Obóz trwa. Padają też ważne słowa...
– Nie uważasz, że to niesprawiedliwe, Ryuu? – zapytał przy śniadaniu Yamamoto, odrywając przyjaciela od przysłuchiwania się wymianie zdań pomiędzy starszymi siatkarzami.
– Co takiego, Tora?
– Przyjechaliście tutaj z trzema dziewczynami, a my nie mamy ani jednej – wyjaśnił as Nekomy.
– Mówiłem ci. To prawdziwa potęga Karasuno. – Zaśmiał się Tanaka. – W tym nas nigdy nie pokonacie.
Taketora przez chwilę przyglądał się przyjacielowi ze złością. Nekoma była jedynym klubem na obozie bez menadżerki, a przecież to nie oni byli najsłabszą drużyną tutaj. Uważał, że jest w tym coś głęboko niesprawiedliwego.
– Daj już z tym spokój – rzucił Morisuke, uśmiechając się krzywo. – Robisz nam tylko obciach.
– Nie drażni cię to, Yaku?
– Niby co chciałbyś z tym zrobić? – odparł libero. – Porwać jakąś dziewczynę? Czy może wypożyczyć od Karasuno jedyną potęgę, jaką mogą się pochwalić?
– A to nie miało być tak, że Hoshino miała być naszą menadżerką? – zapytał jak zwykle bez namysłu Lev.
Członkowie Karasuno spojrzeli na Yuri, która uniosła tylko brew w pytaniu. Jeszcze chwilę wcześniej zupełnie nie zwracała uwagi na raban pomiędzy krukami a kotami, dopiero usłyszenie własnego nazwiska sprawiło, że nadstawiła uszu. Jednak o tej rewelacji Haiby słyszała po raz pierwszy.
– Ciężko, żeby nią była, skoro chodzi do naszej szkoły – przypomniał Tanaka.
Yaku uśmiechnął się radośnie, co nie znaczyło nic dobrego. Zerknął przy tym na dziwnie milczącego od rana Kuroo.
– Cóż, gdyby się nie przeniosła, wciąż nie byłoby to takie pewne. Ale nie ma co gdybać.
– A nie moglibyśmy jednak zapytać, czy przez chociaż jeden dzień nie zostałaby naszą menadżerką? – zapytał nieśmiało Inuoka. – Kapitanowi i Kenmie by raczej nie odmówiła.
Kozume uniósł spojrzenie znad konsoli i pokręcił głową. Nie zamierzał się w to mieszać, a tymbardziej do czegokolwiek nakłaniać przyjaciółki tylko z powodu kompleksów reszty drużyny.
Spojrzenia siatkarzy z Nekomy skupiły się na Kuroo. Ten spojrzał najpierw na Yuri, potem na kolegów z drużyny.
– Jak tak bardzo chcecie, sami ją zapytajcie – powiedział. – Poza tym Karasuno tak po prostu nam jej nie odda.
Zdawał sobie sprawę, jak bardzo Yuri była zżyta ze swoją drużyną. Odkąd zaczął się temat, trzecioklasiści z Karasuno wyglądali na dość pochmurnych. Zwłaszcza ich as, który z pewnością widział w Kuroo zagrożenie dla swojej sympatii. Wciąż jeszcze mógł nie wiedzieć, co się pomiędzy Tetsuro a Yuri wydarzyło poprzedniego wieczoru.
– No tobie to też bym nie powierzył opieki nawet nad szczurem – dogryzł mu Yaku. – Ale jak nasz kapitan będzie trzymał łapy przy sobie, kto wie.
Daichi spojrzał na Yuri, która nie wydawała się jakoś zapalona do pomysłu. Sam też nie miał ochoty ulegać zachciankom przeciwników, skoro życzył jak najlepiej własnemu asowi. Który swoją drogą jak zwykle nic nie robił w kierunku, by wszystko skończyło się dobrze. Ale może to też da mu jakiś impuls do działania.
– Tylko jeśli Yuri wyrazi taką chęć – powiedział poważnie.
Niemal błagalne spojrzenia Nekomy wbite w dziewczynę sprawiały, że ciężko było jej odmówić. Od Kenmy wiedziała, że ta kwestia wciąż spędzała sen z powiek Taketory, choć również jego pozornie groźna i dosyć głośna postawa odstraszała ewentualne kandydatki. Zresztą koty miały tego pecha, że rzadko kiedy pojawiała się menadżerka – Yuri pamiętała jedną, gdy była dzieckiem, a ta najprawdopodobniej nie miała już następczyni. Co było tego przyczyną, trudno powiedzieć. Chłopcy więc musieli radzić sobie sami.
CZYTASZ
I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]
FanfictionChoć Yuri nienawidziła siatkówki, ta wciąż była obecna w jej życiu. Karasuno zostało ucieczką przed rodzinnymi tradycjami i pewnym natrętem nawijającym jedynie o siatkówce. Stagnacją, w której dziewczyna ukryła tę część siebie, z którą nie potrafiła...