LUCY
Karetka przyjechała naprawdę szybko, ale ja i tak cały czas się bałam. Co chwilę sprawdzałam, czy oddycha. Na szczęście oddychał. Kiedy tylko zobaczyłam ratowników od razu do nich podbiegłam.
-Proszę pomóżcie mu.
- Pani wzywała pomoc?
- Tak... ja go zobaczyłam jak wracałam i od razu wezwałam pomoc. Pomóżcie mu błagam.
- Dobrze proszę się odsunąć.
Pozwoliłam im pracować. Musieli go przecież uratować. Od razu wzięli się do pracy i po chwili już pakowali go do karetki.
- Zna pani pacjenta?
- Tak. Mogę z wami jechać?
- Niestety nie, ale może pani pojechać za nami. Jedziemy do szpitala Św. Anny.
Dłuższą chwile patrzyłam jak karetka się oddala. Boże co ja zrobiłam? Przecież trafie do więzienia za spowodowanie wypadku. Od razu wsiadłam do samochodu i pojechałam do tego szpitala. Doskonale wiedziałam, gdzie się znajduję. Nie mam pojęcia jakim cudem tam dotarłam. Pamiętam tą drogę jak przez mgłę. Teraz musiałam się czegoś dowiedzieć. Od razu skierowałam się do recepcji. Była późna godzina, więc nie było innych ludzi.
- Przepraszam. Przywieźli tutaj mężczyznę z wypadku. Został potrącony... co z nim?
- Tak przywieźli takiego pacjenta, ale jest pani z rodziny? Bo jeśli nie to niestety nie mogę powiedzieć nic więcej.
- Tak jestem z rodziny. Co z nim?
- Teraz jest operowany. Ja niestety nic więcej nie wiem. Może pani poczekać pod salą operacyjną. Jak tylko się skończy lekarz do pani wyjdzie i czegoś się pani dowie.
Od razu się skierowałam pod tą salę. Jest operowany. Boże co ja zrobiłam. Żeby tylko przeżył. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że w tym klubie przecież zostawiłam Olivie. Wyciągałam telefon i zauważyłam kilka nieodebranych połączeń i wszystkie od mojej przyjaciółki. Od razu do niej oddzwoniłam.
- Lucy nareszcie. Gdzie ty się podziewasz? Zostawiłam cię tylko na chwilę.
- Olivia...
Mój głos teraz był taki inny, a łzy ciągle miałam w oczach. Teraz nie miałam siły być silną,
- Jezu co się stało? Ty płaczesz?
- Jestem w szpitalu, przyjedziesz?
- Co ci się stało? I w którym szpitalu jesteś?
- Nic mi nie jest. To ten szpital niedaleko naszej uczelni, wiesz który?
- Daj mi dziesięć minut i jestem.
***
- Lucy!
Zobaczyłam jak moja przyjaciółka do mnie biegnie. Rzuca mi się w ramiona i ogląda z każdej strony.
- Jak dobrze, że przyjechałaś.
- Co się stało? Nie wyglądasz najlepiej, ale nie jesteś ranna.
- Zrobiłam coś okropnego i głupiego.
- Lucy skup się. Konkrety mi powiedz.
- Kiedy wyszłaś przysiad się do mnie James ten z naszego roku. Nie poznał mnie był zdziwiony moim widokiem, ale poszłam z nim tańczyć. On pozwalał sobie za wiele, więc chciałam odejść. Zaczął mnie obrażać i twierdzić, że skoro mogę sypiać z wykładowcą to mogę i z nim. Nie mogłam dłużej tam zostać. Wściekła wsiadłam do samochodu. Nie pamiętam, jak jechałam i w ogóle w kierunku przeciwnym niż mój dom. Za późno go zauważyłam. Nie zdążyłam zahamować. Ja nie chciałam naprawdę to był wypadek. Potrąciłam go.
- Kogo Lucy?
- Naszego wykładowcę, Evansa.
- Kurwa, co z nim?
- Operują go. Olivia co ja teraz zrobię? Przecież ja go potrąciłam. Pójdę do więzienia. Moje całe życie będzie zrujnowane.
- Czy ktoś wie, że to ty spowodowałaś ten wypadek?
- Nie. Bałam się strasznie i ratownikom powiedziałam, że tylko go znalazłam.
- Nikomu nic nie powiesz. Ty go tylko znalazłaś rozumiesz?
- Ale przecież oni zobaczą mój samochód i od razu się zorientują.
- Ja to załatwię. Mój tata ma swój warsztat samochodowy. Powiem, że pożyczyłaś mi samochód i ja wjechałam w jakieś zwierzę. Mój tata naprawi ten samochód i nie będzie po nim śladu. Daj mi kluczyki.
Od razu je dałam.
- Ty tutaj poczekaj. Evans ma do ciebie słabość. Powiesz mu, że to był wypadek. Przeprosisz, a on na pewno ci wybaczy. Może i tego nie zauważasz, ale on widzi tylko ciebie.
- Co ja zrobię, jeśli on nie przeżyję?
- Nie myśl na razie o tym. Zostań tutaj i poczekaj na lekarza. Ja załatwię szybko sprawę z twoim samochodem.
- Dziękuję nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Od tego są przyjaciele.
***
Kiedy tylko zauważam, jak lekarz wychodzi z sali to od razu do niego podbiegam.
- Co z pacjentem?
- Jest pani z rodziny?
- Tak jestem jego dziewczyną.
- Nie była to łatwa operacja. Nie wiemy jakie będą tego konsekwencje. Pan Evans ma uraz kręgosłupa. Dopiero jak się obudzi przekonamy się czy ma czucie w nogach. W najgorszym wypadku wyląduję na wózku. Jednak nie musi. Są różne zabiegi i to może być chwilowe. Proszę być dobrej myśli. Najważniejsze, że pacjent żyję.
Nie to nie może być prawda. On przeze mnie może być przykuty do wózka. W życiu mi tego nie wybaczy.
- Mogę go zobaczyć?
- Oczywiście. Jak tylko zostanie przewieziony do swojej sali to ktoś po panią przyjdzie.
CZYTASZ
Jeden wieczór
RomanceLucy to zwykła studentka, która pomaga rodzinie jak może. Niestety wobec niej pewne plany ma jej wykładowca 36-letni Paul. Ona daje mu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jeden wieczór może zdarzyć się tylko i aż tyle. Lucy...