Złe intencje

1.7K 102 4
                                    

Severus otworzył usta, aby zapytać o coś jeszcze, ale przerwało mu krótkie uderzenie w drzwi. Hermiona wyprowadziła go z pokoju i przekazała Harry’emu, który, co zaskakujące, wziął go za rękę. Pokonali w ten sposób korytarze Azkabanu. Severus szedł, nie wypowiadając ani jednego słowa protestu i pozwalając prowadzić się jak dziecko.
Kiedy opuścili już ogromną, monolityczną budowlę i weszli na rampę, chłód wiatru znad Morza Północnego przyprawił Snape’a o mimowolne drżenie. Harry jednak nie zamierzał czekać na łódź, która zabrałaby ich do domu. W ręce trzymał świstoklik i już po minucie znaleźli się, ku zaskoczeniu Severusa, w Dolinie Godryka. Po wszystkich tych latach, pomyślał Severus, odrobinę przerażony.
Ciągle nie wypuszczając jego dłoni, Harry wprowadził go do dwupiętrowego budynku, który Snape rozpoznał. Po śmierci Jamesa i Lily dom stał pusty przez długi czas, ale teraz to się zmieniło. Gdy byli już wewnątrz, Potter oprowadził go bez słowa. Severus szedł za nim jak odrętwiały. Trzy sypialnie i dwie łazienki na piętrze. Na parterze pomieszczenie przerobione na gabinet, średnich rozmiarów kuchnia, łazienka dla gości oraz jadalnia z dużym, prostokątnym stołem, kompletem sześciu krzeseł i kominkiem.
— Zjemy za pół godziny — powiedział Harry spokojnie. — Najpierw musisz się umyć. Cuchniesz odrażająco.
Severus przytaknął, nie pozwalając, aby poniżająca treść tych słów przeniknęła do jego świadomości. Panuj nad sobą. Panuj. Panuj.
Harry doprowadził go do prysznica i wskazał ręką na wnękę prysznicową. Severus wszedł i zobaczył przegrodę z natryskiem — bez zasłony. Kiedy stało się oczywiste, że Potter nie ma najmniejszego zamiaru odejść, dając mu tym szansę na zachowanie odrobiny godności i prywatności, zdjął z siebie więzienną szatę i ułożył ją na podłodze. Nie odezwał się — protesty czy prośby jedynie podkreśliłyby jego hańbę, a nie miał najmniejszego zamiaru poniżać się bardziej, niż to absolutnie konieczne.
Wszedł pod prysznic, odkręcił kurki i pozwolił otoczyć się przyjemnemu ciepłu. Pomimo okoliczności, możliwość kąpieli okazała się doznaniem szokująco i zadziwiająco przyjemnym. Woda spływała mu po twarzy i w dół pleców, więc pochylił głowę i pozwolił gorącemu strumieniowi rozdzielić sięgające ramion włosy i spłukać je.
Powróciły wspomnienia lat spędzonych w Dolinie Godryka. Wilgotne dni, upalne dni, deszczowe dni, burzowe dni, pochmurne dni, słoneczne dni, dni wspólnych, pełnych radości zabaw...

— Jesteś czarownicą!
— Nie wolno tak przezywać!
— Ja także jestem czarodziejem!
— Jesteś chłopakiem od Snape’ów...

Pamięć o Lily Evans — Lily Potter — wytrąciła go z błogich wspomnień. Severus uniósł wzrok, tylko po to, aby napotkać dokładną kopię oczu Lily analizującą jego nagie ciało z mroczną pogardą. Kącik ust Harry’ego uniósł się nieznacznie w ironicznym uśmieszku.
Surrealistyczna okropność tej chwili wstrząsnęła Severusem do tego stopnia, że ugięły się pod nim kolana. Gdyby w środku było dostatecznie dużo miejsca, upadłby, a tak tylko obrócił się niezgrabnie i uderzył o ściankę. Natychmiast odzyskał równowagę i zakręcił wodę.
— Co się stało? — zapytał Harry chłodno.
— Nic — odparł Severus absolutnie spokojnym głosem. — Nic się nie stało.
Wytarł się i, ciągle nagi, podążył za swoim Panem do sypialni, gdzie ułożono komplet zadziwiająco zwyczajnie wyglądających ubrań: bielizna, ciemne spodnie i prosta, bawełniana koszula. Ubrał się pod uważnym spojrzeniem Pottera i usiadł na łóżku — swoim łóżku, jak założył.
Harry nieznacznie kiwnął głową w jego kierunku.
— To twój pokój. Daj mi znać, jeśli będziesz tu jeszcze czegoś potrzebował. — Severus ze zdziwieniem obejrzał duże pomieszczenie. Było tu podwójne łóżko, nocny stolik, garderoba, biblioteczka i biurko z krzesłem. Wystrój powinien go uspokoić, jednak zamiast tego poczuł się bardziej chory niż kiedykolwiek wcześniej. Odrobina nieoczekiwanej grzeczności miała służyć jedynie zdezorientowaniu go i wyczerpaniu zapasów jego wewnętrznej siły. — Cóż — powiedział Harry bez emocji, widząc wyraz jego twarzy. — Masz jakieś pytania?
— Czego ode mnie chcesz? — odezwał się Severus, zaskakując tym samego siebie.
Potter roześmiał się bez śladu wesołości w głosie.
— Severusie, zapominasz o czymś. Wcale nie chciałem, żebyś tutaj trafił. Chociaż, skoro już jesteś, przypuszczam, że znajdzie się coś, co będę mógł zrobić, aby uczynić to... doświadczeniem wartym mojego czasu.
Severus spojrzał na niego, prawie zapominając, jak się oddycha. Pan trzech Insygniów Śmierci odwzajemnił spojrzenie, a mroczny żar w jego oczach groził nagłym wybuchem. Słaby, kruchy i wychudzony siedemnastolatek, jakiego Snape pamiętał, zniknął. Teraz Harry był prawie tak wysoki, jak sam Severus, a ponadto jego ciało było umięśnione i dobrze zbudowane, co sugerowało fizyczną przewagę. Jego twarz również nabrała surowszego wyrazu.
— Widzisz — zaczął Harry cicho — Przysięga Wieczysta, którą złożyłem, żąda ode mnie uratowania twojego życia. W żaden sposób jednak nie wspomina o byciu... miłym.
— Nie — wyszeptał Severus z roztargnieniem, bardziej do siebie niż do Pottera. Harry uśmiechnął się pobłażliwie. — Co zamierzasz ze mną zrobić? — zapytał wbrew sobie. Zadając pytanie wcale nie zamierzał, aby zabrzmiało aż tak błagalnie, ale napięcie stało się nieznośne i słowa same wyrwały mu się z ust.
Harry podszedł bliżej i stanął nad nim, jako że Severus ciągle siedział na brzegu łóżka. Dłoń Pottera znalazła się na jego ramieniu, a młody, silny głos szepnął z intymnym okrucieństwem:
— Zamierzam cię ukarać, Severusie Snapie. Zamierzam cię ukarać za wszelkie zło, jakie kiedykolwiek uczyniłeś. Zamierzam cię ukarać za zamordowanie moich rodziców i Albusa Dumbledore’a. Zamierzam cię ukarać za wyśmiewanie i nękanie Syriusza Blacka w centrali Zakonu Feniksa i spowodowanie tego, że pobiegł po swą własną śmierć. Ukarzę cię za przerwanie moich lekcji oklumencji tylko dlatego, iż stara sprzeczka z moim ojcem była dla ciebie ważniejsza niż umożliwienie mi pokonania Voldemorta i ochronienie moich bliskich. Ukarzę cię za większą troskę o przeklętą Wierzbę Bijącą niż uczniów, których prawie zabiła. Ukarzę cię za sprawienie, że Remusa Lupina wyrzucono z pracy. Ukarzę cię za każdą sekundę, w której znęcałeś się, drwiłeś, nękałeś i krytykowałeś mnie i moich przyjaciół. Ukarzę cię za każdy punkt, który odebrałeś Gryffindorowi, słusznie czy niesłusznie. I ukarzę cię za każdego, kto umarł na wojnie, podczas gdy ty przekonywałeś swojego Pana, błagając go, aby pozwolił ci odejść i sprowadzić mnie do niego.
Severus wysłuchał go bez jednego ruchu.
— To całkiem spora lista — powiedział cicho. — Nie jestem pewien, czy będę żył wystarczająco długo, abyś mógł zrealizować swoje wspaniałe plany, panie Potter.
Dłoń Harry’ego ścisnęła jego ramię.
— Nie — odezwał się spokojnie. — Nie będziesz. I właśnie dlatego powinieneś zaliczyć siebie do szczęściarzy. — Severus lekko kiwnął głową i objął się rękami. Czuł, jak chłód przenika jego ciało. — Dobrze — powiedział Harry głosem dziwnie pokojowym i zmęczonym. — Pójdziemy coś zjeść? To już pora kolacji, na pewno jesteś głodny.
Severus ponownie kiwnął głową i wstał, kierując się za Harrym do jadalni. Na miejscu usiadł na krześle, podczas gdy Potter nakrył do stołu i machnięciem różdżki przywołał potrawy. Ich zapach doprowadzał niemal do szału, ale Severus cierpliwie czekał na pozwolenie rozpoczęcia posiłku.
— Możesz jeść — powiedział Potter z rozbawieniem. — Nie bądź takim tchórzem, Severusie. Nie musisz być aż taki ostrożny bojąc się, że cię skrzywdzę za naruszenie protokołu. Zapewniam, skrzywdzę cię bez względu na to.
— Rozumiem — odparł Snape obojętnie. Patrzył na stojący przed nim posiłek: talerz ryżu z ułożonym na nim drobno pokrojonym kurczakiem i warzywami. Nie był w stanie otworzyć ust i zacząć jeść.
— Tak? — zapytał Harry, kiedy Severus się nie poruszył.
— Mam prośbę — odezwał się Snape ledwie słyszalnym głosem. — Chcę wiedzieć... kto zginął... po naszej stronie. Podczas wojny. W Azkabanie poprosiłem o listę ofiar... ale odmówiono mi...
— Oczywiście — odpowiedział Harry. — Cóż, jak wiesz, Czarny Pan umarł razem z Nagini. Bellatriks Lestrange. Crabbe zginął przez własna głupotę. — Harry podał jeszcze kilka nazwisk śmierciożerców, czego Severus wysłuchał z niecierpliwością.
— Panie Potter — warknął w końcu. — Chcę wiedzieć, kto umarł po naszej stronie — powtórzył.
Harry rzucił mu dziwne spojrzenie.
— Chcesz wiedzieć, kto umarł po jasnej stronie? — poprawił.
— Tak, proszę.
— Na to pytanie nie odpowiem — odparł Harry chłodno.
— Dlaczego?
— Bo nie zasługujesz na tę wiedzę. — Severus spuścił wzrok na swój talerz, niezdolny do poruszenia jakimkolwiek mięśniem. — Jedz — rzucił Potter stanowczo.
Przez kilka minut Snape siedział w absolutnej ciszy. Harry jadł swoją porcję, ignorując go zupełnie. I wtedy Severus zagryzł buntowniczo dolną wargę, ponieważ ogarnęła go absolutna, oślepiająca i obezwładniająca wściekłość, sprawiając, że zapomniał o wszelkiej ostrożności i zdrowym rozsądku. Wstał nagle, złapał swój talerz i rozbił go o podłogę. Porcelana roztrzaskała się z satysfakcjonującym dźwiękiem, a jedzenie rozproszyło pod stołem i splamiło twarde drewno.
Siedzący naprzeciw Harry spojrzał na niego i uśmiechnął się.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz