Wyznania

828 58 7
                                    

Gdy tylko wrócili do chaty, Harry zamknął drzwi i rozpalił w kominku. Severus obdarzył go swoim najbardziej złowieszczym spojrzeniem, niejasno podejrzewając, że nie było ono ani po części tak groźne, jak miało być. Ani odrobinę niezniechęcony, Potter ciągle przyglądał mu się w zdumieniu, jak gdyby niezdolny ani na sekundę oderwać od niego oczu.
— Czego ode mnie chcesz? — wymamrotał Severus niewyraźnie, zdejmując szatę i rzucając ją na oparcie krzesła. — Jestem stary.
— Pełen godności — zripostował Harry pogodnie.
— Mam tłuste włosy.
— Podobają mi się, gdy są takie długie.
— Mam krzywe zęby.
— Nic mnie to nie obchodzi.
— Mam zmarszczki i siwiznę.
Potter uśmiechnął się ze skruchą.
— Zauważyłem. Wiem, że większości z nich nabawiłeś się przeze mnie.
— Jestem odrażający.
Tym razem oczy Harryego nabrały wyrazu powagi.
— Jesteś wspaniały.
— A ty śmieszny — poinformował go Severus.
— Jestem, prawda? — szepnął Harry. — Ale to się świetnie składa, ty będziesz dostojny za nas dwóch.
Severus parsknął drwiąco i ciężkim krokiem ruszył w stronę łóżka. Położył się na plecach, w pełni ubrany, z rękami splecionymi na piersi i skrzyżowanymi kostkami.
— Cóż — powiedział z sarkazmem. — Twój wspaniały sługa oddaje się w twoje ręce. Baw się dobrze. — Jego słowa zabrzmiały bardziej jak wyzwanie niż oferta, jednak Harry zaśmiał się cicho i wspiął na łóżko, siadając naprzeciw Severusa i opierając się o wezgłowie.
— Jeśli zrobię coś, co ci się nie spodoba, to powiedz, dobrze? Albo przynajmniej mnie kopnij.
— Hmm — mruknął Snape wymijająco, zamykając oczy. — Zobaczymy, co mi podpowie nastrój.
Poczuł, że Harry podnosi mu nogi, zdejmuje buty i skarpetki, po czym układa stopy na swoim brzuchu. Jego ciało było bardzo, wręcz nienaturalnie ciepłe i Severus już zamierzał spytać, czy nie ma gorączki, ale Potter go uprzedził:
— Twoje stopy są zimne. Czy...
— Ze mną wszystko w porządku — przerwał mu Snape natychmiast, od razu przyjmując postawę obronną, choć gdy się nad tym zastanowić, często ogarniało go całkowite zimno. Właśnie dlatego miał w zwyczaju nosić tyle warstw odzieży. Ale jak mogło być inaczej, skoro jego ciało składało się praktycznie z samej skóry i kości? Mimo to nie lubił, gdy mu o tym przypominano.
Harry nie powiedział nic więcej. Jego dłonie głaskały i masowały, kłykcie uciskały stopy od spodu, łagodząc napięcie, którego Severus nie był nawet świadomy.
— Dobrze się czujesz? — spytał po chwili.
— Hmm — mruknął Snape niechętnie.
— Chcę cię widywać częściej.
— Będziemy się spotykać wystarczająco często, kiedy przygotuję szczepionkę. Co miesiąc będę ją testował na zwierzętach.
— Powinieneś to robić znacznie częściej — odparł Harry poważnie. — Dla bezpieczeństwa.
— Dobrze, może być raz na tydzień.
— Według mnie lepiej byłoby dwa razy dziennie — powiedział Harry ciągle poważnym głosem. — Przy takim zagrożeniu ostrożności nigdy za wiele. — Severus ciągle leżał w niezmienionej pozycji, czując dłonie Harryego pieszczące jego pięty, a potem palce stóp. — W porządku? — zapytał Potter.
— Tak — odparł, gardząc samym sobą za to, że jego głos zabrzmiał tak potulnie i łagodnie.
— Czego byś chciał?
Severus nawet nie otworzył oczu, bardzo zakłopotany pytaniem.
— A czego chcesz ty, Harry? — rzucił ze zdenerwowaniem.
Potter przesunął się nieznacznie, wiec Severus uniósł powieki i zobaczył, że Harry dociska usta do jego stopy.
— Chcę ciebie — powiedział. — Chcę widzieć cię szczęśliwym i chcę, abym to ja był powodem twojego szczęścia. Chcę cię tulić. Każdej nocy. Już zawsze. Chcę, byś spotkał się z moim synem. Och, i chcę się zajmować miotem małych, jadowitych kogutowęży. Tylko dla ciebie. Nie dla Świętego Munga, nie dla czarodziejskiego świata, nie dla wilkołaków. Dla ciebie.
— Lęgiem — poprawił go Severus automatycznie. — Lęgiem jadowitych kogutowęży.
— Wszystko jedno. — Snape westchnął lekko, gdy palce pogłaskały jego kostki, a spodnia strona stóp została mocno dociśnięta do brzucha Harryego. Zadrżał, gdy opuszki Pottera wsunęły się pomiędzy palce jego stóp. — Czego chcesz? — spytał Harry ponownie.
Co się, do diabła, działo? Dlaczego tak trudno było mu odpowiedzieć na proste pytanie?
To prawda, całe jego ciało pragnęło czułości i dobroci. Przez całe życie nie doświadczyło ich zbyt wiele i teraz mógł jedynie myśleć o tym, że znowu chce być przytulany tak jak pierwszej nocy, ale prędzej by go szlag trafił, niżby o to poprosił. Dlatego jedynie wzruszył obojętnie ramionami.
— Mogę cię objąć? Przytulić? — spytał Harry niepewnie.
Severus ponownie wzruszył ramionami.
— Jeśli chcesz — powiedział beznamiętnie, bojąc się, że zdradzi go szalone bicie serca.
— W porządku — szepnął Potter. — W przeciwieństwie do tamtej nocy, tym razem się powstrzymam i nie będę zachowywał jak nabuzowany hormonami nastolatek. Jeśli coś ci się nie spodoba, powiedz, a przestanę.
Bardzo powoli Harry przesunął się na drugi koniec łóżka i usiadł, opierając plecami o wezgłowie. Severus nie opierał się, gdy otoczył go ramionami, po prostu ułożył głowę na jego kolanach, docisnął policzek do uda i z westchnieniem zamknął oczy. Ręce Harryego znowu znalazły się na jego włosach, przesuwając się z dręczącą czułością, rozdzielając pasemka, a potem masując skórę i skronie. Severus zaczynał dryfować do stanu półsnu, w którym świat zewnętrzny przestaje istnieć. Bez żalu pomyślał, że mógłby rzucić pracę w Świętym Mungu i spędzić resztę życia właśnie w taki sposób.
— Co lubisz? — spytał nagle Harry, z dłońmi nadal spoczywającymi na głowie Severusa. — To znaczy... jak lubisz być dotykany?
— Teraz nie jestem całkiem pewien — odparł Snape ze znużeniem. — W ciągu ostatniej dekady nie miałem żadnych seksualnych albo intymnych doświadczeń poza... — przerwał, nie chcąc wspominać wydarzeń z Doliny Godryka. — Tak jest bardzo dobrze — dodał pospiesznie, mimo że jego głos zabrzmiał na lekko napięty. — Masz bardzo zdolne ręce.
Dłoń Harryego spoczęła na tasiemce związującej włosy.
— Mogę?
Severus chciał zaprotestować, ale jakimś cudem, gdy otworzył usta, wargi zdradziły go, z własnej woli wypowiadając słowa przyzwolenia.
— Tak.
Harry zdjął tasiemkę i wplótł mu palce we włosy. Umiejętnie i delikatnie oddzielił jedno pasemko i przeciągnął dłonią po całej jego długości. W geście tym była jedynie słaba aluzja stanowczości, a może Severus tylko ją sobie wyobraził, mimo to zadrżał, zastanawiając się, czy Potter znowu spróbuje zapleść mu warkocz. Zagryzł dolną wargę, próbując przegnać z umysłu niechciany obraz, niestety bez powodzenia. Napięcie w jego ciele ciągle narastało, aż stał się całkowicie sztywny, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu czy wypowiedzenia pojedynczego słowa.
Był gotów, aby sam siebie przekląć. Naprawdę posiadał talent do upokarzania się, prawda? Po pierwsze przez samo zgadzanie się na coś takiego, pochopnie, niczym jakiś nawiedzony nastolatek, a po drugie przez stresowanie się tym jak dziecko, które wreszcie dostało to, czego pragnęło od bardzo dawna.
Harry zdawał się wyczuć napięcie i wypuścił włosy z ręki, po czym położył dłoń na jego policzku.
— Dobrze? — zapytał.
— Wręcz cudownie — odparł Severus ze wstrętem. Potter nie powiedział niczego, po prostu siedział w ciszy i czekał, opuszkami palców pieszcząc jego twarz. — Przepraszam — dodał w końcu Severus. — Nie to miałem... — Głos mu się załamał i nie był w stanie dokończyć zdania, ponieważ opanował go nagły strach, strach, że ten krótki moment zażyłości skończy się zbyt szybko z powodu jego niezdolności do kontrolowania samego siebie. — Przepraszam — powtórzył z rezygnacją.
Koniuszki palców Harryego ponownie pogłaskały jego policzek.
— Nie — powiedział Potter stanowczo. Zwykła łagodność zniknęła z jego głosu, zastąpiona na sekundę czymś podobnym do gniewu. Harry przez chwilę milczał, jak gdyby się uspokajając, po czym kontynuował spokojnie: — Nie masz za co przepraszać. To ja powinienem przepraszać, podobnie jak reszta czarodziejskiego świata. Uważam, że powinniśmy pełzać u twoich stóp. Świetnie, że nas nie winisz. Ale nie możesz też winić siebie za reakcje twojego ciała. — Nawet jeśli jego twarz tego nie zdradzała, na co Severus miał nadzieję, to i tak był na tyle zrozpaczony, że słowa Pottera ledwie docierały do jego świadomości. — Wiesz, o co mi chodzi — dodał Harry cicho. — Jakiekolwiek granice odczuwasz w tych sprawach, ja się do nich dostosuję. Być może lepiej byłoby, gdybyś powiedział mi...
Severus wzruszył lekko ramionami.
— Tak jest dobrze.
— Powiedz mi — upierał się Harry delikatnie. — Chcę, byś był zadowolony. A przynajmniej na tyle, na ile to możliwe.
— Zapomnij o tym — warknął Snape. Uniósł się na łokciu, zsunął z kolan Harryego i położył na boku.
Potter westchnął i poszedł jego śladem, rozciągając się na łóżku tuż za nim.
— Mówię poważnie — powtórzył Harry spokojnym głosem. — Powiedz mi. Muszę wiedzieć, co jest w porządku, a co nie. Jakie są twoje granice...
Snape zaśmiał się drwiąco i chrapliwie.
— Granice? — powtórzył, akcentując słowo szyderstwem.
— Tak.
— Nie ma już żadnych. I to jest cała godna pożałowania prawda.
Harry zadrżał, słysząc te słowa.
— To niemożliwe. Zaczynasz się złościć...
— Och tak, złoszczę się. Mój gniew unosi się nad miejscami, gdzie kiedyś były granice. Ale już ich tam nie ma. Sednem całej prawdy jest, Harry, że jeśli będziesz dla mnie miły, obawiam się, że pozwolę ci zrobić ze sobą wszystko, na co masz ochotę. Tylko po to, abyś nie przestał okazywać sympatii, którą teraz oferujesz tak radośnie. Co wcale nie znaczy, że mi się to podoba. — Zapadła cisza, w czasie której Potter jedynie patrzył na niego oniemiały. Przez moment wydawało się, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale najwidoczniej zmienił zdanie i po prostu kiwnął głową, zachęcając Severusa, aby kontynuował. — Wtedy, w Dolinie Godryka — ciągnął Snape ze znużeniem — zdarzały się chwile miłosierdzia. Wierzę, że kilka razy naprawdę starałeś się wyrwać spod władzy pyłu, na tyle, na ile potrafiłeś w twoim stanie. Ale czasami... byłeś tylko drapieżnikiem bawiącym się swoją ofiarą.
— Tak — wymamrotał Harry. — Wiem.
— Więc — szepnął Severus — później... nie umiałem już rozpoznać różnicy. A może umiałem, ale nie dbałem o to. Noc, kiedy we trzech... — przerwał, ponieważ jego usta zadrżały nieznacznie na wspomnienie, jak pokrwawiony i nagi, w pełni wystawiony na widok swoich gwałcicieli siedział na łóżku, a Harry obejmował go i głaskał po włosach. — Gdy tej nocy twoja ręka dotykała moich pleców, byłem prawie gotowy, aby zrezygnować i poddać się oferowanemu miłosierdziu. Nieważne, od kogo pochodziło i ile miało mnie kosztować.
Harry przełknął głośno ślinę.
— Czy właśnie dlatego jesteś... zaniepokojony? — spytał. — Bo myślisz, że jeśli odpowiednio mocno nacisnę, to się poddasz?
— Po części — zgodził się Severus. — Mówiłeś, że chcesz, abym czuł się zrelaksowany. Jak proponujesz, abym to zrobił? Obnażając się przed kimś, kogo prawie nie znam? Możesz ze mną zrobić wszystko, co tylko zechcesz, a ja nie będę w stanie zaprotestować, jeśli tylko będziesz się upierał. Prawdopodobnie pozwoliłbym ci poprowadzić się w obroży i na smyczy przed całym domem Gryffindora, gdybym tylko mógł otrzymać potem kolejną porcję twojej dobroci. — Zaśmiał się ze smutkiem, zdumiony faktem, że wyrzucił to z siebie właśnie przed Harrym. — I co mam powiedzieć? — szepnął. — Wcale nie miałem zamiaru ci się z tego wszystkiego zwierzać, ale najwyraźniej nie jestem w stanie ukryć przed tobą nawet swoich najbardziej prywatnych myśli, gdy tylko odpowiednio mocno nalegasz, abym je ujawnił. Nie masz pojęcia, jak wielką posiadasz nade mną władzę, Harry.
Przesunął się i uniósł, aby usiać, gotowy wstać i odejść, żeby oszczędzić sobie dalszego zakłopotania. Zadrżał, gdy Harry objął go i przytulił się do pleców. Jego serce biło gwałtownie, a gdy docisnął policzek do twarzy Severusa, można było wyczuć na nim wilgoć łez.
Snape stracił nagle zdolność mowy, Harry również wydawał się zapomnieć, jak to się robi. Przyciągnął tylko Severusa do siebie i kołysał jak dziecko.
— Nie, nie, nie — powtórzył Harry z uporem. — Nigdy. Przenigdy. Wcale tak nie uważam — ogłosił wyraźnie trzęsącym się głosem. — To nie będzie działo się w ten sposób. Już nigdy w ten sposób.
Po tych słowach na Severusa opadły obficie małe kropelki, oznaka, że Harry płakał bezgłośnie, nie wypuszczając go jednak z uścisku. Wydawało się, że Potter płacze nad nim i Severus nie mógł zrozumieć, dlaczego. Faktycznie, nie potrafił sobie przypomnieć, aby ktokolwiek wcześniej ronił nad nim łzy.
— Naprawdę powinienem pójść — szepnął, całkowicie zażenowany. Nie miał pojęcia, czy po tym wszystkim będzie jeszcze w stanie pracować i prowadzić badania.
— Jeszcze nie — powiedział Harry. — Proszę, zostań na noc. Wróć rano. Rozumiem, że różnicą czasu zupełnie pomieszałem ci dzień z nocą i zakłóciłem sen, ale... proszę. Zostań na noc. Potrzebuję cię. Tutaj.
— Dobrze. W porządku — wymamrotał Severus, nieprzekonany, ale dziwnie wdzięczny. Harry pomógł mu ułożyć się na łóżku, po czym rozciągnął się tuż przy nim, tym razem twarzą w twarz. — Tu musi być już późno — zauważył Severus.
— Tak — szepnął Potter. — Około trzeciej nad ranem.
— W takim razie chyba powinniśmy się przespać.
— Chyba — zgodził się Harry niechętnie. — Będziesz tu, kiedy się obudzę?
Severus parsknął.
— Miałbym uciec od swojego Pana? — spytał z goryczą.
— I to jak najszybciej — odparł Harry, uśmiechając się przez łzy.
Severus zachichotał, całkowicie oszołomiony.
— Naprawdę powinieneś mieć więcej wiary w naszą cudowną więź, Potter.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz