Tydzień minął.
Eliksir Wielosokowy według nowej receptury (wszystkie jego dwadzieścia wersji), był gotowy. Jednak nic poza tym.
Hagrid opuścił Hogwart, a Ronowi nie udało się go wyśledzić. Weasley poświęcił wiele godzin swojego wolnego czasu, przeglądając raporty z przesłuchań śmierciożerców, niestety nie znalazł żadnej przydatnej informacji.
Hermiona wielokrotnie przeanalizowała testy i badania całej ich czwórki, szukając jakiejś wspólnej dla nich wszystkich cechy, która pozwalała im oprzeć się wpływom Harry’ego. Bez efektu.
Neville przeczytał wszystkie materiały, jakie udało mu się znaleźć na temat Insygniów Śmierci, przywoływania umarłych i spekulacji na temat życia pozagrobowego tylko po to, aby na koniec tygodnia podzielić się z resztą jedynie przepraszającym wzruszeniem ramion.
Życie w Dolinie Godryka przez kilka dni toczyło się normalnie, po czym napięcie ponownie zaczęło narastać. Severus mógł je czuć prawie całym ciałem. I uświadomił sobie, że z jakiegoś powodu wcale nie jest tym ani przestraszony ani przygnębiony. Doznanie bardziej przypominało ból, jak gdyby jakaś obietnica nie została dotrzymana, jak gdyby został zdradzony lub opuszczony przez bliskiego przyjaciela. Emocja ta była całkowicie niestosowna i irracjonalna, jednak uparcie go nie opuszczała.
W posępnym nastroju pracował w laboratorium, rozdzielając Eliksir Wielosokowy do niewielkich, zaetykietowanych już flakoników, kiedy Hermiona wyprosiła Neville’a z pomieszczenia i szepnęła:
— Powiedz mi, co się dzieje.
— Trudno wyrazić to słowami — odparł z roztargnieniem.
— Spróbuj.
— To osobiste — zaprotestował.
Hermiona spojrzała na niego surowo.
— Nie jest — powiedziała surowo. — Powinno takie być, ale w twojej obecnej sytuacji nie jest. Nie naprawdę. Możesz jednak zdecydować, kto dowie się pierwszy, ja czy Harry Potter.
Przytaknął z całkowitym roztargnieniem.
— Oczywiście.
Przez następne kilka minut Hermiona słuchała, jak mówił. W końcu potrząsnęła lekko głową.
— Nie rozumiem. Niewolnicza więź rzeczywiście tworzy uczucie do Pana, ale na to potrzeba czasu.
— To popioły — powiedział, wpatrując się przed siebie bezmyślnie. — Pozostałości poprzedniego związku. Nowa więź łączy się z pamięcią starej i... dostraja uczucia do aktualnego właściciela z tymi, jakie posiadałem, będąc związanym z Albusem...
Na szczęście Granger nie powiedziała niczego, żeby go pocieszyć, nie zaoferowała nawet słowa współczucia. Gdyby to zrobiła, z pewnością by na nią nawrzeszczał.
— Będzie to dla ciebie problemem? — zapytała prosto z mostu. — Utrzymanie naszych działań w tajemnicy, jeśli poczujesz do niego prawdziwą sympatię?
— Nie — odparł. — Po pierwsze, ciągle mogę w stosunku do swojego Pana czuć gniew, frustrację, a nawet wstręt. Kochanie Albusa wcale nie uwolniło mnie od posiadania równocześnie takich emocji. Po drugie, naszym celem nie jest skrzywdzenie go. I po trzecie, nawet gdybyśmy chcieli, to wciąż mam wybór, jeśli chodzi o moje działania. Pomimo tego, co czuję. — Uśmiechnął się nieznacznie. — Nieważne, jaki jest mój status na tym świecie, panno Granger. Przede wszystkim pozostaję człowiekiem.
Hermiona momentalnie zmarszczyła brwi.
— Przeprowadzę badania niewolniczej więzi. Może uda się znaleźć sposób przeniesienia jej...
Kiwnął głową, ale na jego twarzy nie było widać śladu nadziei.
— Nie zapominaj, że te więzi są patriarchalne. Mogą zostać przeniesione jedynie z ojca na syna, kiedy syn osiągnie odpowiedni wiek.
— Świetnie — powiedziała sucho. — Za trzynaście lat być może znajdziemy Ginny i Albusa Syriusza, złapiemy Harry’ego w lepszym z jego dni i namówimy go, żeby przekazał więź...
Severus zaśmiał się pokojowo.
— Sprytne. Jednak oboje wiemy, że nie pożyję tak długo.Po rozmowie z Hermioną odepchnął emocje na bok i znalazł ukojenie w pracy. Miał spore doświadczenie w takim postępowaniu, a w ciągu lat stał się w nim całkiem dobry.
Kliniczne próby z Eliksirem Wielosokowym zakończyły się sukcesem. Gdy w piątek Harry się o tym dowiedział, zaprosił Neville’a na drinka, aby ten fakt uczcić.
Severus siedział razem z nimi przy stole. Nie tknął nawet kropli alkoholu — doszedł do wniosku, że i tak ma wystarczające problemy z trzymaniem języka na wodzy, kiedy znajduje się w pobliżu Harry’ego Pottera. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował było coś, co rozluźni jego zahamowania.
— Pomyśl, jak Hermiona się wkurzy, kiedy się dowie, że Snape ci pomaga — powiedział Harry ponuro.
Neville potrząsnął głową, nie odrywając oczu od swojej szklanki.
— Już wie — odparł z ociąganiem.
— Żartujesz... — Potter zamrugał. — Naprawdę?
— Naprawdę. Harry, daj spokój. Ona jest cholerną asystentką sekretarza do spraw zdrowia publicznego i szefem działu badań nad eliksirami w Świętym Mungu. Oczywiście, że wie. Tylko że nie przywiązuje do tego wagi. Na marginesie, na ciebie też nie jest zła.
— Zarozumiała suka — powiedział Harry z rozbawieniem, bez gniewu. — Prawdopodobnie myśli, że i tak wygra.
— Marne szanse — odparł Neville z zadowoleniem. — A raczej nierealne. Receptura Eliksiru Wielosokowego jest genialna, nawet sobie tego nie wyobrażasz. Mikstura działa przez czterdzieści osiem godzin, jest stabilna jak piramidy i działa wręcz doskonale. Niemal czujesz się jak inna osoba, w najdrobniejszych szczegółach. To wręcz przerażające. Nie, nie będzie żadnego problemu z otrzymaniem Srebrnego Krzyża. Tak naprawdę jedyny problem, jaki przewiduję, to wybór wersji eliksiru, bo wszystkie są cholernie dobre.
Słuchając jak Neville chwali eliksir, Severus uśmiechnął się lekko z zadowoleniem. Mimo że Longbottom nie przypisał mu żadnych zasług, a z ostrożności ani jedno słowo pochwały nie zostało skierowane bezpośrednio do niego, czuł wcale nie taką małą dumę, że to właśnie on był tym, który udoskonalił i uwarzył miksturę.
Harry z ponurą miną przyjrzał się mężczyźnie, zauważył na jego twarzy uśmiech i potrząsnął głową z pogardą. Po chwili jego spojrzenie wróciło do Neville’a.
— Cieszę się, że znowu tak bardzo się czymś ekscytujesz — powiedział łagodnie. — Być może badania nad eliksirami mimo wszystko są dla ciebie.
— Tak — ziewnął Longbottom. — Koniec końców być może tak. Jestem twoim dłużnikiem.
Harry skinął głową.
— Żaden kłopot. Cieszę się, że mogłem pomóc. Dobranoc, Neville. — Gdy tylko mężczyzna zniknął w kominku, Harry spojrzał na Severusa z rozbawieniem. — Chciałbyś mi coś powiedziec? — zaszydził.
— Nic mi nie przychodzi do głowy — odparł Snape pogardliwie.
Harry podszedł powoli i stanął tuż przed Severusem, patrząc na niego w zamyśleniu.
— Wiesz, bez problemów mogę zgadnąć, co chodzi po twoim małostkowym, aroganckim umyśle. Uważasz, że zasługujesz na nagrodę, uznanie, sławę. Chciałbyś, żeby ten pierdolony Srebrny Krzyż należał do ciebie.
Severus nie odezwał się słowem, utrzymując całkowicie neutralny i niewyrażający niczego wyraz twarzy. Nie było żadnego sensu zaprzeczać. Utrata pozycji w naukowej społeczności i świadomość, że jego praca już nigdy nie zostanie doceniona, drażniła go bardziej niż blizna po Krwawym Piórze czy znak na czole.
Wargi Pottera utworzyły cienką, pełną gniewu linię.
— Ty... dumny, próżny, arogancki idioto. Dziwię się, iż sądzisz, że ciągle masz do czegokolwiek prawo. Jesteś nikim. A kiedy umrzesz, żaden człowiek nie zapamięta twojego nazwiska.
Severus przypomniał sobie, że narastające w nim w tej chwili uczucie smutku i straty jest całkowicie irracjonalne. Mimo to ból w sercu, kiedy słyszał takie słowa, okazał się prawdziwy. Nawet w ustach Dumbledore’a nie zraniłyby go bardziej. Jednak Snape nie był z tych, co się nad sobą użalają. Patrzył na Harry’ego wyzywająco, szyderczo unosząc kąciki górnej wargi.
— Nie zapamiętają mojego nazwiska? Nie liczyłbym na to, panie Potter. Ufam, że pan Longbottom przypomni je sobie całkiem wyraźnie za każdym razem, kiedy weźmie do ręki nagrodę Srebrnego Krzyża.
Harry położył dłoń na ramieniu Severusa i zacisnął ją mocno.
— Ależ z ciebie zarozumiały dupek — szepnął z niedowierzaniem. — Myślę, że kilka tygodni w laboratorium Neville’a przywróci ci rozsądek. Znowu sobie wyobrażasz, że jesteś lepszy od innych. Sądzę, że będę musiał dać ci lekcję pokory zanim tam wrócisz.
CZYTASZ
Popioły Armagedonu-SNARRY (BCP)
Fiksi PenggemarSnape zostaje niewolnikiem Harry'ego Pottera. (udostepniam)