PAUL
W końcu dzisiaj się wydarzy ten dzień, na który tylko czekałem. Od kiedy tylko zobaczyłem ją pierwszy raz wiedziałem, że ona musi zostać moją żoną. Może i mam na jej punkcie lekką obsesje, ale ona jest po prostu dla mnie jak powietrze. Kiedy nie ma jej przy mnie, aż wariuję. Kiedy w końcu od dzisiaj będzie nosiła moje nazwisko to wszystko się ułoży. Musi w końcu. Od rana ktoś się kręcił po domu i doskonale wszystko słyszałem, aż w końcu sprawdziłem, jak zaczyna wyglądać ogród. Chciałem, żeby to Lucy wzięła na siebie organizacje ślubu. Dla kobiety to ważna chwila i wolałem, żeby sama zaplanowała i miała ślub taki jaki sobie wymarzył, chociaż mam świadomość tego, że na razie szczęśliwa nie jest. Nie przypuszczałem, że zdecyduje się na taką kolorystykę. Naprawdę spośród tylu kolorów wybrała czarny? Jakby innych nie było jakiś bardziej wesołych. Lubiłem czarny kolor i nie miałem nic przeciwko niemu i jeśli takie było marzenie Lucy zamierzałem je uszanować.
Czekałem na nią przed ołtarzem. Byli już wszyscy i brakowało tylko panny młodej. Większość myślała, że się kochamy. Zresztą nawet takie wrażenie sprawialiśmy. W końcu ja na wózku, a ona w pełni zdrowa. Goście ją podziwiali, że mimo mojego wypadku nadal jest ze mną i dodatkowo bierze ślub. Pojawiła się. Jak zawsze idealna. Chociaż uśmiechała się to jej oczy pozostawały bez wyrazu. Widać, że się starała stwarzać pozory, ale tylko ja zauważyłem ten szczegół. Zawahała się w czasie przysięgi i chociaż niej chce być dla niej ostry to musiałem ją ostrzec. Złoży podpisy, a powoli wszystko wróci do normy.
***
Masa gratulacji i życzeń. Pewnie i tak niektórzy nie mówią tego szczerze. Zauważyłem wzrok mężczyzn, kiedy spoglądali na Lucy. Jednak doskonale wiedzą, że jest moja. W końcu odnalazłem wzrokiem mojego przyjaciela, który oczywiście musiał się spóźnić.
- Liam czy to chociaż raz możesz się nie spóźnić?
- Wiem i sorry, ale to naprawdę ważna sprawa.
- Jak ta twoja ważna sprawa ma na imię?
- Już nieaktualna. Okazało się, że ma męża. Rozumiesz? Doskonale wiesz, że romans z mężatkami to nie moja bajka. Jeszcze bym miał na głowie jej męża.
- I tylko to cię powstrzymuję?
- Oczywiście, że tak. Teraz jednak nie o tym. Słuchaj, kiedy masz zamiar wyznać prawdę swojej żonie?
- Kiedyś na pewno, ale nie wiem, kiedy. Najpierw musi mi zaufać, a teraz do tego daleko.
- Masz zamiar w dalszym ciągu to tak ciągnąć? Pamiętaj, że związek oparty na kłamstwie nie istnieję.
- Bo ty w tym jesteś takim specjalistą.
- Może i nie jestem, ale nie masz pojęcia, ile takich spraw już prowadziłem i wiem.... Kto to jest?
Nie wiedziałem o kim mówił, ale kiedy podążyłem za jego wzrokiem od razu się domyśliłem.
- Mówisz o kobiecie w tej czarnej sukience prawda?
- Tak. Znasz ją?
- Nie zbliżaj się lepiej do niej. To przyjaciółka Lucy i jestem przekonany, że zna prawdę. Tylko zobacz, jak patrzy na mnie wilkiem.
- Robi wrażenie i pomyśl tylko ja ją oczaruję i nie będzie na ciebie już taka cięta.
- Możesz próbować, ale ja od tego ręce umywam. Jeśli Lucy będzie chciała cię później zamordować nie miej jej tego za złe.
Miałem już mu odpowiedzieć, ale ktoś mi przerwał. Była to moja matka. Już myślałem, że może uda mi się z nią dzisiaj nie rozmawiać, ale to byłoby zbyt piękne, żeby stało się prawdziwe.
- Możemy w końcu porozmawiać?
- Jeśli musimy.
- Owszem musimy. Nie rozumiem tego pośpiechu związanego ze ślubem. Wszystko mogliśmy zaplanować razem...
- Ale nie zaplanowaliśmy. Chcieliśmy to zrobić sami i zrobiliśmy.
- wiesz jakie teraz chodzą o was plotki przez ten pośpiech?
- Nie obchodzą mnie. Ludzie mogą sobie mówić co chcą.
- Jak możesz tak mówić. Jesteś znany i przez te wszystkie plotki twoja reputacja jak i firmy wisi na włosku.
- Przez te wszystkie lata liczyłem, że w końcu się zmienisz, ale jak widać się myliłem. Dla ciebie od zawsze liczyła się tylko opinia innych. Miałaś gdzieś mnie i mojego brata. Lepiej będzie jak już wyjdziesz.
- Licz się ze słowami. Jestem twoją matką i należy mi się szacunek.
- Na szacunek trzeba sobie zapracować.
Rozmowa z nią tylko zepsuła mi humor. Od zawsze tak było. Nie wiem jakim cudem ojciec wytrzymał z nią tyle lat. Przecież ona jest toksyczna i liczyła się tylko opinia innych. Wytrzymałem w domu tylko osiemnaście lat, a potem się wyprowadziłem tak samo postąpił mój brat.
***
Musiałem ją w końcu mieć i tak wystarczająco długo się powstrzymywałem. Tyle czasu dawałem jej znaki, że mi się podoba, a on a w końcu podpisała tą umowę. Była dla mnie zbawienna. Uczucie bycia w niej było jak niebo. Nigdy nie miałem lepszego seksu, nawet kiedy byłem w pełni sprawny. Wiem, że nie była zadowolona z obrotu sprawy, ale sam jej zakomunikowałem, że to małżeństwo zostanie skonsumowane. Raczej żaden mężczyzna nie chce mieć żony tyko jako dodatek. Doskonale wiedziałem, że nie przeczytała dokładnie umowy zanim ją podpisała. Nie prosiła o kopię, ale jej się należała. Musiałem ją jej dać, żeby mieć czyste sumienie chociaż w tej kwestii.
![](https://img.wattpad.com/cover/308206448-288-k350457.jpg)
CZYTASZ
Jeden wieczór
RomansaLucy to zwykła studentka, która pomaga rodzinie jak może. Niestety wobec niej pewne plany ma jej wykładowca 36-letni Paul. Ona daje mu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jeden wieczór może zdarzyć się tylko i aż tyle. Lucy...