- Bałem się- mówił Syriusz. Jego pełne, malinowe usta ułożyły się w nieprzyjemnie smutny wyraz. Oczy wpatrzone były w jasny sufit, trochę zaszklone, jakby zaraz miały zalać się potokiem łez, choć Black nigdy nie wydawał się być takim człowiekiem.
Otworzył usta raz jeszcze, chciał coś powiedzieć, a nagle wycofał się i spowrotem je zamknął wzdychając głęboko.
- Syriusz?
- Bałem się ciebie- wyznał z głębi serca, podniósł się do siadu i tym razem spojrzał wprost na twarz ukochanego, ale gdy tylko zobaczył jego piękne miodowe oczy, znów opadł bezilnie na miękki materac.
- Mnie? Ale...
- Bałem się tego, co do ciebie czułem- wyznał chwiejnym głosem.- Remus, zawsze byłeś dla mnie najważniejszy na świecie.
- Myślałem, że to James...
- James?- Drgnął, ale potem szybko odgonił tą myśl i złapał nerwowo za pościel.- Tak, ale nie w taki sam sposób. James jest dla mnie jak brat. To całkiem co innego. Kiedy zrozumiałem co w tobie widzę, to... Mieszkałem wtedy jeszcze z rodzicami i pierwsze o czym pomyślałem to na Merlina, oni cię znajdą i zabiją- słowa prawie utknęły mu w gardle.- A ja nigdy nie miałem pozwolić na to, żeby stało ci się coś przez to co ja czuję- jedna łza wyleciała z kącika prawego oka i zginęła gdzieś w gąszczu jego czarnych włosów.- To musiało we mnie zniknąć.
- Łapko...
- I potem nie myślałem o tym bardzo długo, właściwie aż do dnia kiedy uciekłem. Wyszedłem z domu, padał okropnie gęsty śnieg, miałem kompletnie białe włosy i zmarznięty nos, nie zabrałem ze sobą rękawiczek i pierwsze o czym pomyślałem stojąc na pustej ulicy to: Na Merlina- przez jego twarz przebiegł lekki uśmiech.- W końcu naprawdę mogę cię kochać.
Tamtej nocy James i Peter wyszli do Hogsmeade z Lily i Mary. Syriusz oznajmił, że gorzej się czuje, a Remus rzecz jasna mu potowarzyszy. Trochę się bał, że zacznie być to dziwnie podejrzane, ale jednocześnie nie mógł wszystkiego zniszczyć. Syriuszowi wyraźnie na tym zależało, czuł się gorzej, co nie zdarzało się często i go potrzebował. Remus był dobrym przyjacielem, ale jeszcze lepszym chłopakiem.
- Nigdy się nie domyśliłem...
- Oczywiście, że nie. Przez połowę swojego życia w zamku zastanawiałem się dlaczego ty? Dlaczego musisz być chłopcem, dlaczego nie może być nam łatwiej? A potem uciekłem i powiedziałem sobie: Hej, Syriusz. Nie na wszystkie pytania trzeba znaleźć odpowiedź, hm? Nie na wszystkie- pokręcił głową.- I to był dzień kiedy naprawdę zacząłem cię kochać, bo w końcu mogłem.
Poczuł jak na jego nadgarstku zaciska się ciepła dłoń, a jej długie palce wplatają się w jego.
- Syriusz- wyszeptał w jego ucho.- Przyjedź w te wakacje do mnie.
Black zaśmiał się dźwięcznie i odwzajemnił uścisk.
- Nie, nie- mówił niskim, chropowatym głosem.- W te wakacje oboje gdzieś pojedziemy. Razem.
Remus czuł się, jakby spełniało się jego największe marzenie. Hogwart się kończył, ale ich wspólne życie nie.
Czy to oznaczało, że naprawdę będzie mógł zostać z nim już po tym jak wejdą w dorosłe życie? Znajdą mały domek na skraju lasu, w którym Remus będzie mógł spokojnie spędzać pełnie, nie bojąc się o życie i zdrowie ludzi wokół. Ale nie sam, bo będzie z nim duży, czarny pies, już nigdy nie będzie sam.
Będą mieli mały kominek pośrodku salonu, w nim jasne meble i sofę przyozdobioną kwiecistymi wzorami. Mały kredens z porcelaną jego matki, okno z widokiem na drzewa, karmnik na parapecie by mogli obserwować ptaki. Syriusz będzie nalegał, żeby zabrać nieco zamku ze sobą, więc zawieszą małą flagę Gryffindoru na ścianie, tuż obok obrazu, który namaluje Hope, często robi to od kiedy Remus wyjechał z domu.
CZYTASZ
Szczury w Murach ¤ Wolfstar
FanfictionRemus Lupin był tylko szarym, nudnym uczniem, który gdyby nie Black i Potter, zapewne nawet nie zostałby zauważony. Jego życie jednak od początku nie było łatwe, bo którego pięciolatka problemem jest zmienianie się co noc w ohydnego, przerażającego...