14: Biały statek

238 34 6
                                    

Remus prawie skakał z ekscytacji. Jego włosy wydawały się nawet bardziej zakręcone niż zwykle, może to z nerwów? Mapa była prawie gotowa, wszystkie korytarze, wszystkie zakamarki i sale jakie znali do tej pory zostały na nią naniesione, brakowało tylko zaklęcia, które by to wszystko poruszyło.

Wszyscy przyjaciele na niego liczyli, a to sprawiało, że denerwował się dwa razy bardziej. Przełknął nerwowo i ostatni raz spojrzał na ich wspólne dzieło leżące na materacu jego własnego łóżka. James i Peter okupowali przeciwległy brzeg, Syriusz zaś siedział tuż obok niego. Remusowi zatrzęsła się ręka, a różdżka którą trzymał prawie wypadła mu z uścisku. Wziął głęboki oddech.

- Zaklęcie Homonculousa- wyszeptał pod nosem, ale tak by każdy go słyszał.- Jak to rzucę to nie będzie odwrotu- popatrzył wprost w oczy Pottera ukryte za okrągłymi szkiełkami.- Nie umiem przewidzieć czy coś złego się po drodze...

- Przestań, to zwykle zaklęcie na mapę. Co może złego się stać?

- W tym problem, że nie wiemy Black- odpowiedział zdenerwowany.- Wszystko.

Poczuł jak zaczyna się pocić. Nie był aż tak dobrym czarodziejem jakiego widzieli go przyjaciele. Omijał dużo zajęć przez pełnię i nie wszystko potem miał okazję nadrobić. Czasem wiele rzeczy mu nie wychodziło, ale przez to, że siedział ciągle w książkach, wszyscy mieli odmienne zdanie. Nawet jeśli książki niekoniecznie były tymi do nauki. A raczej zazwyczaj nie były.

Westchnął głęboko i raz jeszcze zerkając na starą książkę, wymówił kilka niezrozumiałych dla reszty słów, koniec jego różdżki zalśnił, wydobyła się z niego jaśniejąca wstążka, a następnie osiadła na mapie, która w całym tym błysku zaczęła być ciężka do jakiegokolwiek odczytania. Każdy z chłopców nachylił się bardziej nad pergaminem, by chociaż spróbować dostrzec co się z nią właściwie dzieje, ale na próżno. Rozświetliła całe pomieszczenie, a potem w jednej sekundzie zgasła całkowicie, wraz z kilkoma swieczkami zapalonymi w pokoju. Zdezorientowani rzucili ponownie zaklęcie na świeczki i znów zwrócili się ku mapie. Syriusz, najbardziej odważny z nich w tamtym momencie podniósł ją na wysokość oczu i przyjrzał się dokładnie.

Na jego twarzy rozlał się wielki uśmiech, a potem wetknął ją pod nos Remusowi wskazując na jeden punkt po środku.

- Nasze dormitorium! To ja, ty, James i Peter!

Faktycznie, w małym pokoju znajdowały się cztery nazwiska. Remus oniemiały tym co właśnie zrobił, położył ją ponownie na środku, by każdy miał możliwość zobaczenia tego co on.

- A tu Mary i Lily- mówił wciąż zaskoczony pokazując kolejne pomieszczenia.- Jest też Frank, a tu- otworzył kolejną stronę ukazującą korytarze i kilku nauczycieli. Dyrektora w jego gabinecie, a nawet Filcha w bibliotece.

- Pewnie szuka tej zasranej książki, którą zabrałem- zaśmiał się głośno Black, a potem niemal rzucił się na Remusa, tym samym przyszpilając go do podłogi.

James wstał by zobaczyć co się dzieje, Peter zrobił to samo, ale po drugiej stronie łóżka, Lupin leżał na twardym parkiecie, Syriusz przyciskał właśnie twarz do jego brzucha uradowany.
Remus chciał udać, że to zwykły przyjacielski gest, ale właśnie opuszczał go wielki stres związany z dużymi pokładanymi w nim nadziejami kolegów. W dodatku czarne loki Syriusza zasypały mu twarz, a ich przyjemny zapach kompletnie wyciskał z niego efekty uboczne zdenerwowania. Uśmiechnął się błogo nie mogąc uwierzyć w to, że naprawdę ich nie zawiódł.

To był dla niego naprawdę piękny dzień.

Syriusz w końcu wstał, puszczając przyjaciela wolno przy akompaniamencie śmiechu przyjaciół. Raz jeszcze przyjrzał się mapie, a Remus zajrzał mu przez ramię zadowolony z samego siebie.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz