Przygotowania do Turnieju Wiosennego trwają, a mnie powoli kończą się rozdziały w zapasie. Z drugiej strony wiem, że nie zostało mi już dużo do napisania. Nie będę im przecież komplikować życia^^ Doskonale sami to zrobili. Dobrze, że moja przygoda z tym uniwersum nie skończy się jeszcze przez jakiś czas, bo będę tęsknić.
Zszedł na śniadanie w doskonałym humorze. Sam był tym zaskoczony, ale myśl, że za kilka godzin spotka się z Yuri, wprawiała go w dobry nastrój. Nawet jeśli czas dla siebie znajdą dopiero wieczorem. Siatkówka była ważna. Nadchodzące eliminacje były ważne. I Yuri też była ważna. Połączenie tego wszystkiego nie było łatwe, czasami miał ochotę rzucić to wszystko gdzieś daleko, by nie musieć tego łączyć. By nie myśleć, jak to ze sobą pogodzić. Wiedział, że perspektywa zależy również od odległości, która ich na co dzień dzieli. Wcześniej wydawało mu się, że to nie będzie takie trudne. Bo przecież były obozy, na których mieli się widywać. Okazało się jednak, że to za mało dla niego. Czuł, jakby tracili mnóstwo wspólnych chwil. Widywał inne pary, które spędzały ze sobą czas. Wychodzili na randki, do kina, na kolację, do wesołego miasteczka. Im pozostał czas po treningach, gdy wszystkie rozrabiaki straciły już siłę do psot. Nie było szans się oddalić od szkoły, do tego i tak, gdyby zostali przyłapani przez nauczycieli, z pewnością musieliby się tłumaczyć, że przecież nic się nie wydarzyło.
– Wolniej, Tetsu. Zadławisz się i nigdzie nie pojedziesz.
– Tego byśmy nie chcieli – odpowiedział pomiędzy kęsami.
Mama uśmiechnęła się, domyślając się, że to nie sama siatkówka sprawiła, że tak było mu spieszno na obóz. Ta zmiana, choć subtelna dla innych, nie mogła jej umknąć.
– Yuri też tak na ciebie niecierpliwie czeka? – zapytała.
Tetsuro zaśmiał się.
– Ona i Kenma są z jednej gliny. Wyciągnąć coś z nich to ciężka robota – odparł. – Ale myślę, że też się stęskniła. Widujemy się tylko na obozach, a tam nie ma czasu na nic więcej. Zresztą dałaby mi popalić, gdybym się nie starał. Treningi przede wszystkim.
– I chyba zaczyna cię to drażnić – zauważyła kobieta.
– Skąd miałem wiedzieć, że związki na odległość są takie upierdliwe? – wyrzucił z siebie, odkładając naczynia do zlewu. – Jesteśmy w liceum. Nie możemy sobie tak po prostu rzucić wszystkiego i pojechać na drugi koniec Japonii, żeby się spotkać. Zwłaszcza w trzeciej klasie. Nie mogę jej też zmusić, żeby wróciła do Nekomy, bo chcę, żeby była bliżej. Widzę, jak świetnie się bawi siatkówką, odkąd dołączyła do Karasuno, że znowu ją kocha, ale mam wrażenie, że przez to omija nas wiele rzeczy.
– Tetsu, skarbie, to normalne w waszym wieku, że chcecie być nierozłączni. Zwłaszcza gdy jeszcze jesteście tak bardzo zakochani. Nic dziwnego, że jest ci trudno. Podejrzewam, że Yuri też. Nawet jeśli tego nie okazuje.
– Na szczęście mamy na to resztę życia – oznajmił pewnie.
– Czy Yuri o tym wie? Rozmawialiście już o tym?
– Nie, jeszcze nie. Na razie chcę, żebyśmy się skupili na przygotowaniach do Turnieju. Ale jestem tego pewny. Chcę spędzić z Yuri resztę życia, mamo.
Ta myśl towarzyszyła mu w drodze na kolejny obóz i sprowokowała drugą, nieco głupszą. Zamierzał jednak zrealizować ten plan z nadzieją, że Yuri go z miejsca nie zabije. W końcu teraz też mogli tworzyć wspólne wspomnienia.
Czekał na Karasuno razem z Bokuto, który wyjątkowo nie okupował sali od samego przyjazdu. Kruki musiały odbyć najdłuższą drogę, a mimo to z busa wysiedli pełni energii. Może oprócz Tsukishimy, ale ten nigdy nie należał do zbyt energicznych osób.
CZYTASZ
I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]
FanfictionChoć Yuri nienawidziła siatkówki, ta wciąż była obecna w jej życiu. Karasuno zostało ucieczką przed rodzinnymi tradycjami i pewnym natrętem nawijającym jedynie o siatkówce. Stagnacją, w której dziewczyna ukryła tę część siebie, z którą nie potrafiła...