Uszy

566 41 2
                                    


Severus jako pierwszy doszedł do siebie i kazał Harryemu pójść za Ronem (zdecydowali, że Weasley najprawdopodobniej udał się do Nory). Gdy zostali sami, spojrzał z niepokojem na zaszokowaną i nieszczęśliwą Hermionę. Przyjaciółka przez długą chwilę wyglądała, jakby miała się załamać, ale ku jego zaskoczeniu wzięła głęboki oddech i się uspokoiła.
— Muszę iść — powiedziała stanowczo. — Spotkamy się później — dodała i zniknęła, nie czekając na odpowiedź.
Severus potrząsnął głową i samotnie wrócił do domu Hermiony.
Dziwnie było przebywać tu, wiedząc, że w środku nikt na niego nie czeka, bariery ochronne wpuściły go jednak jak zwykle. Usiadł przy stole kuchennym i położył rękę na blacie. Przez kilka minut po prostu tak trwał, uśmiechając się z goryczą. Przypomniał sobie, jak siedział tu dokładnie w ten sam sposób, na tym samym krześle, w ubraniu pobrudzonym krwią i potem, podczas gdy wielosokowany w Georgea Neville wymiotował w łazience, a Hermiona przeszukiwała swoją szafkę z eliksirami.
Neville... Severus z roztargnieniem pomyślał, że mężczyzna był diabelnie dobrym kłamcą. Wystarczająco dobrym, aby oszukiwać Toma Riddlea przez dwa miesiące, wystarczająco dobrym, aby dochować sekretu i nie ujawnić ani słowa nikomu poza... Teraz jednak wydawało się, że Neville nie kłamie. Severus absolutnie nie pojmował, jak strażnik tajemnicy Ginny mógłby ją zaatakować, niezależnie od tego, co Neville powiedział przy tym stole w chwili desperacji.
Ron Weasley oczywiście nie pokładał w Nevilleu tyle wiary. Wydawało się, że w momencie złości ujawnił ministerstwu obciążające Longbottoma informacje, jednak... Ron zaprzeczył, że to zrobił, a jemu Severus również wierzył.
A jeśli obaj mówili prawdę? Przez kilka minut ostrożnie rozważał to pytanie, jednak zdecydował przeanalizować je dokładnie później.
W tym domu tyle już się wydarzyło. Podczas Lat Pyłu, jak je w myślach nazywał, razem z Ronem i Hermioną uczynili z niego centralę ruchu oporu. Nie oficjalnie ruchu w żadnym znaczeniu tego słowa, ale tym, co robili, wpłynęli na cały czarodziejski świat. Wypowiadane szeptem obawy, lekkomyślne plany, wszystko, co tu powiedzieli i czego dokonali, patrząc wstecz, okazało się istotniejsze niż jakakolwiek starannie opracowana przez Zakon Feniksa strategia.
Severus zadrżał, gdy przyszło mu do głowy, iż może nie tylko on docenił znaczenie tego miejsca. Może, jak mówiło stare powiedzenie, ściany miały uszy?
Zerwał się z krzesła i dokładnie zbadał cały dom, od góry do dołu, szukając czarów inwigilujących lub zaklętych przedmiotów.
Poruszał się ostrożnie i powoli, centymetr po centymetrze, pokój po pokoju, analizując każdą powierzchnię, kąt i szczelinę ze skrupulatnością i rozwagą, jakiej nauczyła go kariera szpiega. Zajęło mu to kilka godzin, niestety nie znalazł absolutnie niczego.
Gdy nastał wieczór, ciągle zastanawiał się nad problemem. Jego rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi i głos Hermiony.
— Severusie! Zobacz, co mam! — Gdy szybko do niej podszedł, wcisnęła mu do ręki rulon pergaminu. Z oszołomieniem zrozumiał, że ma przed sobą urzędowy raport ze Świętego Munga. — Nie mogłam zobaczyć się z Ginny — wyjaśniła Hermiona zwięźle. — Wszędzie roi się od aurorów. Udało mi się jedynie zdobyć kopię jej szpitalnej karty. Co o tym myślisz? — Severus rozwinął pergamin i przeczytał go z uwagą, bezwiednie unosząc brwi. Granger obserwowała go z niepokojem. — Czy to oznacza to, o czym myślę?
Snape kiwnął głową.
— Zaklęcie wymazujące pamięć miało niesamowicie wysoką moc — powiedział wprost. — Widzisz, zazwyczaj Obliviate może zostać odwrócone dzięki odpowiedniej redukcji w sieciach neuronowych ludzkiego mózgu, ale w tym przypadku sprawcy wzięli to pod uwagę. Mówiąc krótko, pamięć Ginny z ostatnich dwudziestu czterech godzin została wymazana na trwałe. — Hermiona zaklęła z wściekłością. — Powinienem też dodać, że do czegoś takiego potrzebny jest wysoko wykwalifikowany legilimenta — wyjaśnił Severus z niechęcią.
— Ktoś taki jak ty?
— Tak.
— Lub jak Neville... skoro tyle nauczył się od Christoffa? — zapytała, z niepokojem czekając na odpowiedź.
— Prawdopodobnie — przyznał Severus. — Choć ja wcale nie uważam, że to on.
— Ja również — szepnęła Hermiona. — Wiesz, ja jedynie... jestem taka wściekła. Nie tylko dlatego, że Neville został aresztowany bez żadnego dobrego powodu po wszystkim, przez co musiał przejść… ale głównie przez to, że tracą czas. Każda godzina spędzona na śledztwie w sprawie Nevillea to godzina, którą powinni poświęcić na coś innego. Im dłużej próbują wyciągnąć z niego informacje, których nie posiada, tym mniejsze stają się szanse na odnalezienie dzieci... Nie wydaje mi się, aby Ron to rozumiał — dodała z goryczą. — On naprawdę uważa, że bardziej obchodzi mnie los Nevillea niż nasze dziecko. Dziewięć lat, Severusie, dziewięć lat razem. Powinien znać mnie lepiej!
— Sądzę, że zna — powiedział Snape w zamyśleniu. — Ale jak wielu ludzi nie myśli rozsądnie w chwilach dużego stresu. Daj temu czas. Gdy tylko dzieci się znajdą, wszystko się ułoży.
— Naprawdę wierzysz, że je znajdziemy? — zapytała niepewnie. Jej dolna warga drżała lekko, jak gdyby Hermiona miała zaraz się rozpłakać.
— Tak, naprawdę — zapewnił ją. — W przeszłości daliśmy sobie radę z gorszymi problemami.
— Chyba masz rację — zgodziła się. — Chciałabym tylko wiedzieć, od czego zacząć... Jestem taka zmęczona, że nie potrafię jasno myśleć.
— Więc idź odpocząć — powiedział Severus łagodnie i poprowadził ją na piętro. — Jutro wstaniemy wcześnie i podwoimy nasze wysiłki.
Hermiona podporządkowała się jego sugestii i z cichym „dobranoc poszła do swojej sypialni.
Severus ledwie zdążył wrócić na dół, gdy w kominku rozbłysły zielone płomienie. Odblokował sieć Fiuu i ujrzał twarz Harryego.
— Jak ci minął dzień? — spytał Potter. — I co z Hermioną?
— Oczywiście jest zdenerwowana — odparł Severus.
— Tak, wyobrażam sobie. Ron ciągle się wściekał, ale już się trochę uspokoił. Zasnął pół godziny temu.
— Przyjdziesz? — Severus miał nadzieję, że w obliczu okoliczności w jego głosie nie brzmi zbyt wielka nadzieja.
Moment później Harry wyszedł z paleniska i wpadł prosto w jego ramiona.
— Tęskniłem za tobą — powiedział miękko, opierając mu brodę na ramieniu. — To czyste szaleństwo. Wszystko wokół. — Usiadł na podłodze tuż przy kominku, pociągając Severusa za sobą. — Przede wszystkim Percy. Był niesamowity. Jakoś poradził sobie z biurokracją i zabrał mnie i Rona do domu Ginny. Przeszukaliśmy go bardzo dokładnie, aby znaleźć jakieś wskazówki. — Twarz Harryego nabrała ponurego wyrazu.
— I? — ponaglił go Severus.
— I nic! — odparł Potter z irytacją. — Niczego tam nie było. Cały dom starannie wyczyszczono. Nie możemy stwierdzić, kto w nim przebywał, ilu ludzi, jakie rzucono zaklęcia... nic! Nawet zapisy sieci Fiuu zostały wymazane, więc nie mogliśmy dowiedzieć się, z kim się Ginny ostatnio kontaktowała i kto kontaktował się z nią.
— Rozumiem — mruknął Severus w zamyśleniu.
Harry spojrzał na niego ze zdziwieniem.
— O czym myślisz?
Severus wzruszył ramionami.
— Próbuję jedynie poukładać sobie pewne rzeczy, ale jestem zbyt zmęczony i zdezorientowany. To był długi dzień.
— Powiedz mi o tym — poprosił Harry z westchnieniem. — Wiesz, byłem tym wszystkim taki zniechęcony. Bez przerwy myślałem o Alu i Hugonie. Boję się tak cholernie, że mam kompletny chaos w głowie... Do tego wariujący Ron, panikujący Artur i Molly i obawy o Hermionę, no i Neville... Szczerze mówiąc, miałem wątpliwości, czy to wytrzymam.
Severus sięgnął po jego dłoń.
— Muszę przyznać, że radzisz sobie świetnie. Jak przetrwałeś dzień?
Harry uśmiechnął się z zakłopotaniem.
— Wyobrażając sobie, że jak się skończy, znajdę się blisko ciebie.
— Cóż, teraz jestem blisko.
— Tak — zgodził się Harry. — Choć prawdopodobnie powinienem wrócić do Nory. Boję się o Rona. Straszny z niego dureń.
Mimo rozczarowania Severus skinął głową z aprobatą.
— Pozwól mi chociaż pocałować cię na dobranoc.
Harry pochylił się i ich usta zetknęły się wstępnie, delikatnie.
Severus uśmiechnął się, czując na sobie zaciskające się ręce, przez co pocałunek pogłębił się samoczynnie. Moment później Harry wczepiał się w niego desperacko, gniotąc jego wargi swoimi z pełną udręki dzikością. Severus odwzajemnił się chętnie, błądząc dłońmi wzdłuż ciała Harryego i szukając ukojenia w znajomych kształtach. Tym razem w spotkaniu ich ciał nie było żadnej ostrożnej rozwagi czy niezgrabnej czułości. Jedynie surowe, nieoswojone pragnienie i prawie niewinne zaufanie, że ten drugi zrozumie to i zaakceptuje.
Eksplozja rozpaczy zamieniła się w pożądanie tak nagle, iż żaden z nich nie miał na tyle przytomności umysłu, by iść do sypialni. Przed kominkiem, w salonie Hermiony, szybko zdjęli z siebie ubrania i trzymając się nawzajem kurczowo, wbijali w siebie nerwowo drżące palce i zgniatali swoje usta łapczywie, całując się z raniącą siłą.
— Potrzebuję cię — szepnął Harry łamiącym się głosem, gdy ich wargi rozdzieliły się na sekundę.
— Wiem — odparł Severus chrapliwie. — Ja też.
— Naprawdę? — Harry zdawał się wstrząśnięty tym wyznaniem.
Severus przytaknął bez słowa. Ich przybrana rodzina i cały świat właśnie rozpadały się na kawałki i wszystko, czego teraz pragnął, to zachować przynajmniej niewielką tego część i trzymać ją tak blisko, jak to możliwe. Harry zdawał się czuć to samo. Na tę chwilę wszystkim, co mieli, byli oni sami.
A potem zupełnie stracili panowanie nad słowami. Świadomość pobudzenia Harryego trzymała Severusa jak w okowach. Wyślizgnął się z uścisku i uklęknął, pokazując tym jednoznacznie swoje zamiary. Harry zawahał się na ułamek sekundy, prawdopodobnie nic zaskakującego, gdyż odkąd byli razem, Severus nigdy nie złożył takiej oferty. Wiedząc, że Harry ma zamiar zadać mu pytanie, wyjaśnił po prostu:
— Potrzebuję cię. Bądź ze mną.
Zamknął oczy i skupił się wyłącznie na fizycznych doznaniach. Poczuł szybkie zaklęcie nawilżające, a potem palce Harryego znalazły się w nim. Przelotne, krępujące wrażenie penetracji pojawiło się, ale niemal natychmiast zniknęło, zastąpione cudowną, wymazującą wszystko inne eksplozją przyjemności, gdy opuszki Harryego znalazły i musnęły to miejsce.
— W porządku? — zapytał Harry, brzmiąc na lekko zdyszanego.
— Tak. Więcej.
— Dobrze.
Mimo oszołomienia i dzikiej potrzeby Harry był ostrożny, ale kiedy wreszcie się połączyli, to bolało. Jednak Severus zaszedł już za daleko, by się przejmować czy nawet zrobić jakąś uwagę. Zbyt dużo się działo. Usta Harryego były na jego plecach, liżąc i całując przestrzeń między łopatkami. Lewa ręka we włosach, na pół pieszcząc je i ciągnąc. Prawa zawinięta wokół talii, spoconą dłonią głaszcząc pierś i dotykając straszliwie zdeformowanej skóry, którą przez ponad cztery lata ukrywał czar maskujący.
Wszystko to działo się jednocześnie i nic nie miało znaczenia. Jedyną rzeczą, która się liczyła, była pierwotna, zdesperowana potrzeba, szukająca zaspokojenia.
Z każdym pchnięciem zdawało się, że Harry coraz mniej wierzy w to, co się dzieje. Wydawał z siebie żałosne szlochy, jak gdyby przerażony, że za chwilę coś zostanie mu odebrane. Severus bardziej wyobraził sobie, niż fizycznie odczuł jego orgazm. Czując na sobie bezwładny ciężar, nie położył się, tylko trwał w tej samej pozycji, wsparty na ramionach i kolanach i czekał, aż kochanek uspokoi oddech.
W końcu Harry ni to westchnął głęboko, ni załkał i ześlizgnął się na podłogę. Dopiero wtedy Severus ułożył się przy palenisku na plecach i spojrzał do góry na jego twarz.
Poczuł rękę na swoim ramieniu.
— Nie zostawisz mnie, prawda? — spytał Harry niewiarygodnie kruchym głosem, który groził, że może załamać się w każdej chwili.
— Nie — odparł ze zmęczeniem. Chciał powiedzieć coś naprawdę pocieszającego, ale powieki opadały mu ciężko, a ciało bolało od wysiłku.
Sięgnął po szatę i zawinął ją wokół siebie. Leżący obok Harry również zaczął się ubierać.
— Jedyne, czego chcę, to móc zostać z tobą na noc — powiedział z rozdrażnieniem.
— Ja też — zgodził się Severus. — Ale uważam, że powinieneś być z Ronem. Ani on, ani Hermiona nie mogą zostać teraz sami. Nie myślą racjonalnie.
— Naprawdę? — zapytał Harry. — Co Hermiona zrobiła?
— Nic poza tym, że włamała się do poufnych dokumentów Świętego Munga i ukradła kartę Ginny — wyjaśnił Snape oschle.
— Niesamowite — szepnął Harry. — Myślisz, że rzuciła na kogoś Imperiusa?
— Nie byłbym zaskoczony.
— Straci pracę w ministerstwie, jeśli...
— Harry — przerwał mu Severus ze smutkiem. — Nie sądzę, żeby ją to obchodziło.
Harry uśmiechnął się bez śladu wesołości.
— Domyślam się, że nie — powiedział i zawinął wokół niego ramiona. — Zobaczymy się jutro z samego rana, dobrze?
— Oczywiście. — Severus odepchnął go lekko od siebie. — Idź już.
Harry docisnął usta do jego włosów.
— Kocham cię tak bardzo — szepnął. — Chcę z tobą zostać. Poproś mnie, a nigdzie nie pójdę. Do diabła z Ronem. Dzisiaj zachował się jak kompletny kretyn.
Wbrew woli Severus roześmiał się na głos.
— Idź już — powtórzył, szturchając go w stronę kominka.
— Do licha z tobą — mruknął jeszcze Harry, ale chwilę później zniknął w płomieniach.
Severus wstał i poszedł do pokoju gościnnego, aby się ubrać.
W ciszy przysiadł na łóżku i powtórzył w myślach to, czego się dzisiaj dowiedział.
Rzucone na Ginny Obliviate było niezwykle kompetentne i świetnie wykonane.
Miejsce zbrodni wyczyszczono z ogromnym profesjonalizmem.
Szpital roił się od aurorów, niedopuszczających nikogo do Ginny Weasley.
Ministerstwo jakoś dowiedziało się o prywatnych wyznaniach Nevillea w domu Rona i Hermiony, ale on sam nie wierzył, że to Weasley zdradził przyjaciela.
Severusa kusiło, aby podejrzewać o udział w uprowadzeniu Ministerstwo Magii, jednak nie miał na to żadnego dowodu, a w domu Granger nie znalazł nawet śladu zaklęć inwigilujących.
Głęboko zamyślony zmarszczył brwi. Coś mu nie pasowało, ale co? Gdyby tylko potrafił umieścić w odpowiednim miejscu poszczególne części łamigłówki, miałby punkt zaczepienia dla swojego śledztwa.
Gdy wrócił do salonu, jego wzrok spoczął na układance Hugona, nadal zaścielającej podłogę. Podniósł przypadkowy kawałek. Ugryzł go, oczywiście, ale Severus go nie upuścił. Przez minutę po prostu trzymał tę diabelską rzecz w ręce i patrzył na nią, a potem się uśmiechnął.
Wcześniej zastanawiał się, czemu niektóre puzzle są cięższe od innych. Był to przypadkowy, dziwny szczegół, jednak nie miał żadnego logicznego uzasadnienia.
Być może to było to.
Być może sama łamigłówka była częścią, która nie pasowała.
Szybkim ruchem różdżki spakował wszystkie puzzle do pudełka i ruszył do kominka, aby udać się na Spinners End.

W swoim domu wyrzucił wszystkie elementy trójwymiarowej układanki na stół. Podnosił i oglądał po kolei każdy kawałek. Cholerstwo gryzło go za każdym razem, jednak w końcu znalazł tę część, która była wyraźnie cięższa od pozostałych. Złapał ją opuszkami palców i trzepnięciem różdżki przekroił na pół.
Jego oczom ukazało się wnętrze puzzla.
— Witaj — powiedział, patrząc na nie w zamyśleniu.
Środek wypełniało dziwaczne połączenie technologii mugolskiej i magii. Sama pluskwa nie była magiczna, więc nie mógł wykryć jej czarodziej szukający podsłuchu za pomocą zaklęć. Urządzenie rejestrowało i przekazywało informacje, jednak umieszczone na nim dyskretne czary polepszały transmisję i niwelowały obecność otaczającej je magii, która zwykle uniemożliwiała pracę urządzeniom mugolskim.
Severus uśmiechnął się ze smutkiem. Fascynacja Artura Weasleya mugolskimi urządzeniami najwyraźniej wpłynęła na Percyego, który założył podsłuch, zanim podarował puzzle Hugonowi na urodziny.
Odchrząknął i odezwał się do trzymanej w ręce części układanki:
— Panie Percy Weasley, tu Severus Snape. Wydaje mi się, że musimy porozmawiać. Mógłby pan wpaść do mnie na Spinners End przy najbliższej okazji? Sugeruję wizytę bez osób postronnych, ja również będę sam. Nie sądzę, abyśmy musieli włączać w to kogoś jeszcze teraz lub... kiedykolwiek.
Gdy skończył, oparł się na krześle, splótł ramiona na piersi i zamknął oczy. Podejrzewał, że nie będzie musiał czekać długo.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz