Święte dary śmierci

1K 56 0
                                    

Był chyba środek nocy, kiedy Severusa obudziły dobiegające z dołu głosy kłócących się ze sobą Pottera i Neville'a. Longbottom błagał żałośnie:
— Harry, proszę. Jestem ci tyle winien... ale to absolutnie nagły wypadek!
— Neville, do kurwy nędzy, jest czwarta rano w NIEDZIELĘ.
— Wiem, Harry, wiem! Myślisz, że z własnej woli wstałem tak wcześnie? Dostałem wiadomość z laboratorium. Nocny strażnik powiedział, że wygląda to tak, jakby receptura Eliksiru Wielosokowego stała się niestabilna. Kilka fiolek już eksplodowało...
— To nie może zaczekać do poniedziałku? — zapytał Potter z niezadowoleniem. — Severus naprawi wszystko z samego rana...
— Do poniedziałku może nie zostać do naprawiania nic poza dziurami w ścianach! Harry, no, bądź człowiekiem!
— Dobrze — warknął Potter. — Zabierz go, śpi w swoim pokoju. Przy okazji, jest raczej poturbowany, więc najpierw będziesz musiał go połatać.
— Pewnie, nie ma sprawy — odparł Neville niecierpliwie.
Severus uniósł się gwałtownie i sięgnął po ubrania. Założenie ich na siebie okazało się być sprawą prawie niemożliwą, ponieważ jego pokryte krwią, opuchnięte palce praktycznie odmówiły posłuszeństwa. Wszystko zabrało mu kilka dobrych minut, jednak w końcu uporał się z zadaniem, zdołał nawet zapiać guziki szaty.
— I przy okazji, Neville — powiedział Harry chłodno. — Jeśli chcesz, żebym ci go nadal wypożyczał, nie paplaj Hermionie o jego ranach. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, to kolejna dyskusja na temat moralności.
— Dobra, nie będę — oświadczył Neville ochoczo.
Harry zachichotał.
— A tak właściwie, co się stało? — zapytał. — To znaczy nie jestem żadnym Mistrzem Eliksirów, ale jak udało ci się, do cholery, dopuścić do wybuchu Eliksiru Wielosokowego?
— To przez przyspieszony proces warzenia, jakiego użyliśmy — mruknął Longbottom. — Eliksir trzeba było zostawić na następne trzy tygodnie, aby... dojrzał w naturalny sposób i nabrał... w każdym razie chodzi o to, że mogłem zapomnieć rzucić zaklęcie stabilizujące... — Głos Neville’a powoli milknął.
Potter wybuchnął śmiechem.
— Genialne, stary. Teraz musicie przygotować wszystko od początku?
Longbottom pociągnął żałośnie nosem.
— Jeśli to potrwa dłużej... mogę go zatrzymać na noc?
— Nie widzę przeszkód.
Gdy Neville zapukał do drzwi sypialni, Severus był gotowy do wyjścia. W nadziei na uniknięcie pytań i niepożądanego współczucia tak długo, jak to możliwe, trzymał zmaltretowane ręce w kieszeni szaty.
Siecią Fiuu dostali się do laboratorium Longbottoma. Severus wcale nie poczuł się zaskoczony, widząc pomieszczenie w absolutnym porządku. Było dokładnie tak, jak w chwili, kiedy je opuścił, a flakoniki z miksturą stały całe i bezpieczne.
— Pomysłowe — powiedział sucho. — Wiesz, że już nigdy więcej nie będziesz mógł użyć tego usprawiedliwienia? — Neville niechętnie skinął głową. — A tak z ciekawości, co sprawiło, że wpadłeś o takiej godzinie? — zapytał Severus od niechcenia. Ledwie rozpoznawał własny głos. Wydawał się być tak daleki i obcy, jak gdyby należał do kogoś innego. Kogoś, kto nie został doprowadzony poza granice własnej wytrzymałości przez czterech mściwych, młodszych od niego o dwadzieścia jeden lat ludzi.
Neville spuścił głowę.
— Ron... cóż, dowiedział się, że Harry’ego ogarnęło szaleństwo... George skontaktował się z nim przez kominek o trzeciej nad ranem, całkowicie otumaniony przez alkohol, myśląc, że to była najzabawniejsza rzecz na świecie...
— Och — mruknął Severus ze znużeniem, kiedy strach z powodu wyjścia na jaw jego upokorzenia zaczął przybierać na sile.
— Możemy iść? — zapytał Neville. — Do mnie?
Snape niechętnie kiwnął głową. Prawdę mówiąc, nie miał ochoty gdziekolwiek iść. Najchętniej znalazłby ciemne, odosobnione miejsce, w którym mógłby po prostu przespać kolejne kilka dni, udając, że wydarzenia ostatniej doby nie są niczym innym niż koszmarem.
Gdy tylko znaleźli się na miejscu, Longbottom pożyczył mu swoją różdżkę i wskazał na łazienkę.
— W szafce są eliksiry lecznicze — powiedział po prostu. — Zawołaj, jeśli będziesz potrzebował pomocy.
Severus przytaknął z roztargnieniem i wyszedł, żeby zająć się skaleczeniami, nawet nie patrząc swojemu byłemu uczniowi w oczy. Przez chwilę kusiło go, aby rzucić na siebie jakiś rodzaj zabójczego zaklęcia lub przynajmniej wymazać z pamięci ostatnie dwadzieścia cztery godziny, w zamian jednak zacisnął buntowniczo zęby, wypił cały flakonik eliksiru uspokajającego i zaczął się uzdrawiać.
Kiedy pół godziny później wyszedł z łazienki, jego stan fizyczny poprawił się, a dzięki eliksirowi był też zrelaksowany.
— Jesteś głodny? Zmęczony? — zapytał Neville.
— Tylko trochę zmęczony — odparł Severus spokojnie.
Rozejrzał się po mieszkaniu Longbottoma. Było niewielkie, z jedną sypialnią, urządzone w sposób minimalistyczny, który przypomniał mu o Spinner’s End. Z tą różnicą, że Neville nie posiadał półek, a ogromne sterty książek zostały ułożone w równe stosy na podłodze pod ścianami.
Severus uniósł w zdziwieniu brew.
— Luna zabrała ze sobą półki — wyjaśnił Neville z lekkim uśmiechem, bez śladu urazy w głosie. Należały do mojej babci, ale bardzo się do nich przywiązała, więc jej pozwoliłem.
— Dlaczego się rozstaliście? — zapytał Snape bez ogródek.
— Po prostu jesteśmy zbyt różni, aby być razem. — Neville wzruszył ramionami. — Nie rozumiemy się nawzajem. Nie zgadzamy ze sobą.
— Ach tak — mruknął Severus w zamyśleniu. — To naprawdę bardzo dobry powód do rozpadu związku. — Spojrzał na młodego mężczyznę z lekką drwiną, która wyraźnie wskazywała, że Snape nie kupuje jego bajeczki.
Longbottom uśmiechnął się nieznacznie.
— No dobrze. Jak sądzę powodem było to, że nie mogłem jej ufać. Chodzi mi o to, że kiedy tylko z Ronem i Hermioną zdecydowaliśmy się na robienie czegoś więcej, niż tylko siedzenie i patrzenie, jak życie Harry’ego Pottera zamienia się w prawdziwą katastrofę, wiedziałem, że Luna musi odejść. Stan, w jakim się teraz znajduje... cóż, prawdopodobnie w chwili, w której dowiedziałaby się o naszej małej konspiracji, od razu pobiegłaby do Harry’ego i wszystko mu powiedziała. To znaczy nie wiem na pewno, czy by to zrobiła, ale wolałem nie ryzykować. — Severus kiwnął głową i rozciągnął się na kanapie. — Dobranoc — mruknął Neville i ziewając wyszedł z sypialni.

Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz