Na chwilę obecną skończyłam pisać rozdziały o przeszłości i lada chwila wchodzę już w historię znaną z mangi. Na razie jednak Yuri podejmuje decyzję, która zaważy na wszystkim, co do tej pory zbudowała. Cóż, młodość nie zawsze jest łatwa.
Poranny trening w Walentynki przebiegł w dość spokojnej atmosferze, choć trenerzy doskonale zdawali sobie sprawę, że ten popołudniowy pełny będzie pisków zachwyconych dziewcząt, a uwaga siatkarzy zostanie rozproszona przez otrzymane i oczekiwane słodkości. To była coroczna tradycja, więc Nekomata postanowił przymknąć na to oko wobec pozostałych w klubie drugo i pierwszoklasistów.
Kuroo był tylko nieco zdziwiony widokiem Yuri na korytarzu prowadzącym do ich sali o tej porze. Oczekiwał, że spotka ją w klasie, gdy zajrzy tam wraz z Yaku, co uskuteczniał przez cały rok. Dodatkowo ostatnio Yuri zdawała się go unikać po tej sytuacji z Aiko, kiedy błędnie uznała, że zaczął się spotykać z nieco zbyt atencyjną koleżanką z klasy. Nawet w czasie wspólnie spędzanych popołudni dystansowała się wobec niego i za nic nie chciała o tym rozmawiać.
– A już myślałem, że się nie załapię na naszą tradycję – stwierdził z zaczepnym uśmiechem. – Miło, że pofatygowałaś się aż tutaj, Yuriś.
– I właśnie zaczynam tego żałować – westchnęła. – Zwłaszcza że Kenma dostał ją już wczoraj – dodała.
To wywołało ukłucie zazdrości Kuroo, lecz nie dał tego po sobie poznać. To była trochę jego wina, że nie miał dla nich czasu poprzedniego dnia. Nie mógł też popadać w paranoję, ta dwójka miała prawo widywać się nawet pod jego nieobecność, a przecież szczerze się cieszył, że prowadzący samotniczy tryb życia Kenma chce z kimś spędzać czas. Chodziło raczej o to, o czym wtedy rozmawiają, a o czym mu nie wspominali.
– Jesteś specjalistką od rujnowania mojego dobrego nastroju – odpowiedział.
– Jak widać, niezbyt skuteczną – odparła i z torby wyciągnęła czekoladę, którą wręczyła Kuroo. – Ale nie zamierzam być niesprawiedliwa.
Stojący obok nich Yaku czuł się trochę niezręcznie. To nie był pierwszy raz, kiedy widział, że ta dwójka zupełnie nie rozumie sygnałów dawanych przez drugą osobę, a dzisiejsza okazja sprawiała, że było to jeszcze bardziej niekomfortowe. Zdziwił się jednak, kiedy Yuri wyciągnęła drugą czekoladę i wyciągnęła w jego stronę.
– Dla ciebie też mam, Yaku – oznajmiła spokojnie. – I żeby nie było niedomówień, to przyjacielski gest. Taki sam jak wobec Kuroo i Kenmy.
O młodszym siatkarzu Morisuke sporo słyszał od tej dwójki. Wiedział, jak bardzo był dla nich ważny, choć nie podejrzewał ich o jakiś skomplikowany trójkąt romantyczny. Hoshino już mu udowodniła, że może i z wieloma osobami potrafi się świetnie dogadać, ale bliżej dopuszcza niewiele osób. I chyba właśnie to oznaczała ta czekolada – stał się częścią tego elitarnego grona jej przyjaciół.
– Dzięki. To miłe z twojej strony – odparł, gdy w końcu wyrwał się ze stuporu.
Przy tym zupełnie zignorował wściekłe spojrzenie Kuroo, który ewidentnie czuł się zazdrosny o tabliczkę kupioną w sklepie.
– Podobno nie przepadasz za dziewczynami z długimi włosami – mruknął Tetsuro. – A przyjęcie czekolady to jak przyjęcie jej uczuć.
Yaku podniósł głowę, by spojrzeć na kolegę. Nie znosił tego, że Kuroo jest tak wysoki, a w ciągu tego roku urósł kilka dodatkowych centymetrów, co doprowadzało libero do szału. Mimo to uśmiechnął się prowokacyjnie.
– Nosisz tak wysoko głowę, że nie słyszałeś, co Hoshino powiedziała, a tak się składa, że się całkiem nieźle kumplujemy – odparł. – Zazdrosny?
CZYTASZ
I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]
FanfictionChoć Yuri nienawidziła siatkówki, ta wciąż była obecna w jej życiu. Karasuno zostało ucieczką przed rodzinnymi tradycjami i pewnym natrętem nawijającym jedynie o siatkówce. Stagnacją, w której dziewczyna ukryła tę część siebie, z którą nie potrafiła...