Rozdział 24.

33 3 11
                                    

No to na chwilę przed świętami wracamy do punku wyjścia dla tej historii. Szczerze, nie sądziłam, że zajmie mi to aż 24 rozdziały. Ale za to teraz zaczną się zabawne rzeczy^^


Kenma przeczuwał kłopoty, gdy tylko usłyszeli od trenera, że Złoty Tydzień spędzają w Miyagi, co zwieńczy sparing z Karasuno. Najchętniej nigdzie by nie jechał, poświęcając ten wolny czas na gry, ale jako główny rozgrywający nie mógł tego tak po prostu olać. Poza tym pozostawienie Yuri samej na pastwę Kuroo wydawało się dość okrutne. Nie odmawiał przy tym przyjacielowi prawa do gniewu. Yuri zachowała się wobec niego dość nie fair, nie mówiąc mu o swojej przeprowadzce. Choć Kuroo też zawalił sprawę, nie decydując się na szczerość.

Kenma nie chciał oceniać przyjaciół. Wydawało mu się to niepotrzebne i krzywdzące, a przecież sami dla siebie potrafili być wystarczająco okrutni w swoim pomijaniu dość istotnych kwestii. Nie próbował też stwierdzać, jak zachowałby się na ich miejscu. Obserwował wszystko z boku, może dostrzegał dzięki temu lepiej pewne sygnały, które sobie wysyłali, a nie potrafili ich odczytać we właściwy sposób. Samolubnie nie chciał stracić żadnego z nich, choć pogodził się już z faktem, że nic już nie będzie takie jak na początku.

Nie powiedział Kuroo słowa na temat możliwej obecności Yuri. Przyjaciółka sobie tego nie życzyła, a sam też nie był pewny, czy nie skomplikuje sprawy jeszcze bardziej. Przy tym nie podejrzewał, żeby Kuroo zamierzał robić awanturę publicznie. To nie było w jego stylu, choć kto wie, co zrobi pod wpływem emocji.

Majowy obóz wypełniony był sparingami z różnymi drużynami, choć mimowolnie wszyscy zastanawiali się nad Karasuno. Słyszeli już o dawnych relacjach pomiędzy klubami, choć obecnie kto wie, na jakim poziomie były Kruki. Yamamoto oczywiście też musiał wyskoczyć z tematem menadżerki.

– Ja bym wolał, żeby była – odparł Inuoka. – Więc stawiam na to, że owszem.

– Ja też – poparł go Shibayama.

– Pogrzało was?! – krzyknął nadal rozemocjonowany tematem Tora. – My nie mamy, a oni będą się cieszyć towarzystwem jakiejś ślicznotki? No chyba nie! Jeśli już im się trafiła dziewczyna, to niech chociaż wygląda jak goryl! Jak mają tam jakąś piękność, nie daruję draniom! Popamiętacie mnie, Karasuno!

– Zamknij się, Yamamoto! – warknął na niego Kuroo.

Zaraz też rzucił uciszające spojrzenie Yaku, żeby nie próbował przypominać, jak ich obecny kapitan próbował im przyprowadzić menadżerkę. To był temat tabu w drużynie i pierwszoroczni mieli się o tym nigdy nie dowiedzieć.

– A ty co o tym myślisz, Kenma? – Tora odwrócił się do rozgrywającego.

Kozume oderwał spojrzenie od gry, nie mając ochoty uświadamiać kolegów z drużyny o stanie faktycznym. Musiałby się przyznać, skąd ma takie informacje, a Kuroo dostałby szału.

– W sumie... – odezwał się. – Wszystko mi jedno.

– Wiedziałem, że to powiesz – mruknął Tora, uspokajając się.

– Ale trochę się cieszę na ten mecz z nimi – dodał Kenma, budząc w kolegach z drużyny zaskoczenie.

Była to prawda. Nie tylko cieszył się na spotkanie z Yuri, ale też zainteresował go spotkany dzień wcześniej Shoyo Hinata, który należał do Karasuno. Od przyjaciółki wiedział, że niziutki środkowy potrafi zaskoczyć, a to sprawiało, że gra stała się interesująca.

Nadszedł dzień przeznaczonego spotkania, jak to postanowili określić członkowie Nekomy. Czarne bluzy Karasuno odcinały się od tła wystarczająco, by nie trudno było ich zobaczyć. Dla Kenmy mina Shoyo była dość zabawna, gdy rudzielec go rozpoznał. Cóż, przy tym przypadkowym spotkaniu nie zdążyli sobie powiedzieć, do jakich szkół chodzą.

I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz