Małe dzieci

625 40 0
                                    

Do domu wrócili późno. Ron i Hermiona oraz Neville byli już po kolacji, co się bardzo dobrze złożyło, bo Harry i Severus czuli się zbyt zdenerwowani, aby cokolwiek zjeść.
— Gdzie jest Hugo? — zapytał Severus, zauważając brak płaszczyka i butów dziecka koło drzwi.
— U Ginny — wyjaśniła Hermiona radośnie. — Chłopcy bardzo ładnie się razem bawili i Al poprosił, aby Hugo mógł spędzić u nich noc. Stworek pilnował Hugona, kiedy wy poszliście spotkać się z Ginny i Alem w parku. A tak w ogóle, jak wam poszło? — Harry bez słowa potrząsnął głową, nie unosząc wzroku. Hermiona przyglądała mu się z ciekawością. — Stało się coś złego? — zapytała. — Harry?
— Al mówi w wężomowie — odpowiedział Potter odrętwiale, siadając przy kuchennym stole. — On.... zdenerwował się przy Severusie i uciekł.
Neville również usiadł, wyglądając na chorego.
— Och — szepnęła Hermiona. — A co on powiedział do Severusa w wężomowie? — Jej ręce trzęsły się, kiedy podeszła do kuchenki, aby przygotować herbatę, która teraz zdawała się jej odpowiedzią na wszelkie problemy.
— Powiedział „Nie zbliżaj się do mnie, a potem uciekł — odparł Harry.
— Ale mi nie groził — rozważył Severus. — Prawda?
Harry spojrzał na niego z goryczą.
— Severusie, on ma pięć lat. Pył nie posiada uczuć, ale nie jest też głupi.
— Naprawdę myślisz, że to pył? — spytał Neville zdławionym głosem.
— A czym jeszcze mogłoby to być? — odpowiedział pytaniem Harry. — Wszelkie oznaki na to wskazują. Al boi się mnie, Severusa, Hermiony i Rona.
Neville przytaknął z przygnębieniem.
— Mnie też — szepnął. — Zawsze, kiedy przychodzę odwiedzić Ginny, on ucieka i się chowa. Miałem nadzieję, że po prostu mnie nie lubi, ale... — przerwał i zamrugał gwałtownie. — Przepraszam — szepnął z rezygnacją.
— Za co przepraszasz? — zapytał Ron, patrząc na Nevillea ponuro, ale ten się nie odezwał. — Wiedziałeś, prawda? — warknął Ron. — Wiedziałeś, że Al posługuje się wężomową. Podejrzewałeś, że żyją w nim kawałki duszy Voldemorta, ale niczego nam nie powiedziałeś. — Twarz Rona stwardniała, kiedy poprzyglądał się Nevilleowi uważnie.
Longbottom szybko podniósł się z miejsca.
— Muszę już iść — powiedział cicho, jednak Ron nie zamierzał mu na to pozwolić. Złapał go za ręce i zmusił, aby ponownie usiadł.
— Dlaczego nam nie powiedziałeś? — zapytał.
Neville potrząsnął głową.
— Ron... Nie mogłem. Jestem jej strażnikiem tajemnicy. Wiem, jak to wygląda, ale... Ginny błagała, abym niczego nie mówił, a ja nie mogłem zdradzić jej zaufania. Wydaje ci się, że to było dla niej łatwe? Każdego dnia obserwowała go jak jastrząb, podając w wątpliwość każdą najmniejszą rzecz, jaką zrobił i każde najmniejsze słowo, jakie wypowiedział, próbując zrozumieć, czy to nadal jest jej syn czy może kawałek żyjącego w nim Toma Riddlea. Ron, wiem, że on jest potencjalnie niebezpieczny, ale... to tylko dziecko, naprawdę dobre dziecko, nie zrobił jeszcze niczego złego i nie zasługuje na... traktowanie, jakby był potomkiem Voldemorta. Twoja siostra każdego ranka budzi się przerażona, że ktoś się dowie... ministerstwo albo byli śmierciożercy, którzy spróbują go porwać, jeśli uznają, że jest wcieleniem Czarnego Pana... i dzień po dniu lęka się, że syn przekształci się w kogoś takiego, kim był Harry, a jej nie będzie w pobliżu dosyć długo, aby temu zapobiec.
— To przerażające — odezwała się Hermiona.
— Ginny powinna była nam powiedzieć — upierał się Ron.
— Też tak uważałem — przyznał Neville. — Nalegałem na to, ale... ona nie była jeszcze gotowa. Naprawdę nie wiedziałem, co robić. To znaczy... wszelkie działania wydawały się nieodpowiednie. Nierobienie niczego także, ale... jestem jej strażnikiem tajemnicy — powtórzył. — I nie mogłem...
— Nie mogłeś — warknął Ron z niedowierzaniem. — Ty samolubny...
— Wystarczy — przerwał mu Severus szorstko. — Żadne demonizowanie czy obwinianie w niczym nam teraz nie pomoże. Neville zrobił to, co najlepsze w wyjątkowo niejasnej i trudnej sytuacji.
— Zgadzam się — poparła go Hermiona natychmiast, ustawiając filiżanki i nalewając każdemu herbaty. — Nie powinniśmy panikować. Mamy czas...
— Z czasem wszystko się tylko pogorszy! — Głos Rona był niebezpiecznie bliski wrzasku. — A Hugo jest w jednym domu z tym... czymś.
— Nie przesadzaj — wtrącił się Harry cicho. — Mój syn nie jest czymś.
— Ron, naprawdę — szepnęła Hermiona. — Proszę, bądź poważny. Al ma pięć lat, nie posiada różdżki i nie jest złym dzieckiem. Z tego co wiem, nigdy nie był okrutny dla zwierząt czy innych dzieci. Hugo spędził z nim i Ginny więcej nocy, niż mogę policzyć i Al zawsze zachowywał się w stosunku do niego bardzo łagodnie.
— Tak jak Harry był łagodny dla Hugona aż do dnia, w którym go porwał! — krzyknął Ron. — Hermiona, proszę! Nasz syn przebywa z kimś opętanym przez Toma Riddlea, a ty mi mówisz, że wszystko jest w porządku?
Hermiona spojrzała na Rona ostro i właśnie miała rzucić jakąś złośliwą ripostę, ale Severus ją ubiegł.
— Macie natychmiast przestać — nakazał. — Cały czas operujemy hipotezą, która może, ale nie musi być prawdziwa. Mógłbyś zaraz rano pójść do Ginny i zabrać stamtąd Hugona? — zwrócił się do Nevillea.
— Oczywiście — odparł Longbottom cicho.
— Idź od razu! — zażądał Ron i zerwał się na nogi, zaciskając dłonie w pięści. — A lepiej daj mi adres Ginny i sam tam pójdę.
Twarz Nevillea przybrała wyraz twardej maski.
— Ron, nie złamię zaklęcia Fideliusa — powiedział bez ogródek. — Możesz prosić mnie o cokolwiek, ale nawet nie sugeruj czegoś takiego. Nie zrobiłem tego przez pięć lat i nie zrobię teraz.
— No tak, racja, ważniejsze jest, abyś ty czuł się dobrze niż bezpieczeństwo mojego syna! — Ron mocno uderzył pięściami w stół. — Hermiona, przemów mu do rozumu!
— Cóż, Ron, nie sądzę, że Neville powinien iść w ślady Pettigrewa i wyjawić tajemnicę — odparł Hermiona chłodno. — Ta histeria jest całkowicie niepotrzebna. Al kocha Hugona. A poza tym to małe dziecko. Nie posługuje się magią. I nawet jeśli miałby jakieś złe skłonności, to co może zrobić?
Ron z uporem potrząsnął głową.
— Nie chcę, aby Hugo z nim przebywał — powiedział już spokojniejszym tonem. — Neville powinien zabrać go stamtąd natychmiast.
Hermiona ze smutkiem wzruszyła ramionami.
— I mamy sprawić, że Al poczuje się jak kompletny dziwak i uwierzy, że nie jest wystarczający dobry, aby bawić się ze swoim kuzynem, bo używa wężomowy? Ron, ten rodzaj odrzucenia mógłby pchnąć Ala na złą drogę. Chłopiec musi być kochany i nauczyć się, czym jest miłość. Właśnie teraz jest to ważniejsze niż kiedykolwiek.
— Jasne, więc tylko rozpieszczajmy go i udawajmy, że nic strasznego się nie dzieje, a może wszystko samo minie — powiedział Ron jadowicie.
— Więc co powinniśmy twoim zdaniem zrobić? — warknął niespodziewanie Harry. — Spalić go na stosie? A może utopić?
— Harry, proszę! — wykrzyknęła Hermiona z irytacją.
— Jesteście niewiarygodni — powiedział Ron, nie kierując swych słów do nikogo konkretnego. — Cztery i pół roku i już zapomnieliście.
— Niczego nie zapomnieliśmy — odezwał się Severus cicho. — Jednak jestem skłonny zgodzić się z panną Granger. Histeria w niczym teraz nie pomoże. Panie Weasley, wydajesz się denerwować sugestią, że Al zasługuje, aby traktować go z sympatią i rozwagą. Więc jakie działanie ty sugerujesz?
Ron z niedowierzaniem potrząsnął głową i wyszedł z kuchni, kierując się na piętro. Hermiona zadrżała na dźwięk mocno trzaskających drzwi. Neville był blady jak śmierć.
— I co teraz? — spytała Hermiona.
— Uważam, że Harry powinien ubiegać się o prawo do współopieki nad Alem i zacząć wychowywać syna. Jeśli to dziecko naprawdę nosi w sobie pył duszy Toma Riddlea, istotne jest, aby wokół niego przebywali ludzie potrafiący oprzeć się jego wpływom.
— To świetny pomysł — zgodziła się Hermiona szybko, a widząc niezdecydowanie na twarzy Harryego, dodała: — Trzy lata temu było na to za wcześnie, ale teraz naprawdę myślę, że jesteś wystarczająco zdrowy, aby przyjąć rolę rodzica.
Harry w zamyśleniu kiwnął głową.
— Ginny może się nie zgodzić — odpowiedział cicho.
— Postaram się pomóc — zaoferował Neville. — Być może tym razem mnie posłucha.
— Poproszę Percyego, aby także z nią porozmawiał — dodała Hermiona. — Ona go szanuje i słucha.
— Dobrze — zgodził się Harry. — Dzięki, Hermiona, dzięki, Neville. Zaraz po Nowym Roku złożę w ministerstwie odpowiedni wniosek.
Rozmawiali jeszcze przez chwilę, omawiając szczegóły planu. W końcu napięcie zaczęło opadać, choć tylko nieznacznie. Nawet Harry odrobinę się odprężył, a w jego oczach zamigotało coś na kształt nadziei.
Wreszcie Hermiona poszła na górę, a Neville ponownie zajął kanapę.
Po powrocie do pokoju gościnnego Severus wsunął się pod kołdrę i czekał, aż Harry do niego dołączy. Potter zwlekał przez chwilę, nerwowo zdejmując okulary i szarpiąc się z koszulą. Widać było, że ciągle jest wyraźnie zaniepokojony. Snape bez słowa poklepał miejsce obok siebie, na co Harry położył się i wtulił twarz w jego ramię. Severus pogłaskał go po plecach — nerwowość kochanka była prawie namacalna.
W tej sytuacji nie istniało nic, co można by powiedzieć, ponieważ żadne słowa nie byłyby ani wystarczające, ani odpowiednie.
W całkowitym milczeniu, delikatnie i powoli Severus pogłaskał Harryego po włosach, potem po ramionach i plecach, znów i znów, aż Harry wreszcie pogrążył się we śnie.
Niestety on sam nie był w stanie usnąć. Perspektywa, że pięcioletnie dziecko mogło stanowić naczynie na kawałki duszy Voldemorta, była przerażająca. Do tego fakt, że to pięcioletnie dziecko jest synem nie kogoś innego, a właśnie Harryego Pottera, wstrząsał tym bardziej. Przez krótką chwilę zdawało się, że wspomnienia z Doliny Godryka ponownie go zaatakują, jednak Severus, jak miał to w zwyczaju w sytuacjach kryzysowych, zdecydowanie odepchnął na bok swoje osobiste lęki i uczucia.
W pewnym momencie usłyszał ciche kroki. Ktoś wszedł do salonu.
— Hej, Ron — odezwał się zaspany Neville. Najwidoczniej nie tylko Severus nie mógł zasnąć.
Przez kilka minut panowała całkowita cisza. Gdy Weasley w końcu się odezwał, jego głos był wściekłym, pełnym gniewu szeptem.
— Więc to na tym polegała twoja wina. Wiedziałeś, że pył ciągle istnieje. Wiedziałeś, że Severus stanie się jego pierwszym celem, gdy tylko postanowi zadziałać. I nic nam nie powiedziałeś.
— Tak, nie powiedziałem! — odparł Neville wyzywająco. — Nie rozumiesz? Al jest tylko dzieckiem. Ma pięć lat. Nie zrobił niczego złego!
— Masz rację, Neville, nie rozumiem — zgodził się z nim Ron z zaskakującym spokojem. — A mogłoby się wydawać, że to właśnie ty, ze wszystkich ludzi, powinieneś pamiętać, do czego ten pył jest zdolny i nie będziesz chciał przeżyć powtórki. Jednak nie... Uznałeś, że lepiej tylko patrzeć i czekać, aż... Aż co, Neville? Aż Al skończy piętnaście lat i przyjdzie do Severusa z paczką swoich gryfońskich kumpli? Czy właśnie o to chodzi?
— Kurwa, zamknij się! — syknął Neville. — Powiedz jeszcze słowo, a...
— No co? — prowokował Ron. — Chcesz walczyć? Więc walczmy. Uwierz, na nic nie mam teraz większej ochoty, niż na walnięcie cię prosto w gębę. Milczenie w takiej sprawie jest niewybaczalne. Jeżeli Hugonowi lub Severusowi coś się stanie, ich krew znajdzie się na twoich rękach.
— Myślisz, że o tym nie wiem? — odparł Neville z goryczą. — Tak samo jak wiem, że gdybym zdradził Ginny i Ala, to w zamian ich krew miałbym na rękach.
Na długą chwilę zaległa cisza, przerwana w końcu pospiesznymi krokami wychodzącego z salonu Rona. Zaraz potem Neville wstał i, sądząc po dźwiękach, ubrał się.
Severus usiadł na łóżku i z żalem potrząsnął głową. Do czasu, aż ośmielił się wyjść z pokoju gościnnego i porozmawiać z Nevilleem, trzasnęły drzwi zewnętrze, świadcząc, że Longbottom opuścił dom.
Zniechęcony i lekko skonsternowany tą nagłą ucieczką, wrócił do sypialni i położył się obok Harryego. Potter, wyczuwając ruch, powiercił się i przesunął, robiąc mu miejsce.
— Nie chciałem cię obudzić — szepnął Severus przepraszająco. Merlin tylko wiedział, jak bardzo Harry potrzebował teraz snu.
Ręka Harryego objęła go i ścisnęła mocno. Z lekkim westchnieniem Severus wtulił się w pocieszające ciepło kochanka.
— Nie obudziłeś mnie — zapewnił go Harry. — Ciągle śnię.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz