24: Z bezmiaru eonów

182 22 4
                                    

Remus Lupin kochał wiele rzeczy w swoim życiu. Był osobą, która widzi i czuje więcej, dostrzega te małe elementy, których nie sposób zobaczyć gołym okiem i cieszy się z nich.
Widział jak Syriusz ściska w dłoni mały wisiorek z połową księżyca, którą dostał od niego rankiem, jak wtedy się uśmiecha i ukradkiem na niego spogląda.

Widział jak jego szare oczy nabierają koloru gdy promienie zimowego słońca padały na nie, niepozornie powodując, że lśniły. Widział jak skupiony związuje włosy własną różdżką, by potem kompletnie o niej zapomnieć szuka jej po kątach dormitorium.
Widział tak wiele tych wszystkich szczegółów, że czasem czuł się jakby żył w całkiem innym świecie. Ale nic nie poradził na to, że był taki uczuciowy. Jego mama zawsze mówiła, że to wina likantropii, ale ona była mugolem, zawsze zrzucała wszystkie niedoskonałości na magię.

Na pewno jego przypadłość wpłynęła na to jaki był wycofany i nieśmiały. Jak w siebie kompletnie nie wierzył, ale czy miała coś wspólnego z emocjonalnością jaka nie dawała mu spokoju?

Z wiekiem zaczynał w to wątpić. Może po prostu taki już miał być?

Syriusz nie wydawał się być drobiazgowy, ale kiedy byli czasem całkiem sami, a Remus wytężył swój szósty zmysł do zauważania takich rzeczy, to zaczynał rozumieć, że jest wręcz przeciwnie.

W tej jednej rzeczy byli czasami bardzo podobni.

- Co będzie jak wróci reszta?- Odezwał się w końcu nieśmiało wilkołak, gdy oboje leżeli w pustym pokoju wspólnym.

Choinka migotała różnokolorowymi światełkami, a ci którzy zostali na święta w zamku, spędzali czas w wielkiej sali. Śpiewali kolędy i objadali się ciastkami. Ta dwójka jednak wolała być całkiem sama.

- Co masz na myśli?- Odparł znudzony Syriusz, który bawił się różdżką wypuszczając z jej końcówki małe ogniki.

- Jak James i Peter wrócą, wszyscy tu będą... wiesz.

- No i?

- Zastanawiam się- zbierał się w sobie.- Jak to będzie między nami wyglądać.

Syriusz odłożył różdżkę na bok i podniósł się do siadu sprawiając, że jego ciemne włosy rozsypały się mu po ramionach. Remus nie wstał, a jedynie spojrzał na niego nieśmiało wciąż leżąc przy trzaskającym ognisku, wśród kilkunastu poduszek rozrzuconych na podłodze.

Może pytał o zbyt wiele? Może za bardzo wnikał w to wszystko, kiedy powinien jedynie zaakceptować to jak wygląda codzienność i się nie odzywać?
Ale to wszystko go przytłaczało. Ich pocałunek pod gołym, zimowym niebem sprawił, że jego świat zaczął całkiem inaczej wyglądać. Dalej go nie miał, ale teraz mógł wypełniać w sobie pustkę, otaczając się ciepłymi pocałunkami. Nawet jeśli nie były szczere.

- Nie rozumiem- odparł zdziwiony tym jak Remus o wszystko się znów martwi.

Lupin wziął głęboki oddech. Chciał mu wszystko wytłumaczyć, ale jednocześnie bał się mówić to wprost.

- Pocałowałeś mnie- zebrał wszystkie pokłady odwagi, by powiedzieć to na głos.

- Tak, ale mówiłeś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi więc...

- Nie możesz znowu zrobić tak jak wrócą. Przy nich. Właściwie przy kimkolwiek.

- Wiem- odparł mechanicznie. Wyraźnie niezadowolony z tematu jaki pojawił się między nimi.- Ale teraz ich nie ma- dodał.- Możemy to wykorzystać?

- To znaczy?

Syriusz nachylił się nad przyjacielem i złożył delikatny pocałunek w kąciku jego ust.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz