Rozdział 14.

34 3 8
                                    

Czy to kolejny rozdział w ciągu ostatnich trzech dni? Rozpuszczam kogoś, ale to też zachęta, bym ja też dostała wyczekany rozdział^^ Tak, na Ciebie patrzę, Sei-chan <3

Drugi semestr przyniósł wiele nowych wyzwań. Kenma odszedł z drużyny, chcąc mieć więcej czasu na naukę do egzaminów wstępnych do Nekomy, gry i dla przyjaciół, głównie dla Yuri, skoro treningi zabierały Kuroo większość popołudni. Spotykali się więc we dwójkę, każde pochłonięte przez własne lekcje, po których pozwalali sobie na grę czy obejrzenie paru odcinków ulubionych serii. Nierzadko czekali w ten sposób na dołączenie do nich Tetsuro, który pomimo zmęczenia treningami nie odpuszczał spotkań z przyjaciółmi.

Kuroo zatrzymał się przed drzwiami sypialni Kenmy, kiedy usłyszał głośny śmiech przyjaciół. Normalnie wszedłby do środka i zapytał, co ich tak bawi. Tym razem jednak powstrzymał się, czując rozdrażnienie. Sam nie był pewny jego źródła, bo przecież nie powinno być dla niego niczym dziwnym, że jego przyjaciele są szczęśliwi. Chciał tego dla nich szczerze, z całego serca. Więc dlaczego tak bardzo godziła w niego myśl, że Kenma tak bardzo otworzył się przed Yuri?

Nie słyszał za często, by Kenma śmiał się w głos. Młodszy siatkarz nie był zbyt ekspresywny, nawet kiedy coś go ucieszyło czy rozbawiło, po prostu uśmiechał się bądź prychał śmiechem pod nosem. To nie przysparzało mu sympatii innych, lecz Kozume nie szukał znajomości. Kuroo dobrze pamiętał, kiedy spotkali się po raz pierwszy. To on wyciągnął rękę do Kenmy, postarał się, aby się zaprzyjaźnili i ten układ młodszemu pasował. Gdy dołączyła do nich Yuri, potrzebował czasu, by to zaakceptować, lecz nawiązał z dziewczyną więź.

Więź, o którą teraz Kuroo czuł się zazdrosny. Kochał siatkówkę i zamierzał poświęcić jej tyle czasu, ile tylko mógł, lecz przez to zaczynał się oddalać od przyjaciół. Żadne z nich nie pałało aż takim uczuciem do jego ukochanego sportu. Yuri nie znosiła siatkówki przez powiązania ze swoją rodziną i porażkę w podstawówce, z czym nie poradziła sobie do tej pory. Kenmę to Kuroo zaraził pasją, choć Kozume po prostu grał. Głównie z jego powodu. Nie lubił się męczyć, nie interesowały go wyniki, a jednak przychodził na treningi i wykonywał ćwiczenia, które im nakazano. Nic ponadto, niczego jednak nie pomijał. Możliwe, że traktował to jak kolejną ze swoich gier – wymyślał strategie i zapełniał meczami czas. W tym tkwiła jego siła, jednak Kuroo zaczął się zastanawiać, czy nie wolał spędzać czasu z Yuri, rezygnując z siatkówki. Co jeśli po przyjściu do Nekomy Kenma stwierdzi, że nie chce już grać? Ta dwójka wydawała się rozumieć coraz lepiej. Byli dla niego ważni, jednak czy działało to w drugą stronę?

Chodziło też jeszcze o jedną kwestię, na której złapał się już jakiś czas temu, ale nie umiał się za to zabrać. Nie sądził, żeby Yuri miała odwzajemnić sympatię, którą ją darzył, zresztą z pewnością niczego nie zauważyła, a Kenma postanowił w to nie ingerować. Kuroo z początku myślał, że przyjaciel nie chce stawał po którejkolwiek ze stron, by nie zepsuć tego, co mieli, ale teraz miał coraz większe wątpliwości.

Nie mógł stać tu jak idiota, a cofnięcie się oznaczało zwrócenie na siebie uwagi mamy Kenmy. Nie chciał niczego pomiędzy nimi psuć. Odetchnął głęboko, przybierając najszerszy ze swoich uśmiechów, pod którym zdusił zazdrość, po czym wszedł do pokoju, jakby nigdy nic.

– Yo – przywitał się.

– Trening wam się przeciągnął? – zapytała Yuri. – Późno dzisiaj przyszedłeś. Zdążyliśmy obejrzeć nowy odcinek i zagrać kilka partyjek.

– Czyli mnie w ogóle tu nie potrzebujecie – stwierdził rozbawionym tonem.

Zaraz też miał ochotę zdzielić się czymś ciężkim za takie słowa. Przecież miał nie dać po sobie poznać, że poczuł się zazdrosny.

I hate everything about you... [Haikyuu!! FF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz