Szczegóły

1.9K 121 2
                                    

Kiedy strażnicy przyszli, aby wyprowadzić go z celi, Severus ciągle był oszołomiony. W cienkiej, szarej więziennej szacie czuł się śmiesznie nie na miejscu, gdy wprowadzono go do pokoju konferencyjnego, w którym czekał już Harry Potter wraz z kilkoma innymi osobami. Wszyscy nosili formalne ubrania. Severus zobaczył Kingsleya Shacklebolta, Percy’ego Weasleya, Amosa Diggory’ego i, co go zaskoczyło, młodą kobietę, którą natychmiast rozpoznał jako Hermionę Granger.
— Profesorze — powiedziała cicho, nie patrząc mu w oczy.
Skinął jej nieznacznie głową.
— Możemy zaczynać? — zapytał spokojnie Potter niemal przyjaznym tonem. — Severusie, proszę, usiądź. — Snape odruchowo opadł na krzesło i uniósł wzrok. — Celem tego spotkania jest wyjaśnienie szczegółów twojego kontraktu — powiedział Harry pokojowo. — Jeśli będziesz miał pytania, możesz je zadać.
— Świetnie — odparł Severus niewzruszonym głosem. — Chociaż nie jestem w stanie dostrzec sensu tej farsy. To jest tym, czym jest, a ty wyjątkowo przejrzyście wyjaśniłeś, że nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia.
— To prawda — zgodził się Harry z krzywym uśmiechem. — Jednakże pomyślałem, że zanim ruszysz na spotkanie... nowej przygodzie, zechcesz dowiedzieć się czegoś więcej.
Severus musiał przyznać, że Potter ma rację, więc ponownie skinął głową.
— Ta niewolnicza więź jest oparta na starożytnym prawie, zwanym Sub Corona Vendere. — Kingsley Shacklebolt mówił nerwowo, niemalże przepraszająco. — Wiesz, co ono oznacza?
— Tak — odparł Severus natychmiast. — W wolnym tłumaczeniu brzmi to: sprzedany w niewolę. Odnosi się...
Percy Weasley przerwał mu lekceważącym machnięciem ręki.
— Nie ma potrzeby cytowania całej encyklopedii, Severusie. O ile rozumiesz swoje położenie...
Snape posłusznie zamknął usta, z fascynacją przyglądając się Hermionie Granger, na której twarzy pojawiły się czerwone plamy. Kobieta z wściekłością zagryzła dolną wargę, ale nie powiedziała ani słowa. Przez chwilę panowała cisza, po czym Kingsley zaczął kontynuować, jak gdyby chcąc to mieć już za sobą.
— Ta szczególna więź ma trwałą naturę i nie ma możliwości przeniesienia jej na inne osoby. Nie możesz zostać sprzedany, oddany ani uwolniony. Dodatkowo będziesz miał na sobie symbol własności, także trwałej natury.
— Znak — powiedział Severus otwarcie, nie siląc się na eufemizmy. Miał zostać napiętnowany jak... dobrze, nawet bydła w czarodziejskim świecie się nie cechuje, większość właścicieli zwierząt polega na zaklęciach śledzących i identyfikujących.
— Tak — potwierdził Kingsley. — Dla bezpieczeństwa wszystkich, łącznie z tobą, zostaniesz zmuszony do zamieszkania w domu swojego właściciela, pod jego nadzorem. Twoja różdżka zostanie spalona i nie będzie ci pod żadnym pozorem wolno nabyć innej. Poza tym, niewolnicza więź zapewni nietykalność twojemu Panu, więc... odradzam ci krzywdzenie go w jakikolwiek sposób.
Severus postarał się zwalczyć wszelką wesołość w swoim głosie.
— Wszystko jasne, ale to niepotrzebne. Mam na myśli krzywdzenie właściciela.
— Czyli nie ma się o co martwić — powiedział Harry pogodnie. — Jakieś pytania, Severusie?
— Tak — odparł Snape stanowczo. — Jakie są moje prawa?
Nastąpiła długa chwila ciszy. Kingsley Shacklebolt studiował powierzchnię stołu niczym najbardziej zdumiewającą i fascynującą rzecz na świecie. Percy Weasley uśmiechał się odrobinę złośliwie. Ostatecznie to Potter przerwał milczenie.
— Prawa te zostaną określone przeze mnie. Twoje potrzeby możemy przedyskutować prywatnie. Jednakże możesz się nieco odprężyć. Pomijając fakt, że technicznie mam twoje życie w rękach, nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo. Mimo wszystko Przysięga Wieczysta nie pozwala mi wyrządzić ci śmiertelnej szkody.
— Jakże pocieszające — skwitował Severus oschle.
Harry zachichotał przyjaźnie.
— Cóż... Skoro już zostałeś uspokojony, pozwól nam nanieść znak.
Percy Weasley przytaknął, wstał i kiwnął na Severusa, aby zrobił to samo. Snape posłuchał bez wahania.
— Gdzie? — zapytał Percy.
— Na czole — odparł Potter stanowczo.
— Harry! — krzyknęła Hermiona. — Nie powinien mieć tego na twarzy.
— A gdzie jeszcze miałbym go umieścić? — spytał Potter, swobodnie wzruszając ramionami. — Musi być widoczny i trudny do ukrycia.
— Na ręce byłoby świetnie — doradziła Hermiona lodowatym głosem.
— Zbyt łatwo ukryć go pod rękawiczką — zripostował Harry. — Hermiono, nie sprawiaj, że to będzie trudniejsze, niż musi.
— Jak to mogłoby być jeszcze trudniejsze? — zapytała Hermiona gorzko. — Proszę, powiedz mi, Harry, naprawdę chciałabym wiedzieć.
— Wystarczy — odezwał się niespodziewanie Severus, zaskakując tym siebie i wszystkich wokół. Słysząc to, już czuł mdłości i nie mógłby wytrzymać ani sekundę dłużej etycznej debaty Granger kontra Potter. — Wszystko mi jedno, gdzie go umieścisz. — Odgarnął włosy, odsłaniając czoło. Różdżka Percy’ego skierowała się w jego kierunku i Severusa ogarnęło słabe, krępujące doznanie, gdy smuga energii rozdzieliła mu skórę, a potem na powrót ją scaliła. Weasley spojrzał na swoje dzieło z satysfakcją i odsunął się. Severus odparł pragnienie dotknięcia symbolu i sprawdzenie, co przedstawia.
— Zrobione — powiedział Harry z zaskakującą łagodnością w głosie. — Nie było tak strasznie, prawda?
— Nie — odrzekł Severus, nie pozwalając, aby na jego twarzy pojawiła się jakakolwiek emocja. Po prostu cudownie, jeśli tylko nie masz nic przeciwko paradowaniu z niewolniczym znakiem na czole, pomyślał z pogardą, ale nie powiedział tego na głos. Nie przeżył dwóch dekad szpiegowania Czarnego Pana walcząc o nieistotne szczegóły w sytuacjach, gdy stał na ewidentnie przegranej pozycji.
— W takim razie świetnie — odezwał się Harry, wstając. — Jeśli nie macie nic przeciwko, chciałbym zabrać go do domu.
— Jeszcze jedna sprawa — rzuciła z roztargnieniem Hermiona. — Zanim pozwolę mu wyjść, powinnam poddać go kompletowi badań. Muszę stwierdzić, czy nie jest niczym skażony.
— Skażony — powtórzył Potter z wyraźnym rozbawieniem. — Jesteś taką paranoidalną dziwaczką, Hermiono.
— Wiem — powiedziała dziewczyna skruszonym tonem, uśmiechając się lekko. — Jednak, jako asystentka sekretarza do spraw bezpieczeństwa i zdrowia publicznego zaniedbałabym swoje obowiązki powalając mu wyjść bez zachowania wszelkich środków ostrożności. Tym bardziej biorąc pod uwagę niedawne skażenie Azkabanu grzybem atakującym krew. Nie bardzo podoba mi się pomysł leczenia całej populacji mugoli zamieszkującej Dolinę Godryka, jeśli okaże się, że jest nosicielem.
— Dobrze — zgodził się Harry. — Zrób, co musisz, poczekam tutaj. Spotkanie uważam za zakończone.
Kingsley, Percy i Amos w pośpiechu opuścili pokój. Hermiona skinęła Severusowi głową i ruszyła, wskazując mu drogę. Z roztargnieniem skierował się jej śladem.
Zaprowadziła go do mniejszego pomieszczenia, które wyglądało jak przygotowane do tego, aby dokonywać w nim medycznych zabiegów.
Severus usiadł na kozetce, a Hermiona stanęła na wprost niego, przyglądając mu się szeroko otwartymi oczami.
— Nie ma żadnego skażenia Azkabanu grzybem atakującym krew, prawda, panno Granger? — zapytał cierpko.
— Oczywiście, że jest — odparła bardzo cicho. — A przynajmniej w dokumentach. Sprawdziłam.
Jego wargi wygięły w coś na kształt słabego uśmiechu.
— Przyszło mi to do głowy, panno Granger. Pięć lat to niezwykle długo, jak na śpiączkę — dodał zupełnie obojętnie.
— Tak — zgodziła się. — W rzeczywistości, gdybyś pozostał w niej jeszcze dłużej, ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać i skupić uwagę na... osobie, która odwiedzała cię raz na miesiąc przez ostatnie cztery i pół roku.
— To ty trzymałaś mnie w śpiączce — powiedział, zdumiony jej przyznaniem się do winy. — Jak? I dlaczego?
— Dyskretne zaklęcia... niewykrywalne eliksiry — szepnęła cicho. — Kilka mojego własnego wynalazku... To odpowiedź na pytanie „Jak?”. A dlatego, że byłam przerażona tym, co może cię spotkać, gdy się obudzisz i szukałam dowodu. Podobnie jak Ron. Czegoś konkretnego, czegokolwiek innego niż... wspomnienia. Czegoś, co mógł zostawić Dumbledore. Szukałam także alternatywy dla... tego...
— Ach tak, tego. — Severus uznał, że to zabawne jak bardzo kobieta stara się nie użyć słowa „niewolnictwo”. — Jestem zaskoczony, że pierwszym, co znalazłaś, było Sub Corona Vendere. To raczej czarnomagiczne prawo.
Hermiona potrząsnęła głową.
— Nie znalazłam go. A przynajmniej nie w czasie moich własnych badań. Kiedy... przeszukiwaliśmy osobiste komnaty Dumbledore’a w ramach śledztwa po jego śmierci, znaleźliśmy pozostawioną tam starą książkę. Zaznaczono w niej stronę o Sub Corona Vendere. Wtedy nie mieliśmy pojęcia, w jakim celu. Ale później... zrozumieliśmy. Dumbledore musiał przewidzieć, co się stanie i poddał nam pomysł, jak cię utrzymać przy życiu. Co, prawdę mówiąc, zrozumieliśmy tylko Ron i ja. I zrozumieliśmy też, iż to oznaczało, że postępowałeś zgodnie z rozkazami dyrektora. Ale Harry... on...
— On nie uwierzył — skończył Severus otwarcie. — Nie jestem tym zaskoczony.
— A powinieneś — odparła lapidarnie. — Zrobił to raz. Poszedł do Zakazanego Lasu na pewną śmierć, opierając się wyłącznie na wspomnieniach, którymi się z nim podzieliłeś.
— Naprawdę? Zrobił tak? — Severus sapnął ze zdziwienia. — Ale... co się wydarzyło?
— Voldemort uderzył go zaklęciem niewybaczalnym. I... on nie pamięta niczego aż do momentu, gdy obudził się, kiedy to Narcyza Malfoy sprawdzała, czy żyje. Kiedy wojna się skończyła... wszystko było w porządku. Harry został panem Czarnej Różdżki, ale w końcu złożył ją w grobowcu Dumbledore’a. Wiesz, nie chciał mieć aż tyle mocy. Wszystko, czego kiedykolwiek pragnął, było... normalnym życiem. Przez jakiś czas czuł się taki szczęśliwy. Wszyscy tak się czuliśmy. Jakiś... miesiąc lub coś koło tego.
— A co się stało potem? — zapytał Severus.
— Wtedy... zaczął się... zastanawiać. Myśleć. Próbować to wszystko ogarnąć... Na przykład czy to, co mu przekazałeś, było prawdziwe, dlaczego nie umarł, choć Voldemort niewątpliwie został pokonany. Wiesz, my także staraliśmy się to zrozumieć, ale... nic nam nie przychodziło do głowy. Nawet teraz nie wiemy, co się wydarzyło. W końcu... Harry zdecydował... że po prostu sfałszowałeś wspomnienia i wysłałeś go na śmierć, ponieważ go nienawidziłeś... — Pociągnęła żałośnie nosem w niemal dziecinny sposób. — A potem... naprawdę się wściekł. Zamknął się w sobie... Zaczął wracać do Zakazanego Lasu, dzień w dzień, szukając... znowu próbując znaleźć...
— Co znaleźć, panno Granger?
— Kamień Wskrzeszenia — odpowiedziała ze zduszonym szlochem. — Zajęło mu to trzy miesiące... A kolejny miesiąc później poszedł do grobowca i zabrał Czarną Różdżkę z powrotem. — Zaczerpnęła powietrza i dodała szeptem: — To właśnie wtedy zaczęłam się o ciebie naprawdę martwić... o to, co się stanie, kiedy się obudzisz... Postanowiłam zyskać dla nas trochę czasu. — Rzuciła mu zrozpaczone spojrzenie. — Nigdy nie pomyślałam, że wyjdzie to na gorsze...
Severus wzruszył ramionami.
— Nie chcę brzmieć banalnie, ale władza zmienia ludzi, panno Granger.
Wiedział to bardzo dobrze, podobnie jak Albus, który musiał przewidzieć taki zwrot wydarzeń. I cały czas, łagodnie nim manipulując, Albus uczynił go przedmiotem spadku dla zbawiciela czarodziejskiego świata, jego prywatną własnością. I Severus doskonale zdawał sobie sprawę, dlaczego.
Hermiona dostrzegła wyraz jego twarzy.
— Wiem, że to nie jest najlepszy sposób na życie, ale... — powiedziała nieśmiało. — Ale na swój sposób Dumbledore naprawdę cię uratował.
— Hmm — zamyślił się Severus. — Źle to rozumiesz, panno Granger. Ten związek nie ma na celu mojego zbawienia. — Kobieta spojrzała na niego ze zdziwieniem. — To moja pokuta — wyjaśnił łagodnie.
Patrzył jej głęboko w oczy, widząc w nich własne odbicie, wyraźne i przejrzyste, łącznie ze znakiem na czole. Trzy ciemne, stylizowane, wyraźnie zarysowane linie, łączące się ze sobą i tworzące niebudzący wątpliwości kształt feniksa.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz