Rozdział 19

2.9K 104 19
                                    

LUCY

Moja głowa. Dawno mnie tak nie bolała. Musiałam naprawdę przesadzić z alkoholem. Powoli otwieram oczy i coś mi tutaj nie pasuję. To nie jest widok, który dotychczas spotykałam rano. Jakby tego jeszcze było mało poczułam, że w tym łóżku nie jestem sama. Co ja wczoraj odwaliłam? Coś na pewno musiałam inaczej bym się tutaj nie obudziła. Powoli się odwracam w stronę tej osoby, z która teraz śpię. Cholera to Martin. Teraz sobie wszystko przypomniałam. Byłam z nim na kolacji i coś mnie pokusiło, żeby pojechać do niego na tego drinka. Naprawdę przesadziłam, bo nie wszystko dokładnie pamiętam. Cholera przecież ja taka nie jestem i nigdy nie byłam. Na szczęście Martin jeszcze spał. Nie wiem co teraz niby miałabym mu powiedzieć, skoro nie za bardzo pamiętam co się stało. Nie mogłam nie powiedzieć, że nie jest przystojny. Nawet kiedy spał robił wrażenie. Nie wiem nawet skąd tacy ludzie się biorą. Wygląd modela, poczucie humoru i do tego dobra praca. Czy on może mieć jakieś wady? Może byłoby inaczej gdybym poznała go wcześniej, a tak wiem, że to wszystko nie ma sensu. Przecież i tak by nie wyszło. Teraz dopiero do mnie dotarło, że raczej bez powodu nie śpimy obok siebie. Powoli podniosłam kołdrę i tak jak się spodziewałam nie miałam nic na sobie. Cholera, a jednak to zrobiłam. Chciałam jak najszybciej stąd wyjść, a najlepiej jak jeszcze Martin śpi. Nie obudziłabym go i po prostu wyszła. Obyłoby się bez tej krępującej rozmowy. Jednak jak zawsze muszę mieć pod górkę. Kiedy już chciałam się ubrać poczułam ruch na materacu, a po chwili tez jego głos.

- Chciałaś mi tak uciec?

- Martin...

- Już ja doskonale wiem co chcesz powiedzieć. Lucy to nie był błąd i doskonale o tym wiesz. Rozumiem, że zobowiązuję cię tam umowa. Nie chcesz mi jeszcze, aż tak zaufać by wyznać prawdę, ale poczekam. Nie rezygnuj z naszej znajomości, bo ja nie mam zamiaru.

- Jak ty to sobie wyobrażasz?

- Jeszcze nie wiem do końca, ale jednego jestem pewny. Zrobiłaś na mnie piorunujące pierwsze wrażenie. Nie mogę tak po prostu dać ci odejść. Nie myślmy na razie o przyszłości. Po prostu mnie nie skreślaj, a może naprawdę wszystko się ułoży.

I co ja niby teraz miałam zrobić? Jeśli nie dam mu szansy mogę później żałować, a jeśli dam to będę mieć cały czas wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy potrafiłabym prowadzić taki tryb życia.

- Lucy lepiej żałować, że coś się zrobiło niż żałować, że czegoś nie zrobiłaś.

- Wiesz Martin masz rację. Nie chce urywać z tobą kontaktu, mimo że nie wiem co będzie dalej. Spróbujmy i zobaczymy. Musisz tylko pamiętać, że to nic pewnego.

- To mi wystarczy.

Po tych słowach nie bawił się już w żadne słowa tylko mnie pocałował. Tym razem był to jednak krótki pocałunek.

- To co teraz śniadanie?

- Nie mogę zostać dłużej i tak nie powinnam zostawać na noc.

- Nie myślisz, chyba że wypuszczę cię bez śniadania. Wstawaj a ja coś przygotuję.

Tyle go widziałam. Po prostu wstał, ubrał się i wyszedł. Nawet nie chce myśleć, ile teraz mogę nieodebranych połączeń. Od wczorajszego wieczoru nie dotykałam telefonu. Wstałam i udałam się za Martinem do kuchni. Kiedy tam weszłam stał już przy kuchence i coś robił przy tym sobie podśpiewując.

- Co robisz?

- Omlety i mam nadzieję, że lubisz.

- Lubię i widzę, że masz kolejny talent.

- Zdarzy mi się coś ugotować.

***

Co dobre szybko się kończy. Musiałam w końcu wyjść z jego mieszkania i tak już za dużo czasu tutaj spędziłam.

- Martin musze już wychodzić.

- Naprawdę już musisz?

- Wiesz, że tak. Zresztą musze w końcu wrócić do domu. Ta wczorajsza kolacja nie zakładała śniadania i nawet nie chce myśleć o tej awanturze, która mnie czeka. Mało tego musze poszukać jakieś nowej pracy.

- Nie mówiłaś, że czegoś szukasz.

- Pracowałam do niedawna w kawiarni, ale cóż zdarzyły się pewne rzeczy i nie mam się po co tam pojawiać.

- Mogę ci pomóc. Po prostu przyjdź do mojej kancelarii, a na pewno temu zaradzimy.

- Nie chce cię wykorzystywać i mieć pracy przez znajomości. Zresztą ja i kancelaria? Proszę cię przecież ja o prawie nie mam zielonego pojęcia.

- Nie będziesz przecież chodzić na rozprawy czy dawać porad prawnych. Przyjdziesz, sprawdzisz i sama zdecydujesz czy taka praca ci odpowiada.

- Przyjść mogę, ale nie obiecuje, że się zdecyduję. Kiedy mam przyjść?

- Kiedy będziesz tylko mogła. Zawsze ktoś jest w kancelarii, a ty po prostu powiedz, że jesteś ode mnie.

- Przyjdę na pewno.

- Kiedy się teraz zobaczymy?

- Martin wiesz, jak jest i nie wiem. Czekaj na mój telefon zgoda?

- Tylko o mnie nie zapomnij maleńka.

Po dokładnym pożegnaniu wyszłam z tego mieszkania i od razu złapałam taksówkę. Chciałam w końcu sprawdzić kto się do mnie przez tą noc dobijał, ale mało tego telefon musiał mi się rozładować. Obyło się bez korków i po niedługim czasie dotarłam d domu. Czekałam tylko aż z jakiegoś pomieszczenia wynurzy się Paul, a na pewno by to zrobił. Ku mojemu zdziwieniu nigdzie go nie było. Nie zastanawiałam się nad tym i poszłam do sypialni, jednak to tam był i czekał.

- Czekasz na coś?

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Całą noc cię nie ma i tylko tyle?!

- Lepiej się uspokój. Z tego co wiem jestem dorosła i mogę robić co chce.

- Jesteś też moją żoną do cholery!

- I co związku z tym?

- Mam prawo wiedzieć, gdzie się nocą podziewasz. Możesz się spotykać z przyjaciółką, kiedy, ale chyba możesz odebrać ten pieprzony telefon, skoro już go masz!

- Mam, ale się rozładował.

- No popatrz jaki pech. Jesteś moja żoną i tak powinnaś się zachowywać, a nie znikać na całą noc!

- Przestań już. Nie mam zamiaru z tobą dyskutować i jestem dorosła, więc będę robiła co zechce.

***

Musiałam zadzwonić do mojej przyjaciółki. Chciałam się komuś zwierzyć i tylko ona mogła mnie wysłuchać. Nie pomyliłam się i od razu odebrała.

- No nareszcie się odzywasz, ale chyba nie bez powodu. Stało się coś?

- Nawet nie masz pojęcia. Zrobiłam coś i jestem pewna, że z tego będą kłopoty.

- Coś ty zrobiła.

- Ten adwokat, którego poleciłaś... spotkałam go przypadkiem w kawiarni, kiedy ty nie dotarłaś.

- To nie przestępstwo. Mogłaś go przecież spotkać.

- Nie w tym jest problem. Po prostu zaprosił mnie na kolacje i się zgodziłam. Tylko alkohol mi dodał odwagi i kiedy zaproponował pójście do niego na drinka zgodziłam się jak głupia. Wyznał mi, że mu się podobam. Zaoszczędzę ci szczegółów, których zresztą niekoniecznie dobrze pamiętam. Przespałam się z nim i namówił mnie żebym nie przejmowała się przyszłością. Olivia co ja zrobiłam?

- Kurwa ty mówisz poważnie? Przecież ty brzydziłaś się zdradą, a teraz sama się jej dopuściłaś.

- Postąpiłam głupio prawda?

- Lucy... każdy ma prawo do szczęścia i ty nie jesteś wyjątkiem, a twoja sytuacja jest trudna. Nie wiem co mam ci powiedzieć. Słuchaj serca po prostu.

Miałam posłuchać serca? Tylko, że ono nie wie czego chce. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę miała takie problemy.

Jeden wieczórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz