Rozdział 9

3.9K 118 28
                                    

LUCY

Było mi naprawdę wygodnie, aż za wygodnie. Powoli otwieram oczy i na początku nie mam pojęcia gdzie w ogóle jestem. Teraz pamiętam. Wyprowadziłam się, bo musiałam. Dotarło do mnie w jakiej pozycji jestem i od razu zerwałam się. Jak mogłam się do niego przytulić? Może i zrobiłam to nieświadomie, bo przez sen, ale jednak. Na szczęście jeszcze śpi i tego nie widział. Nie wiem co bym mu powiedziała. Tak jak wcześniej wydawał się nawet sympatyczny i miły dla mnie, tak teraz jest zupełnie inny. Taki oschły. Mogę to zrozumieć, w końcu przeze mnie jego życie całkiem się zmieniło. Po cichu wstałam i poszłam się ubrać. Już i tak czułam się skrepowana śpiąc obok niego, a w dodatku w piżamie. Na szczęście, że nie mam jakieś odkrytej piżamy jak większość dziewczyn. Szybko się przebrałam, a kiedy wyszłam z łazienki Paul już nie spał. Liczyłam, że pośpi trochę dłużej.

- Świetnie, że już nie śpisz. Musisz mi pomóc.

No tak, czyli teraz zaczynamy nowe obowiązki. To jasne, że będzie chciał mojej pomocy. Sam by nie dał rady.

***

Jakimś cudem udało mi się mu pomóc. Co lekkie nie było. Przecież on dwa razy większy ode mnie. Oboje kierowaliśmy się do kuchni, gdzie zastaliśmy pewną kobietę, czyli to musi być jego pracownica. Na pewno była już starsza, ale wydawała się miła. Kiedy tylko nas ujrzała od razu podbiegła do Paula. Zdziwiłam się kiedy go objęła, czyli musza być ze sobą dość blisko. W normalnych okolicznościach żadna pracownica by się nie spoufalała tak ze swoim szefem.

- Paul jak dobrze, że żyjesz. Tak się wszyscy o ciebie martwiliśmy.

- Już spokojnie. Przecież nic mi nie jest, a poza tym poznaj Lucy. Planujemy się pobrać już niebawem.

Wtedy jej wzrok padł na mnie. Wydawałoby się, że wcześniej mnie nie zauważyła. Teraz czułam się jak jakiś okaz na wystawię. Byłam pod jej czujnym okiem.

- O jaka jesteś śliczna. Cieszę się, że teraz Paul ma cię przy sobie. Pewnie jest mu trudno i bywa zrzędliwy, ale nie martw się przejdzie mu w końcu.

- Miło mi panią poznać.

- Daj spokój z tą panią. Mam na imię Emily skarbeńku.

Nie dało się ukryć, że ta kobieta jest bardzo miła i taka życzliwa.

- Nie jedliście dzisiaj, prawda?

- Nie jeszcze nie.

- Uciekajcie do jadali, a ja szybko wam coś przygotuję.

Od razu tak zrobiliśmy. Teraz dopiero mogłam się lepiej przyjrzeć wystrojowi i nie da się ukryć, że to faceta dom. Jak można nie mieć chociażby jednego zdjęcia w ramce.

- Mam nadzieję, że przeze mnie nie spóźnisz się dzisiaj na zajęcia.

- Bez obaw i tak się tam nie wybieram.

- Nie jestem, aż taki bez serca i wiem jak ważne są dla ciebie zajęcia. Nie możesz tak bez powodu się na nich nie pojawiać.

- I tak od kilku dni mnie tam nie było.

- Żartujesz sobie? Chcesz cały swój wysiłek zaprzepaścić?

- Studia były ostatnim o czym ostatnio myślałam. Miałam inne rzeczy na głowie.

- Koniec z tym. Zachowujesz się jak dziecko. Zaraz po tym jak poznasz pielęgniarkę Matt zawiezie cię na uczelnie.

Ja się zachowuję jak dziecko? Bo co, bo mam uczucia i to cholerne serce. Cały czas bałam się o niego, a on mi próbuje wmówić, że zachowuję się jak dziecko. Zresztą ja mam prawo się jeszcze tak zachowywać, w końcu jestem od niego młodsza o czternaście lat.

Jeden wieczórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz