Kilka kolejnych dni okazało się przygnębiające i pełne napięcia.
Ron wziął na siebie zadanie wyśledzenia Hagrida, ale jego poczynania nie przyniosły żadnego efektu. Ostatnia wiadomość, jaką usłyszał była taka, że półolbrzym przebywa na urlopie i odwiedza starego przyjaciela. A ponieważ takich przyjaciół przez ostatnie pięć lat Hagrid zdobył mnóstwo, mógł nim być ktokolwiek. Weasley skontaktował się z każdym, kto przyszedł mu do głowy, wysłał nawet wiadomość do Olimpii Maxime do Akademii Magii Beauxbatons, jednak mimo jego aurorskich referencji nie otrzymał z wiekowej, francuskiej szkoły żadnej odpowiedzi.
— Co teraz zrobisz? — zapytała Hermiona.
— Wezmę urlop i pojadę do Beauxbatons osobiście — odparł Ron ponuro. — Jeśli mnie nie wpuszczą, może wielosokuję się w Percy’ego...
Hermiona przytaknęła z niechęcią. Wszyscy wiedzieli, że to ryzykowne posuniecie. Podawanie się za wysokiego rangą urzędnika ministerstwa mogłoby doprowadzić do zwolnienia Rona z pracy lub czegoś jeszcze gorszego, ale wyczerpywały im się zarówno czas, jak i pomysły.
Hermiona w swoich badaniach osiągnęła niewielki postęp.
— Niewolnicza więź nie jest niezmienna — powiedziała Severusowi. — Kilka restrykcji, których musisz przestrzegać, może zostać w końcu anulowane. Na przykład, jeżeli zdołamy doprowadzić świat i Harry’ego z powrotem do normalności, będziesz w stanie odzyskać swoje prawa. Jednak emocjonalne przywiązanie to zupełnie inna historia.
— Coś jeszcze? — zapytał, nie chcąc rozwodzić się nad ostatnim stwierdzeniem.
— Karą, jaką wymierzy ci więź za fizyczny atak lub zranienie twojego właściciela jest obłęd. Najpierw tymczasowy, ale jeśli nie zmienisz postępowania, stanie się trwały. Pokrótce polega to na tym, że więź wysyła serię impulsów do dolnej części czołowego płata kory mózgowej i generuje wrażenie braku związku z rzeczywistością, czego skutkiem jest poczucie winy, niepokój i lęki. Jednak znalazłam sposób na umieszczenie na twoim mózgu kilku zabezpieczających zaklęć, które pozwolą zneutralizować te impulsy. Więc... jeśli uznasz, że powinieneś, mógłbyś zaprotestować przeciw fizycznemu znęcaniu się. Jednak... — Hermiona zawahała się i w końcu nie dopowiedziała zdania, rzucając Severusowi w zamian przepraszające spojrzenie.
Wcale nie musiała udzielać mu szczegółowych wyjaśnień. Przewaga fizyczna Harry’ego i fakt, że posiadał Czarną Różdżkę stawiała każdą próbę oporu na przegranej pozycji. Niemniej jednak propozycja stanowiła coś więcej niż nic.
— Rzuć je na mnie — powiedział. — Na wszelki wypadek.
— Dobrze — odparła Hermiona. — Tylko nie zapomnij, że musisz udawać obłąkanie, jeśli naprawdę go zaatakujesz i coś pójdzie nie tak, jak trzeba.
Severus uświadomił sobie, że jego górna warga wykrzywia się szyderczo.
— Jeszcze kilka podobnych tygodni i nie będę musiał udawać, z zaklęciami czy bez nich — powiedział oschle. — Wiesz, zawsze powtarzałem Albusowi, że Harry Potter pewnego dnia albo doprowadzi mnie do szału, albo do grobu. Kto by przypuszczał, że moje słowa będą takie prorocze?
Hermiona unikała jego spojrzenia.
— Naprawdę zaczynam go nienawidzić — szepnęła. — Wszyscy nas opuścili, zostawiając samych z tym bałaganem, nie przekazując nam niczego, co mogłoby pomóc... Nawet jego portret.
— Co się stało z portretem Dumbledore’a? — zapytał Severus natychmiast.
Słysząc to, Hermiona zesztywniała, ale odpowiedziała bez wahania.
— Niczego nie pamięta.
Severus zamarł.
— Co?!
Granger z ogromną niechęcią skinęła głową.
— Nie pamięta wydarzeń ani... ludzi. Posiada osobowość, ale... żadnych wspomnień. On... to coś, czym jest, rozpoznaje magiczne przedmioty, rozumie zaklęcia i pojęcia. Może udzielić porad, ale... — Spuściła wzrok. — Nic poza tym. Przykro mi.
Snape wbił w nią zdumione spojrzenie.
— Jak to w ogóle możliwe? — szepnął. — Rozmawiałem z nim... krótko przed ukąszeniem Nagini. Z portretem wszystko było w porządku!
Hermiona wzruszyła przepraszająco ramionami.
— Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest. Być może to jakaś czarnomagiczna klątwa... kto wie. Ale portret... prawie złamał mu serce. Harry poszedł z nim porozmawiać i... dyrektor wcale go nie pamiętał. Nie wiedział, kim Harry jest. Powiedział mu tylko, że to niemądre, aby jedna osoba posiadała wszystkie trzy Insygnia Śmierci. Wtedy Harry się z nim zgodził, ale... potem zmienił zdanie.
Severus potrząsnął głową z pogardą.
— Amnezja portretu zaczęła się po końcowej bitwie? — zapytał sucho.
— Być może trochę wcześniej — odparła Hermiona. — Albo po prostu nie zauważyliśmy. Byliśmy zbyt zajęci innymi sprawami. — Spojrzała na niego z nadzieją w oczach. — Jednak ty... byłeś z nim połączony w specjalny sposób. Może odzyska wspomnienia, jeżeli cię zobaczy?
— Mogłabyś mnie do niego zabrać? — zapytał Severus.
— Tak — odparła. — Ron ma świstoklik bezpośrednio do Hogwartu. Mam też pelerynę—niewidkę z włosów demimoza, której możesz użyć. Jestem pewna, że McGonagall da mi kilka minut w swoim gabinecie. Tylko postaraj się nie porobić w portrecie dziur — dodała ze słabym uśmiechem. — Ciężko byłoby mi to później wyjaśnić.
— Będę grzeczny — odparł Severus bez cienia wesołości w głosie. — Chodźmy.
Niecałą godzinę później byli na miejscu.
Kiedy przemierzali korytarze Hogwartu, kierując się do biura dyrektorki, Severus uświadomił sobie, jak niewiele się tu zmieniło. Zamek w czasie wakacji był praktycznie opustoszały, więc na miejsce dotarli spokojnie i bez zakłóceń.
Schowany pod peleryną obserwował, jak Hermiona rozmawia z McGonagall i wyjaśnia, że chce się zobaczyć z portretem w sprawach osobistych. Stara czarownica z niewielkim uśmiechem skinęła głową i wyszła z gabinetu.
Granger usiadła na jednym z krzeseł przy oknie, dając mu możliwie jak najwięcej wolnej przestrzeni. Severus zdjął okrycie i podszedł do portretu, nagle niepewny, co powiedzieć lub o co zapytać. Wiekowe oczy mentora pogodnie odwzajemniły jego spojrzenie.
— Kim jesteś, mój chłopcze? — odezwał się w końcu Albus.
Przez ciało Severusa przebiegł nagły, przerażający dreszcz.
— Naprawdę nie pamiętasz? — zapytał powoli, nie wierząc własnym uszom.
— Obawiam się, że nie. A powinienem?
Oniemiały Severus zdobył się jedynie na szybkie kiwnięcie głową.
Starzec spojrzał na niego ze zmartwieniem.
— Naprawdę mi przykro. Niestety, nie poznaję cię.
— Co ci się stało? — zapytał Severus. — Dlaczego niczego nie pamiętasz?
— Cóż, tego też nie wiem — odparł Albus miękko.
Severus wziął głęboki oddech, aby się uspokoić.
— W porządku — powiedział. — Co mogło spowodować zanik pamięci? Czarnomagiczne zaklęcie? Klątwa? Czarnomagiczny artefakt?
— Ach — szepnął Albus. — Obawiam się, że nic z tych rzeczy. Widzisz, wspomnienia portretów są czerpane bezpośrednio zza Zasłony. Żadne zaklęcie czy przedmiot nie są w stanie ich powstrzymać. Jedyne, co mogłoby spowodować przerwanie tego kontaktu, to jakiś rodzaj osobistego wyboru.
Słysząc to, Severus miał ochotę wrzasnąć, ale zdołał opanować gotującą się w nim wściekłość.
— Czyli... chciałeś nas zapomnieć? — syknął zjadliwie.
— Nie widzę innej możliwości — przyznał Albus niechętnie.
Snape wykrzywił usta w grymasie niedowierzania.
— Sądzę, że Harry’ego Pottera też nie pamiętasz?
— Och nie, pamiętam go całkiem dobrze — zaprotestował Dumbledore z niewielkim uśmiechem. — Pierwsze wspomnienie o nim pochodzi sprzed jakichś pięciu lat. Przyszedł spytać mnie o radę. Wszedł w posiadanie trzech Darów Śmierci i chciał wiedzieć, co z nimi zrobić.
— I? — ponaglił go Severus.
— Powiedziałem mu, że nie powinien zatrzymać więcej niż jednego. Wszystkie trzy razem stanowią zagrożenie, szczególnie dla kogoś takiego jak Harry Potter.
Tłumiąc strach, wywołany tymi słowami, Snape zmusił się do kolejnego pytania.
— Dlaczego?
Albus westchnął głęboko.
— Zjednoczenie wszystkich Insygniów daje ich właścicielowi ogromne możliwości — wyjaśnił. — A jeśli chodzi o Harry’ego Pottera, to nie wierzyłem, że da sobie radę, dzierżąc taką władzę. W jego oczach zobaczyłem błysk ciemności, która przypomniała mi przeszłość. Coś takiego nigdy nie kończy się dobrze.
— Ach — mruknął Severus ze zmęczeniem, czując, jak przytłacza go beznadzieja całej sytuacji.
— Nie oddałbyś w jego ręce Insygniów Śmierci, a jednak mnie zapisałeś mu w testamencie.
— W testamencie? — zapytał Albus z zakłopotaniem. — O czym ty mówisz?
Severus uniósł rękę do twarzy i odsunął z czoła włosy, ukazując niewolniczy znak. Dumbledore patrzył na niego, niezdolny do wypowiedzenia słowa. Snape także milczał, zesztywniały z powodu absurdalności sytuacji, w której pokazuje niewolniczy tatuaż swojemu staremu Panu i mentorowi, który pośrednio zmusił go do nowej więzi, a potem zupełnie o nim zapomniał.
— Albus — szepnął, dotykając wolną dłonią ramy obrazu. — Co ty mi zrobiłeś? — Dumbledore z niedowierzaniem potrząsnął głową. — Ofiarowałem ci wszystko. Moją wolność, życie, posłuszeństwo, a nawet duszę. Na jedno twoje skinienie skierowałem się na drogę, która doprowadziła mnie prosto do piekła. W którym nadal przebywam. I w końcu oddałeś mnie komuś innemu. Komuś takiemu, jak on. A potem po prostu... zapomniałeś o mnie. Jak gdybym nigdy dla ciebie nie istniał.
Dumbledore patrzył na niego z twarzą przepełnioną smutkiem.
— Tak bardzo mi przykro, mój chłopcze. Serce mnie boli, ale nie umiem tego wyjaśnić.
Severus potrząsnął głową, odganiając przepływającą przez niego rozpacz.
— Mniejsza o to — powiedział twardo, gromadząc resztki determinacji. — Nie przepraszaj. Jestem pewien, że jak zawsze miałeś swoje powody. A poza tym... — Uśmiechnął się kpiąco. — Biorąc pod uwagę moją historię, jestem ostatnią osobą, która powinna zostać zapamiętana.
Może Harry Potter ma rację, pomyślał. Może po śmierci nikt nie będzie pamiętał o jego istnieniu.
Złapał leżącą na stole pelerynę i odwrócił się do stojącej przy oknie Hermiony. Dziewczyna patrzyła przed siebie z pustym, przygnębionym wyrazem twarzy.
— Skończyłem — powiedział Severus szorstko. — Nic tu po mnie.
Granger pokornie kiwnęła głową. Snape założył pelerynę i bez oglądania się za siebie opuścili gabinet.
CZYTASZ
Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP)
FanfictionSnape zostaje niewolnikiem Harry'ego Pottera. (udostepniam)