Zeszło mi trochę dłużej z tym rozdziałem, ale też miałam przerwę w pisaniu w ogóle. Wracamy do początków, choć te nie były zbyt łatwe. Przynajmniej dla niektórych.
Piłka przeleciała tuż przed nosem Yuri, która zatrzymała się gwałtownie zaskoczona niespodziewanym atakiem. Zaraz też jej spojrzenie podążyło za pociskiem, którym okazała się być piłka do siatkówki. Zbyt dobrze znała ten kształt i kolorystykę.
– Wszystko w porządku? – Usłyszała. – Przepraszam, skiepściłem odbiór. Nic ci się nie stało?
Spojrzała na czarnowłosego chłopaka mniej więcej w jej wieku, który przystanął obok z dość zafrasowaną miną. Chyba rzeczywiście było mu głupio, że tak wyszło.
Yuri uśmiechnęła się lekko, sięgając po piłkę, choć nie było to takie proste z ciężką torbą wypełnioną zakupami.
– Nic mi nie jest – odparła.
Podrzuciła sprawczynię całego zamieszania do chłopaka, skinęła mu głową i odeszła, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Nie zauważyła więc, że brunet jeszcze przez chwilę stał i obserwował ją, nim został zawołany przez przyjaciela.
Yuri widywała tych dwóch chłopaków niemal codziennie w tym samym miejscu, gdy odbijali do siebie piłkę. Sytuacja sprzed kilku dni nie powtórzyła się, zresztą chłopcy byli tak skupieni na sobie, że nie zauważyli jej, kiedy przechodziła w pobliżu. Szybko doszła do wniosku, że muszą mieszkać w okolicy, choć do tej pory jakoś się rozmijali.
– Zagrasz z nami?
Zatrzymała się z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Nie spodziewała się, że chłopcy z placu zabaw ją zaczepią, a sama nie zamierzała przerywać im gry.
– Trochę się spieszę – odparła.
Miała odejść, gdy wyższy z chłopaków zawołał:
– Wiedziałem! Chodzimy do tego samego gimnazjum. – Wskazał na mundurek Yuri.
Dopiero teraz przyjrzała im się bliżej. Za pierwszym razem nie skojarzyła, poza tym podwinięte rękawy koszuli i porzucone gdzieś na ławce marynarki nie zaprzątały jej głowy. Jednak chłopak miał rację, uczęszczali do tej samej szkoły.
– Wiedziałem, że skądś cię kojarzę.
– Za to ja nie kojarzę was w ogóle – odpowiedziała. – Przepraszam, muszę już iść.
– Poczekaj. Jestem Tetsuro Kuroo, a to Kenma Kozume – przedstawił ich chłopak, a ten drugi, drobniejszy i unikający spojrzenia Yuri, tylko kiwnął głową, nie odzywając się.
Yuri westchnęła ciężko, przeczuwając, że źle robi, nie ignorując ich i będzie tego prędzej czy później żałować, ale również się przedstawiła:
– Yuri Hoshino, chodzę do drugiej klasy. Przepraszam, ale naprawdę się spieszę.
Odeszła szybkim krokiem, nim Kuroo zaczepił ją ponownie. Teraz, gdy poznała ich nazwiska, była pewna, że mieszkają gdzieś w okolicy. Słyszała je kilkukrotnie, choć nie miała pewności, w jakim kontekście. W sumie nie miało to znaczenia, to tylko przypadkowe spotkania, skoro wracała obok placu zabaw, gdzie odbijali do siebie piłkę.
Następnego dnia spotkała ich przy bramie szkoły, gdy wychodzili z zajęć. Kenma wpatrzony w konsolę jedynie kiwnął jej głową, Kuroo uśmiechnął się za to szeroko.
– Mamy szczęście, że na siebie trafiliśmy – oznajmił wesoło.
– Czekaliście tutaj? – zapytała.
CZYTASZ
I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]
FanfictionChoć Yuri nienawidziła siatkówki, ta wciąż była obecna w jej życiu. Karasuno zostało ucieczką przed rodzinnymi tradycjami i pewnym natrętem nawijającym jedynie o siatkówce. Stagnacją, w której dziewczyna ukryła tę część siebie, z którą nie potrafiła...