Drużyna cierpliwie czekała, aż skończą spotkanie po sparingu z Nekomą. Oczywiście niektórych wciąż nosiło, żeby odbyć dodatkowy trening, w końcu do eliminacji do InterHigh nie zostało aż tak dużo czasu, ale wciąż po ich głowach kołatało się jedno pytanie.
Yuri nie musiała być geniuszką, żeby to zauważyć. Po wszelkich perypetiach przez ostatni rok należała im się ta wiedza, zwłaszcza trzecioklasistom, którzy znali się z nią najlepiej.
– Nie ma w tym żadnej głębszej historii – odpowiedziała na poważne spojrzenie Daichiego, które nawet ją potrafiło zdyscyplinować. – Trener Nekomata to mój dziadek, a ja wychowałam się w Tokio. Pierwszą klasę kończyłam w Nekomie. Ot cała tajemnica. – Uśmiechnęła się rozbawiona.
– Czemu akurat Karasuno? – zapytał Suga. – Przecież Nekoma to dobra szkoła.
– Nie radziłam sobie z presją – odparła ogólnie. – Kuroo i Kenma mieszkali w tej samej okolicy, stąd całkiem nieźle się znamy – dodała, chcąc, by sprawa była jasna.
O nic więcej nie zapytali, a Yuri nie wdawała się w szczegóły. Była wdzięczna, że nie drążyli, bo może nie chciała się do tego głośno przyznać, ale spotkanie z Nekomą obudziło wspomnienia i emocje, które pogrzebała głęboko w sobie. Chyba nie była gotowa się z tym zmierzyć.
Pod szkołą pożegnała się z Shimizu, zamierzając obrać dłuższą drogę do domu. Nie chciała wracać zbyt szybko do pustego mieszkania, poza tym potrzebowała spaceru, który wywiałby z jej głowy te wszystkie nadmiarowe myśli.
– Yuri!
Odwróciła się nieco zaskoczona, ale zaraz uśmiechnęła się do Azumane, który zrównał z nią krok.
– Nie idziesz z resztą? – zapytała.
– Pomyślałem, że mogę cię odprowadzić – odparł z niepewnym uśmiechem. – Ale chyba nie wracasz jeszcze do domu.
– Chciałam się przejść – wyjaśniła. – Dziś jak nigdy potrzebuję trochę więcej ruchu.
– Nie chcę ci przeszkadzać...
– Możesz iść ze mną, Asahi – powiedziała z uśmiechem. – Przecież nie będziesz mi przeszkadzał, asie. – Zaśmiała się.
Azumane posłał jej niezadowolone z tej kpiny spojrzenie, ale zaraz się lekko uśmiechnął, choć było w tym geście sporo niepewności.
– Yuri, na pewno wszystko w porządku? – zapytał kilka chwil później, gdy byli już na tyle daleko od szkoły i reszty drużyny, by ta rozmowa pozostała pomiędzy nimi.
Jeszcze niedawno to dziewczyna była dla niego wielkim wsparciem, kiedy nie potrafił się przemóc do powrotu na łono drużyny. Słowa, które mu wtedy powiedziała i jej zachowanie z początku drugiej klasy po spotkaniu z Nekomą zaczynały być bardziej zrozumiałe. Przynajmniej na tyle, by Asahi dostrzegł, że coś gryzie Yuri i ma to najprawdopodobniej związek z kapitanem tokijskiej drużyny.
– Nic mi nie będzie, Asahi – powtórzyła zapewnienie, które usłyszał przed sparingiem.
– Nie okłamuj mnie, Yuri – poprosił. – Wiesz, może nie jestem najlepszą osobą, by cię do czegokolwiek przekonywać czy na tyle kompetentną, żeby jakoś pomóc, ale jeżeli chcesz pogadać albo coś – dodał lekko spanikowany, ale zaraz wziął się w garść. – Nie musisz być z tym sama.
Uśmiechnęła się do niego, po czym westchnęła. To nie tak, że chciała ich okłamywać w tej sprawie. Nie potrafiła jednak ukryć, jak bardzo spotkanie z Kuroo wytrąciło ją z równowagi. Może gdyby Takedzie nie udało się odnowić znajomości Karasuno z Nekomą, może umiałaby zamknąć w końcu tamten rozdział i zacząć żyć tym, co było teraz.
CZYTASZ
I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]
FanfictionChoć Yuri nienawidziła siatkówki, ta wciąż była obecna w jej życiu. Karasuno zostało ucieczką przed rodzinnymi tradycjami i pewnym natrętem nawijającym jedynie o siatkówce. Stagnacją, w której dziewczyna ukryła tę część siebie, z którą nie potrafiła...