się pojawi będzie miała dobre wytłumaczenie.

- No zajebiście ile można na nią czekać?- zaczął narzekać Matteo.

Siedziałam na jego kolanach więc odwróciłam się lekko i spojrzałam na niego wkurzona. Jasne mi też się nie podobało jej zachowanie. Nie odpisuje nie odbiera zapadała się po prostu pod ziemię. Ale czuje, że powód jej spóźnienia jest bardzo ważny. Co gorsza czuje, że coś się stało.

Wstałam z kolan swojego chłopak w tym czasie gdy zobaczyłam wchodzącą Elley. Dziewczyna dzwoniła do Phillipa, aby dowiedzieć się czy jest z nim Mel. Po jej minie stwierdziłam, że nie ma.

- Melanie też zapadła się pod ziemię. Nie odbiera nie odpisuje.

- Kurwa - krzyknęłam szeptem, a w moich oczach poczułam napływające łzy.

Matteo widząc mnie wstał i przytulił do siebie. Kochałam go. Był jest i będzie moją pierwszą poważną miłością.

- Pierdole to jadę do niej do domu - powiedział wkurwiony Clyde i wszedł do swojego pokoju wychodząc z niego z bluzą w ręce.

- Poczekajmy jeszcze dziesięć minut - zarządziła Eli i zatrzymała bruneta - Jestem pewna, że zaraz przyjdzie.

Miałam również taka nadzieje. Znałam Bonnie jak nikt inny, ona nie była taka. Nie rozumiem jej zachowania. Bonnie to ostatnia osoba, która tak by się zachowała. Przez to, że tak bardzo ją znałam wiedziałam, że coś się musiało stać. Ale nie mówiłam tego na głos, nie chciałam siać niepotrzebnej paniki.

Przez te kilka minut każdy dzwonił do dziewczyn na zmianę. Jedynie Connor olał lekko sprawę i wraz z Matteo przeglądali kanały Tv. Mówiąc szczerze Connor sam powiedział, że bez sensu jest takie ciągłe dzwonienie do nich. Przecież nagle nie odbiorą. I tu miał rację, ale jednak coś kusiło mnie do dzwonienia. Ale nie tylko mnie. Elley cały czas dzwoniła do Melanie, a Clyde pisał wiadomości dla Boni.

- Serio? - powiedział Eli i podeszła do chłopaków - Zamiast nam jakoś pomóc oglądacie telewizje? - zaśmiała się wkurzona i wyrwała pilot czarnowłosym.

I to właśnie w tej chwili wiedziałam, że moje przeczucie było prawdziwe.

- Ej ludzie czy to nie osiedle Bonnie? - spytał zdziwiony Matteo, a wszyscy jak za automatu podeszli do telewizora, a dziewczyna pilotem podgłośniła go.

Na ekranie były wiadomości lokalne i osiedle mojej przyjaciółki...

- Dobry wieczór wszystkim z tej strony Amanda Smith - przywitała się prezenterka - Chwile po godzinie dziewiętnastej nasi funkcjonariusze dostali wezwanie do wybuchu domu znanego biznesmena Damiana Harrisa. - musiałam aż usiąść z tego wszystkiego o czym mówiła ta baba - Właściciela domu jak i jego żony Aliny Harris nie było w tym czasie w domu, za to córki pana Harrisa już tak - Nie, nie to się nie dzieje - Najmłodsza z córek Melanie jest w dobrym stanie, za to najstarsza córka Bonnie w stanie krytycznym to ona była najbliżej wybuchającej bomby. Teraz są w szpitalu głównym. Świadkowie zdarzenia... - i tu już każdy się wyłączył.

Nagle krzyknęłam pod wpływem emocji. Łzy lały się z moich oczu niekontrolowanie. Moja Bonnie, moja siostra. Moje światło w tunelu walczy o życie. Moje życie bez niej nie ma już sensu.

Z całego płaczu i jakiegoś transu wybudził mnie trzask drzwiami. Spojrzałam na wszystkich zapłakanych przyjaciół i nie zauważyłam jednej osoby. Clyde. Nagle wszyscy zerwali się z podłogi. Otarłam swoje łzy i w natychmiastowym tempie założyłam buty. Zaczęłam biec z przyjaciółmi od razu do samochodu. Wsiedliśmy wszyscy do samochodu Matteo, a ten zaczął od razu jechać do szpitala głównego Irvina.

S.A.K - Dzień I NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz