3: Co sprowadza księżyc

350 43 26
                                    

Nie podobało mu się to, że spędzi tą pełnię z Syriuszem.

To znaczy... cieszył się, to oczywiste, ale był też dziwnie zdenerwowany. Nie tylko tym, że to oczywiście pełnia i znowu będzie musiał zmagać się z bólem i poczuciem winy. Czuł w kościach pewny dyskomfort na myśl, że będzie to aż tak intymne spotkanie. To bardzo skomplikowane, bo Syriusz był już sam na sam z Remusem kilkukrotnie, ale to było na czwartym roku, gdy oboje byli dziećmi i nie zdawali sobie spraw z wielu rzeczy.

Nerwowo więc ruszył wieczorem do Wrzeszczącej Chaty trzymając w dłoni różdżkę, która rozświetlała im drogę.

- Kiedyś ten tunel wydawał mi się krótszy- mruknął Syriusz gdy po raz kolejny otarł się o brudną ścianę.

- Kiedyś ty wydawałeś się grzeczniejszy.

- Ała- zironizował i prychnął na przyjaciela.

- Nie wiń mnie- zaśmiał się Lupin.- Sam się zgodziłeś.

- To zabawne, bo jestem tu co miesiąc, a teraz jest jakoś dziwnie ciasno.

Syriusz jak zwykle dramatyzował, Lupin przewrócił oczami na jego komentarze i przyspieszył kroku by zmusić go do zamknięcia buzi. Udało się, po chwili nastała cisza i razem weszli do okropnego domu, który wydawał się wręcz oddychać, a przy tym trzeszczał i trząsł się na wszystkie strony. Gdy był mały, Remus bał się tego miejsca. Z czasem jednak zrozumiał, że jedynym zagrożeniem tu jest on sam. I przestał się bać.

Odrzucił to wspomnienie gdy znalazł się w najmilej, o ile można było tak w ogóle powiedzieć, pokoju w całym domu i usiadł niepewnie na szarej podłodze pokrytej kurzem. Syknął cicho czując kłujący ból w kręgosłupie.

- Remus? Wszystko dobrze?

- Po prostu zaczyna się dość wcześnie. Nic wielkiego.

- To normalne? Zawsze tak jest?

Nie, nie zawsze. Ale nie zawsze też zostawali sam na sam i Remus domyślał się, że to właśnie jest powodem takiej reakcji jego organizmu. Nie rozumiał dlaczego, ale gdy byli tu wszyscy, to stres jakoś się rozkładał. James żartował, Syriusz gonił zazwyczaj wtedy już własny ogon, a Peter po prostu stał i starał się nie przeszkadzać.
Teraz Syriusz wpatrywał się w przyjaciela współczującym wzrokiem i zdawał się naprawdę martwić. Może Remus po prostu nigdy wcześniej tego nie zauważył?

- Mógłbyś proszę... odwrócić cię?

Syriusz zdziwiony tą prośbą przytaknął i stanął oparty tyłem o framugę drzwi wejściowych do pomieszczenia. Włożył ręce do kieszeni i starał się brzmieć na spokojnego.

- Coś jest nie tak? Czujesz, że jest inaczej?

- Tak bo w końcu mnie nie wyzywasz.

- Ah o to chodzi- uśmiechnął się pod nosem wciąż odwrócony.- Nie widziałem, że tak ci tego brakuje, zaraz wejdę ponownie w rolę, daj mi minutkę- odchrząknął i poprawił włosy.- Lupin, nie wierzę, że nawet w byciu wilkołakiem jesteś taki beznadziejny.

Remus uśmiechnął się na tą uwagę. Tak było lepiej, bardziej naturalnie i jak zawsze. Na moment zapomniał nawet o bólu, ale potem, gdy stał się zbyt duży, nie mógł dłużej udawać. Jęknął przeciągle czując jak jego kości dziwnie się wydłużają, a to od razu zwróciło uwagę Syriusza. Mimo danej obietnicy, pobiegł do przyjaciela widząc jak jego tęczówki z zielonych zmieniają się w jaskrawo żółte, a to oznaczało, że Remus nie był już do końca sobą.
Syriusz nie wiedział co ma dokładnie robić, to nie tak, że widział przemianę po raz pierwszy, ale z jakiegoś powodu chciał pomóc Remusowi, jakoś to od niego odciągnąć, choć nie mógł.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz