LUCY
Nie wiem, kiedy ostatni raz tak stresowałam się rozmową z moimi rodzicami. Przecież to nic trudnego. Mam im tylko powiedzieć, że za kilka miesięcy zostaną dziadkami. Prosta sprawa, ale jednak nie łatwa. Chyba najbardziej boję się tego, że ich zawiodłam. Na pewno nie będą najszczęśliwsi, że ich córka, która ma dopiero dwadzieścia dwa lata będzie już miała dziecko.
- Gotowa?
- Nigdy nie będę, ale kiedyś trzeba.
Serce podchodzi mi do gardła, kiedy widzę mój rodzinny dom. A jeszcze niedawno ciągle tutaj przebywałam, a teraz nawet tutaj nie wpadam. Jestem okropną córką. Martwię się tylko o siebie, a o nich wcale. Jak mogłam być taka samolubna? Muszę to zmienić. Mama otwiera nam drzwi i na nasz widok jest zdziwiona. Wcale jej się nie dziwie. Tak nagle wpadam i to bez zapowiedzi. Nawet nie miałam pewności, że mama będzie w domu.
- Lucy? Stało się coś?
- Nie mogę już rodziców odwiedzić?
- No możesz, ale wejdźcie, a nie tak przed domem.
Od razu skierowaliśmy się do salonu i tam siedział już mój tata. Widać na pierwszy rzut oka, że mu się poprawiło. Na nasz widok od razu posłał mi promienny uśmiech.
- Moja córeczka w końcu nas odwiedziła.
- Cześć tato. Jak się czujesz?
- Lepiej, ale powiedzcie szybko co tam u was.
- Poczekajmy na mamę, bo mamy wam coś do powiedzenia.
- Co takiego?
Czyli teraz nie ma odwrotu muszę im powiedzieć. Patrzę na Paula, bo nawet nie wiem, jak zacząć, ale na szczęście to on zaczyna mówić.
- Cóż mamy państwu coś do przekazania. Tylko Lucy trochę się stresuję, więc ja powiem i nie będę owijał w bawełnę. Za kilka miesięcy zostaniecie dziadkami. Spodziewamy się z Lucy dziecka.
Świetnie, czyli ja tutaj myślę, jak ich przygotować delikatnie, a on po prostu im to oznajmia. Tak jak się spodziewałam są w szoku, ale chyba bardziej mama.
- Jak to? W ciąży? Będziesz mieć dziecko w tym wieku? Pewnie tego nie planowałaś, ale jak mogłaś?
Nie tego się spodziewałam. Rozumiem, że może nie skakać ze szczęścia z tego powodu, ale bez przesady.
- To czy planowałam to już moja sprawa, ale przecież z tego co kojarzę ty byłaś młodsza.
- Właśnie dlatego zawsze ci powtarzałam żebyś uważała. Chciałam żebyś najpierw skończyła studia i znalazła dobrą pracę. Powinnaś korzystać z życia i się bawić, a nie siedzieć w pieluchach. To przecież może przecież ci życie zmarnować.
- Chwila, czyli chcesz powiedzieć, że żałujesz? Zmarnowałam ci życie?
To nie może być moja mama. Przecież zawsze była pełna ciepła, a teraz twierdzi, że zmarnowała sobie życie? Nie mogła aż tak dobrze udawać.
- Lucy...
- Nic nie mów. Skoro byłaś taka nieszczęśliwa mogłaś odejść nikt cię tutaj nie trzymał. Nigdy nie mów co powinnam robić. Jeśli masz takie zdanie o moim dziecku lepiej będzie, jeśli nie będziesz miała z nim kontaktu.
Czułam, że za chwile całkiem się rozkleję. Nie mogłam tam zostać ani chwili dłużej. Myślałam, że chociaż trochę się ucieszy, a mnie zraniła. Od razu stamtąd wyszłam, a chwile potem Paul do mnie dołączył. Dopiero w samochodzie moja tama pękła. Płakałam i cierpiałam.

CZYTASZ
Jeden wieczór
RomansaLucy to zwykła studentka, która pomaga rodzinie jak może. Niestety wobec niej pewne plany ma jej wykładowca 36-letni Paul. Ona daje mu jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nic wspólnego. Jeden wieczór może zdarzyć się tylko i aż tyle. Lucy...