4.

358 28 1
                                    



-Cholera, obiecałem rodzicom, że będziecie tylko wy! - Felix był na skraju szaleństwa i rozpaczy - To już mój koniec! Dom zdążę posprzątać i ogarnąć tych ludzi, ale jak ja odkupię ojcu wszystkie alkohole?!

-Tego nie wiem, ale wiem jedno - podsumował Han - Trzeba zacząć sprzątać, bo do przyjazdu twoich rodziców została niecała doba.

-Racja - przytaknął bez emocji rudy.

-Nie chce wam przeszkadzać - do rozmowy wtrącił się Changbin, o którym chłopacy najwyraźniej zapomnieli - ale czy mógł bym wam jakoś pomóc?

Wzrok lekko zszokowanego Hana zatrzymał się na czarnowłosym. Nie spodziewał się, że niedawno poznany chłopak zaproponuje pomoc. Felix bez namysłu zgodził się. Z daleka można było zobaczyć, że coś po między nimi iskrzy, ale Jisung nie miał czasu na dokuczanie przyjacielowi. Wiedział, że jeśli dom nie będzie wyglądał tak jak przed imprezą, to jemu też się oberwie. Od zawsze rodzice Felka uważali go za tego odpowiedzialnego i ułożonego chłopaka, lecz Han nie mógł tego o sobie powiedzieć. Od kilku lat zmagał się z depresją, o czym młodszy Lee doskonale wiedział. Starał się jak najbardziej go pocieszać oraz wspierać mentalnie, lecz nie zawsze mógł być przy nim w chwilach załamania. Z własnych myśli wyrwał go głos przyjaciela.

-Wiewiór, idziesz? - krzyknął Felix - Dom się sam nie posprząta!

Od najmłodszych lat dokuczali sobie i kłócili się, ale zawsze mogli na sobie polegać. Poznali się z rudym w pierwszej klasie. Oby dwaj byli szkolnymi wyrzutkami. Han dlatego, że przypominał wiewiórkę i stracił ojca, a Felix miał piegi. Z początku może nam się wydawać, że piegi to nic takiego, że to naturalna rzecz ale kto wie, co potrafi wymyślić dziecięca wyobraźnia. Koledzy śmiali się z tych małych i licznych przebarwień oraz pluli mu prosto w twarz. Felix poznał Jisunga, kiedy to starszy o jeden dzień chłopak obronił go przed szkolnymi łobuzami i pokazał, że poniżanie kogokolwiek jest złe. To on jako pierwszy w szkole nie dokuczał mu i akceptował go z piegami czy bez. To właśnie tak rozpoczęła się ich wieloletnia znajomość, a potem przyjaźń aż do grobowej deski. Wspominając stare czasy, nie zaważył, że powędrował do salonu. Zobaczył Felixa i Changbina, którzy wypraszali ludzi z wczorajszej imprezy. Kiedy się odwrócił, zobaczył Minho i Hyunjina sprzątających puszki i butelki po alkoholu. Postanowił pozbierać śmieci pozostawione luzem na podłodze. Kiedy tak wrzucał różne odpady do worka na śmieci, podszedł do niego starszy Lee.

-Hej - zagadał Minho.

-Cześć - odpowiedziała Han nawet nie patrząc na starszego.

-Jak się czujesz? - zapytał Lee - Wczoraj dużo wypiłeś.

-Bywało lepiej. Pamiętam tylko urywki wczorajszego wieczoru. Zrobiłem coś dziwnego?

-Zależy, czy według ciebie przytulanie się do każdego to coś dziwnego. - odpowiedział Minho - Mówiąc każdego, mam na myśli dosłownie każdego, kto ci się nawinął.

-Żartujesz? Serio? - Han nagle zaniemówił - c...ciebie t...też?

-Tak - zaśmiał się, a Jisunga przeszedł dreszcz spowodowany jego melodyjnym śmiechem - jesteś naprawdę milusi.

Na te słowa niebiesko-włosy spłonął soczystym rumieńcem.

-Przepraszam - wybełkotał Han.

-Nie przepraszaj, dawno się tak nie uśmiałem.

W tym momencie Jisung myślał, że zapadnie się pod ziemię. Upokorzył się przed starszym. Ale czemu się tym tak przejmuje? Z Felixem przecież odwalali gorsze rzeczy i nigdy nie przejmował się opinią innych. Więc czemu teraz tak żałośnie się czuł?

-Słodko wyglądasz, kiedy się rumienisz wiewióro - zaśmiał się melodyjnie Minho.

-Nie mów do mię wiewiórko! - zdenerwował się Han.

Nie cierpiał, kiedy się do niego tak mówi. Tylko nie liczni, w tym Felix, mieli takie prawo, bo byli dla niego jak rodzina. Przezwisko za bardzo przypomina mu jego zmarłego ojca, gdyż to właśnie on miał zwyczaj tak do niego mówić. Na samo wspomnienie do jego oczu napłynęły łzy, a on sam poczuł się beznadziejnie. Miał ochotę wybiec z tego domu, wrócić do siebie, wyjąć spod łóżka żyletki i zostawić na już i tak pokaleczonych nadgarstkach, kolejne krwawe kreski. Starszy Lee patrzył na niego ze zdziwieniem w oczach. Czemu ten dzieciak płacze? To tylko głupie przezwisko. Kiedy Han podniósł wzrok na wyższego, zobaczył wymalowane na jego twarzy zdziwienie i... nutkę pogardy. Właśnie w chwili, kiedy dotarło do niego, że po raz kolejny zbłaźnił się przed starszym, bez namysłu wybiegł z domu przyjaciela i pobiegł w stronę swojego mieszkania, aby po raz kolejny poddać się chwilą słabości.

_________________

Rozdział sprawdzany przez -m-a-g-d-a-

Powodzenia na egzaminach!

🥀

Why you love me? | Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz