Rozdział 12

3.5K 130 26
                                    


LUCY

Nie miałam kompletnie humoru, bo z czego niby miałam się cieszyć? Może i sukienka jest śliczna, ale czy pasuję do mnie? Skoro nie robię tego z własnej woli. Kiedyś naprawdę myślałam, że jak będę wychodzić za mąż będę bezgranicznie zakochana, ale jak widać rzeczywistość bardzo się różni. Ten kawałek materiału pewnie kosztował fortunę i nawet nie chce myśleć ile. Kiedy dotarłam do domu zastałam tylko ciszę. Co prawda wybór tej sukienki zajął mi sporo czasu, ale teraz wydawało się jakby nikogo tutaj nie było, a przecież powinien być Paul. Z tego co wiem nie chce na razie nigdzie wychodzić. Nie myliłam się i chwilę później usłyszałam go.

- Kupiłaś?

- Tak, ale teraz nie o tym musimy porozmawiać.

- O czym chcesz teraz rozmawiać?

- Możesz mi łaskawie wyjaśnić co to miało znaczyć?

- Zależy co masz na myśli.

- To całą szopkę. Zatrudniłeś organizatorkę, a nawet datę. Nie sądziłeś, że wypadałoby mnie poinformować o takich szczegółach?

- Wtedy niespodzianki by nie było.

- Kto niby robi takie niespodzianki. Takie rzeczy się uzgadnia.

- Przecież i tak byś się zgodziła, prawda? Chyba, że myślisz żeby z tego zrezygnować, ale nie sądzę żebyś to zrobiła.

Dobrze wie, że nie zrezygnuję, bo nie mogę. Wszystko musi iść po jego myśli jak zawsze.

- Nie zrezygnuję.

- Dobry wybór, a jak wybór sukienki?

- Bez obaw wybrałam jedną.

- Świetnie i mam kolejną wiadomość. Dzisiaj u nas na kolacji będziemy mieli gości.

- Kogo?

- Moją rodzinę. W końcu muszą cię poznać.

Zupełnie zapomniałam o tym aspekcie. Przecież to logiczne, że ma jakąś rodzinę, ale nie spotkałam ich w szpitalu, a przecież w takich chwilach powinni być przy nim.

- Kto przyjedzie?

- Tylko moi rodzice, bo brat niestety nie dał rady. Emily już wszystkim się zajęła. Ty tylko musisz ślicznie wyglądać i się uśmiechać. Tylko masz odegrać swoją najlepszą rolę w życiu. Mają nic nie podejrzewać. Oficjalna wersja jest taka, że jesteś we mnie szaleńczo zakochana, dlatego bierzemy tak szybko ten ślub.

- Moi rodzice uwierzyli w tą wersje bez obaw.

- Twoi to co innego. Moja mama można powiedzieć, że jest trochę wścibska.

Cudownie jeszcze czeka mnie dzisiaj to spotkanie. A chciałam tylko odpocząć w ciszy. Nigdy nie wychodzi tak jak sobie zaplanuję. Teraz jeszcze muszę się jakoś na to przygotować. Tak jak wcześniej mogłam mieć na sobie moje ukochane, wygodne ubrania to teraz nie wypada. Od razu wzięli by mnie pod lupę. Jakoś musze przeżyć to spotkanie. To przecież tylko kilka godzin. Co przez ten czas może się wydarzyć? Na tą okazje idealnie nadawał się mój błękitny garnitur. To ubranie z mojej szafy wydawało się najbardziej na miejscu na taką okazję. Najchętniej w ogóle bym ich nie poznawała i to nawet nie chodzi że jestem do nich uprzedzona tylko musze kolejnym osobom kłamać, a naprawdę tego nie chce. Zawsze byłam w stosunku do innych szczera, a teraz musze to zmienić przez jeden wieczór.

****

Chyba już powinni się pojawić, w końcu pora kolacji już dawno minęła, a oboje czekamy. Jednak nie mam zamiaru o nic pytać. Jak się pojawią to się pojawią. I usłyszałam dzwonek do drzwi. Zapeszyłam, w sumie nadal miałam nadzieję, że się nie pojawią. Po chwili usłyszałam stukot szpilek. Czyli to jego mama. W zasięgu mojego wzroku pojawili się oni. Oboje bardzo eleganccy. Widać było na pierwszy rzut oka, że nie żałują pieniędzy na ubrania. Kobieta od razu podbiegła do Paula i mocno go przytuliła.

Jeden wieczórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz