Rozdział 2

4.9K 154 31
                                    

LUCY

Jakoś przeżyłam resztę tych zajęć, chociaż miło nie było. Tak jak się obawiałam już słyszałam jakieś plotki na swój temat. Nie mogło być cicho z powodu tego, że zostałam sama z Evansem w sali, a do tego wyszłam wściekła jak osa. Usłyszałam już, że nawet mamy romans. To jest jakiś absurd. Ja niby z wykładowcą? Mało mam problemów? Chce tylko bez kłopotów skończyć te studia. Gdybym tylko mogła naprawdę bym już poszła do domu. Jednak zajęcia były ważne i musiałam na nich być. W końcu jednak się skończyły. Jak najszybciej wyszłam z tego budynku. Ledwo co znosiłam te szepty.

-Lucy zaczekaj!

- Co jest Olivia?

- Czemu tak szybko uciekasz?

- Nie widzisz tego? Mam dość tych spojrzeń i szeptów. Ledwo co to wytrzymałam. Chce tylko do domu wrócić.

- Pogadają i przestaną jak zawsze.

- Może i przestaną, ale doskonale wiesz, że nie lubię być w centrum uwagi, a teraz jestem tematem numer jeden.

- Wytrzymasz kilka dni, a za chwilę pewnie znajdą inny temat do plotek. Pomyśl lepiej, że wpadam wieczorem i idziemy na miasto.

No tak jeszcze to. Wole spędzić wieczór w łóżku czytając jakąś dobrą książkę.

- Naprawdę musimy?

- Nigdy praktycznie ze mną nie wychodzisz. Musisz się w końcu rozerwać.

- Niech ci będzie. Wpadnij tak koło dwudziestej.

- Nie spóźnię się, bez obaw.

Nie mam wątpliwości, że się nie spóźni. Prawdą jest, że nigdy na takie imprezy z Olivią. Szybko ruszam do samochodu i jadę do domu. Jest dosyć wcześnie, więc mamy jeszcze nie będzie. W domu zastaję pielęgniarkę. Kelly była naprawdę miłą kobietą i do tego świetnie opiekowała się tatą.

- Cześć Kelly.

- O już jesteś. Dzisiaj trochę wcześniej.

- Tak dzisiaj miałam krótsze zajęcia, więc już zostanę z tatą zanim mama nie wróci. Może spokojnie pani iść do domu.

- Na pewno to żaden problem?

- Pewnie.

- W takim razie już się zbieram. Twój tata jest w salonie. Dostał już niezbędne leki.

- Świetnie w takim razie miłego dnia.

Od razu ruszam do taty. Pewnie zdziwi się widząc mnie o tej porze. Zazwyczaj nie wracam, aż tak wcześnie.

- Hej tatku.

- O perełko. Co ty robisz tutaj o tej porze?

- Miałam dzisiaj krócej zajęcia, więc wyręczyłam Kelly i mogła iść do domu.

- Jesteś naprawdę kochana.

- Nie przesadzaj. Powiedz lepiej co byś zjadł na obiad, a ja zrobię.

- Wiesz, że kocham twoją kuchnie. Nieważne co ugotujesz.

- W takim razie idę do kuchni. Gdyby coś się działo krzycz.

Akurat to prawda, że świetnie idzie mi gotowanie i uwielbiam to. Dzisiaj stwierdziłam, że zrobię zapiekankę. Nie potrzebowałam na nią dużo czasu, więc była w sam raz.

Po obiedzie spokojnie zaczekaliśmy na mamę, która wróciła naprawdę zmęczona. Wypadałoby ich poinformować, że dzisiaj wychodzę. Pewnie lekko się zdziwią, bo zazwyczaj siedzę w domu.

Jeden wieczórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz