Rozdział 26.

35 3 12
                                    


Hala Sportowa Sendai wypełniła się gwarem. Prefekturalne eliminacje do InterHigh ściągnęły nie tylko drużyny, ale też sporo zaciekawionych widzów oraz kibiców poszczególnych klubów. Sporo mówiło się o pewnym zwycięstwie Shiratorizawy, która zdominowała wszystkie ostatnie turnieje w Miyagi. Wielu też stawiało wciąż na Aobę Josai, chyba najgroźniejszego rywala obecnych czempionów, z Toru Oikawą na czele.

O Karasuno też rozmawiano, przypominając niechlubne etykietki dawnych mistrzów i bezskrzydłych kruków. Nie obyło się również bez rozpoznania kilku członków drużyny, którzy jeszcze w czasach gimnazjum przyciągnęli uwagę swoimi umiejętnościami na boisku. Choć plotki o Asahim raczej nie poprawiły mu nastroju.

Żarty skończyły się, gdy z przeciwnej strony nadeszli członkowie Technikum Date. Wszyscy oprócz nieświadomych wagi chwili pierwszaków momentalnie spoważnieli. Marcowa porażka wciąż była świeża w ich pamięci, a rewanż w zasięgu ręki. Atmosfera zgęstniała, gdy jeden ze środkowych wskazał palcem na Azumane.

– Czego chcesz od naszego... – zaczął bojowo Noya, lecz Asahi go powstrzymał.

Nie uciekł spojrzeniem, nie wycofał się do momentu, aż kapitan przeciwnej drużyny skierował swoich kolegów w inną stronę. Mimo to groźba wciąż wisiała w powietrzu.

– W porządku? – zapytała Yuri.

Odkąd tylko poznali drabinkę, martwiła się o asa, któremu Date już raz dało się we znaki. Nikt z nich nie chciał powtórki. Trzy miesiące to sporo czasu, jednak teraz wydawało się zbyt mało, by podejść do tego bez emocji.

– Nie zamierzam znów popełnić tego samego błędu – odparł. – Wiem, że nie jestem sam.

Yuri przykryła obawy uśmiechem.

– Nie, nie jesteś. Mamy naprawdę dobrą drużynę, a na razie czas skupić się na pierwszym meczu.

Pierwsze starcie czekało ich z Tokonami, które również nie błyszczało jakoś szczególnie, ale lekceważenie przeciwnika mogło odbić się Karasuno czkawką. Ukai powtarzał im to wielokrotnie w czasie treningów, aż wbili sobie to do głów.

Yuri obserwowała wszystko z trybun. Kibiców Karasuno nie było zbyt wielu, dla drużyny, która nie odnosiła już sukcesów, dyrektor nie zamierzał zwalniać z lekcji uczniów. Na taki honor klub musiał dopiero zasłużyć na nowo sukcesami wypracowanymi w turnieju. Mimo to Yuri nie przestawała wierzyć, że z tą nową drużyną przestaną być bezskrzydłymi krukami.

Przy okazji miała też dobry widok na boisko obok, gdzie Technikum Date również miało rozegrać swój pierwszy mecz. Może nie będzie za wiele czasu na wprowadzanie zmian w taktykę, ale dobrze wiedzieć, na ile zmienili się ich przeciwnicy. To przynosiło spokój.

Karasuno jako pierwsze odbierało piłkę. Nie minęło dużo czasu, kiedy Tanaka zdobył pierwszy punkt. Wszelkie nerwy, które gnębiły chłopaków przed rozpoczęciem rozgrywek, w jednej chwili zniknęły. Od tego momentu już nie odpuścili, pokazując wszystkim, że kruki znów wzbijają się w niebo.

Yuri obserwowała mecz, nie potrafiąc oderwać spojrzenia. Widziała, jak bardzo Karasuno zdominowało spotkanie, choć wciąż ich gra wymagała dopracowania. Ani razu też nie użyli dziwacznej krótkiej Kageyamy i Hinaty, o której wieści już się rozniosły. Cóż, po tym, jak Kenma rozgryzł ten atak i Nekoma znalazła kontrę, para pierwszaków musiała rozszerzyć swój repertuar. Ciężko trenowali, by w dniu turnieju być w szczytowej formie.


Yuri: Wygraliśmy z Tokonami 2:0

Kenma: Gratulacje

I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz