15: Chłodny powiew

273 32 5
                                    

Wrzask.

To było to co obudziło Remusa w chłodny, sobotni poranek. Zanim do końca zrozumiał co się dzieje, został pozbawiony ciepłego kocyka, a potem niemal zrzucony z kanapy na zimną podłogę. Podniósł się zaspany i przetarł wciąż spuchnięte po krótkim śnie oczy by zobaczyć nad sobą Pottera, który zgodnie z jego obawami wyglądał jakby miał zamordować go wzrokiem.

- Cześć- wydusił z siebie tylko imitując niemrawy uśmiech.

- Cześć? Co robisz z moją dziewczyną całą noc na jednej kanapie?!

- Nie jest twoją dziewczyną- zauważył od razu i wstał łapiąc szybko za koc Syriusza. Okrył nim ramiona czując przeszywający go chłód i czekał na rozwój kłótni, która nadchodziła.

- Bardzo zabawne Lupin. Sam nie mogłem uwierzyć w to, że mapa pokazywała jak beztrosko siedzicie może kilka sentymentów od siebie w pokoju wspólnym. Więc schodzę sobie na dół, a tu Evans przykrywa cię tą szmatą Syriusza i ucisza mnie jeszcze żeby dać ci trochę pospać, bo w nocy wyraźnie nie mogłeś zmróżyć oka. Zechcesz mi to wytłumaczyć? I dlaczego zabrałeś Blackowi koc?

Remus, dopiero co obudzony z twardego snu, usiadł na jednym z foteli by zebrać myśli.

- Nie jestem zainteresowany Lily jeśli o to się martwisz. I powinieneś o tym wiedzieć od kiedy sam nazwałeś mnie... jak to było? Azwiązkowy?

- Dobra, ale spać razem?!

- Uspokój się bo zbudzisz w zamku wszystkie duchy. Zasnąłem przypadkiem, pewnie nie chciała mnie budzić. Nie wiem czy wiesz, ale mam ostatnio trochę ciężki czas Potter i byłoby miło jakbyś nie dokładał mi problemów. Lily to moja najlepsza przyjaciółka, a ja chciałem tylko mieć z kim porozmawiać!

Tracąc wszystkie siły do dalszej konstruktywnej rozmowy, wstał by pójść do łazienki, gdzie sam w czterech ścianach dostanie trochę upragnionego spokoju. Po drodze jednak cisnął nieszczęsny kocyk w Jamesa.

- A to znalazło się tu przypadkiem skoro już pytasz.

James musiał przyznać, że był w wielkim szoku. Remus przecież był też jego najlepszym przyjacielem. W dodatku wydawało mu się, że wie o nim niemal wszystko, a nie pamiętał by w ostatnich dniach widział go bardziej zestresowanego niż zwykle.

Racja, że Lupin ma swoje dziwactwa, czasem nie rozumiał wielu jego zachowań, ale trudny czas? Potrzeba rozmowy? To naprawdę był ten Remus Lupin, którego znał?

Stał tak wytrącony z równowagi, aż nie zszedł za nim Syriusz, widząc swój koc w jego rękach nawet się ucieszył, dopiero kilka sekund później zrozumiał, że coś jest nie tak.

- James? Co tu się...

- Remus chyba naprawdę ma jakiś problem. O którym wie Evans, ale nie my.

- Lily?

- Mhm.

Syriusz zamyślił się, by chwilę później przypomnieć sobie jego ostatnią rozmowę z Remusem oraz to jaki był wtedy rozgoryczony. Pamiętał jego oczy, jakby załzawione, smutne tym co przygotowała dla nich przyszłość jakiej nie znali.

- Cholera Black, już raz przeprowadzaliśmy taką rozmowę. Mieliśmy go bardziej słuchać, ale nic z tego nie wyszło.

- Chyba wiem o co może mu chodzić- wyszeptał Łapa wbijając wzrok w okno ukazujące oszronione błonia.- O ile rzecz jasna nie ukrywa więcej rzeczy. Porozmawiam z nim- dodał znowu kierując wzrok na przyjaciela.- A ty pogadaj z Lily i na Merlina, przypomnij sobie w końcu jak ma na imię- zbeształ go uderzając ramieniem w plecy.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz