____________
-Jisung wstawaj - powiedział Minho łagodnym głosem, lekko szturchając ramię Hana.
-Gdzie jesteśmy? - spytał lekko zaspany - To nie mój dom - rozejrzał się i mógł stwierdzić, że znajdował się na wzgórzu, z którego było widać całe ich miasto.
-Wiem, ale chciałem pogadać, a dziwnie tak na twoim parkingu.
-Właściwie to też chciałem porozmawiać. Ale jeśli mam być szczery, to chciałem do ciebie napisać, bo taka rozmowa twarzą w twarz mnie przeraża - mówiąc to, spojrzał na swoje dłonie i uznał że powinien to zrobić tu i teraz. Opowiedzieć starszemu wszystko.
-Pamiętaj, do niczego cię nie zmuszam. Jeśli nie chcesz mówić, to nie mów. Jeśli chcesz jechać do domu, to cię odwiozę.
-Nie trzeba. Chcę Ci powiedzieć, ale będzie to ciężkie, więc musisz uzbroić się w cierpliwość.
-Mam dla ciebie cały dzień.
-No więc... od czego tu zacząć - Jisung lekko się zaśmiał, aby rozluźnić atmosferę - Kiedy miałem 7 lat zmarł mi tata. Zginął w pożarze naszego domu. Też ledwo uszedłem z życiem, nie chcę myśleć co by było, gdyby mnie w odpowiednim czasie nie wyniósł. Bardzo to przeżyłem. Nie jadłem, nie piłem oraz nie spałem po nocach. Mój stan zdrowotny jak i psychiczny znacznie się pogarszał, przez co wylądowałem w szpitalu po tym, jak zasłabłem na jednej z lekcji. Jakieś dwa lata później zaczęło mi się polepszać. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy grupka szkolnych dręczycieli zaczęła mi dokuczać, bić i zabierać pieniądze. Mówili, że mój ojciec umarł, bo nie mógł żyć z takim beznadziejnym synem. Miałem dość. Jedynym wyjściem jakie było dla mnie wtedy najlepsze, było skończenie ze sobą. Właśnie wtedy po raz pierwszy sięgnąłem po żyletkę. Na początku rany były płytkie, porównywalne z drapnięciem przez kota. Jednak im dłużej się ciąłem, tym głębsze zostawały rany. Przestałem również jeść, bo uważałem, że jestem za gruby. Mama robiła mi jedzenie, a ja zabierałem je ze sobą do pokoju i wyrzucałem do toalety, po czym wynosiłem talerz z powrotem do kuchni. Półtora roku temu miałem próbę samobójczą. Zażyłem tabletki i podciąłem żyły. Gdyby nie moja mama, która wróciła tego dnia wcześniej z pracy, to prawdopodobnie by mnie już tu nie było. Przez następny rok miałem systematyczne wizyty u psychologa. Ostatnio tak dobrze mi szło, że zmniejszyliśmy częstotliwość tych spotkań do jednego dnia w miesiącu. Ale jakiś tydzień temu znów zaczęły mnie nawiedzać czarne myśli oraz koszmary. Zbliża się rocznica śmierci mojego taty. To właśnie on miał w zwyczaju nazywać mnie wiewiórką. Ponieważ te jedno słowo tak boli w ustach obcych dla mnie ludzi, nazywać mnie tak może tylko bliska mi rodzina w tym Felix. Właśnie dlatego tak mnie to zabolało, kiedy tak mnie nazwałeś. Wiem że to głupie ale nie potrafię tego zmienić.
-Wcale nie jest to głupie - powiedział Minho i przyciągnął zapłakanego Jisunga do siebie zamykając w szczerym uścisku. Bolało go, ile ta mała i wspaniała istotka musiała przejść. Miał w dupie zakład z przyjacielem. Właśnie w tamtym momencie postanowił zbliżyć się do Hana i pomóc młodszemu.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo mi głupio. Nie wiedziałem. Nie powinienem cię tak nazywać, a potem jeszcze zmuszać Felixa, aby ten wysłał mi adres. Mam nadzieję, że mu wybaczysz. On naprawdę cię uwielbia. Był przerażony, a ja to wykorzystałem... Zrozumiem, jeśli już nie będziesz chciał mnie znać. Bardzo cię przepraszam.
-Hyung. Wybaczam Ci. Skąd mogłeś wiedzieć. A na Felixa nie umiem się gniewać. Skoro znasz już mój największy sekret, to liczę, że się dogadamy - powiedział Jisung i wyciągnął mały palec w stronę starszego - obiecaj tylko, że nikomu nie powiesz.
-Obiecuję - odpowiedział Minho kładąc swój palec na palec Hana i przypieczętowując to dotknięciem kciuków - Chciałbyś może napić się kawy? Niedaleko jest świetna kawiarnia.
-Z chęcią hyung - odpowiedział młodszy i zapiął pasy.
Lee odpalił nawigację, wpisując odpowiedni adres.
-Tylko 5 minut drogi.
-No to jedziemy. Przyda mi się po tym mocna kawa - zaśmiał się Han. Minho spojrzał kątem oka na Jisunga, nadal patrząc na drogę. Mimo spuchniętych od płaczu oczu Lee nadal uważał, że młodszy wygląda uroczo.
-Dojechaliśmy - oznajmił gasząc silnik.
-Czy to kocia kawiarnia? - zapytał Han z entuzjazmem.
-Tak. W sumie nie zapytałem czy lubisz koty. Jak nie, to możemy jechać gdzieś indziej.
-Zwariowałeś? Nigdzie nie jedziemy, dopóki nie pogłaskam tych małych słodziaków - powiedział Han, patrząc na koty za szybą.
-Zatem zapraszam do środka - Lee otworzył drzwi młodszemu, wpuszczając go do środka kawiarni. Już od progu zaatakował ich cudowny zapach kawy.
-Usiądź, a ja pójdę zamówić. Co chcesz? - zapytał starszy.
-Poproszę americano z lodem - Jisung uśmiechnął się, pokazując szereg swoich białych ząbków.
-Ok. To idę zamówić.
Han był pod wrażeniem. Na pierwszy rzut oka starszy wyglądał na oziębłego i wrednego, ale im więcej czasu Jisung z nim spędzał, tym bardziej zmieniał zdanie na jego temat.
_________
🥀
Nareszcie napisałam kolejny rozdział.
Postaram się wrzucać systematycznie rozdziały.
Miłego czytania kochani.🥀
Rozdział sprawdzany przez
-m-a-g-d-a-

CZYTASZ
Why you love me? | Minsung
RomanceImpreza... Alkohol... Zakład... Jedno źle wypowiedziane słowo... Dla Jisunga poznawanie nowych ludzi to koszmar, lecz coś ciągnie go, do bliższego poznania Minho, pomimo zaszłego między nimi incydentu... Czym może skończyć się głupi zakład? Jak skoń...