19: Ex Oblivione

185 27 10
                                    

Remus naprawdę zasługiwał na odpoczynek. To wszystko co się ostatnio działo, ta głupia sytuacja z najgorszym żartem na świecie (jak to nazwali) sprawiła, że nie miał ochoty na absolutnie żadne kłótnie czy ponowne wyciąganie niewygodnych sytuacji.
Chciał czerpać radość z tego, że znowu zaczęło być normalnie.

- Luniu!

Uśmiechnął się słysząc to przeciwko, zatrzymał się podczas wędrówki po korytarzach, ale nie odwrócił się, by nie pokazać jak bardzo czerwone ma policzki. Wszędzie rozpoznałby ten głos, miał wrażenie, że czasem słyszy go nawet we snach.

- Hej, słyszałeś mnie?- Syriusz położył mu dłoń na ramieniu i zaśmiał się widząc, że jego przyjaciel zrobił to wszystko specjalnie.

- Nie- skłamał mu w żywe oczy, na co Syriusz jedynie się zaśmiał.

- Dobre- burknął wciąż się uśmiechając, a potem ciągnąć przyjaciela za kaptur szkolnej szaty, usiadł na parapecie jednego ze strzelistych okien. Wyjrzał na zewnątrz, spadł już śnieg, było dość zimno, na co wzdrygnął się nieznacznie, a na szybie wokół jego twarzy powstała mokra plama pary z jego ust.

- Mamy zajęcia- Remus przewrócił oczami.

- Chciałem się spytać- zaklaskał nieprzyjemnie na co Lupin zacisnął lewą pięść.- Co robisz na święta?

- Co robię? Pewnie wrócę do domu- wzruszył ramionami gdy Syriusz w końcu uwolnił go od swojego uścisku i mógł wykonywać swobodne ruchy.

- Bo wiesz- mówił dziwnie niepewnie, jakby nie do końca wiedział, czy chce to powiedzieć.- Bo James jedzie z rodziną do Szwecji. A ja nie mogę jechać z nimi. Więc muszę zostać tu w zamku, bo dom to ostatnie miejsce gdzie chce być- dodał kąśliwie.- No i pomyślałem, że... Ale jak ty jedziesz do domu to wiadomo, ja nie będę... po prostu nieważne- chciał uciąć i nawet zeskoczył z wysokiego parapetu, ale Remus zatrzymał go swoim ciałem, dużo wyższym zresztą i wziął głęboki oddech.

- Chcesz spytać czy nie zostałbym z tobą- bardziej stwierdził niż zapytał.

- Chciałem- uniósł wskazujący palec patrząc mu prosto w oczy.

- Zostanę jeśli chcesz- odpowiedział jakby to było oczywiste.

- Jeśli ty chcesz.

- Jeśli ty... Black, chcesz albo nie!

- No przecież chcę!

- To zostanę- postanowił twardo zatrzymując tą szybką i burzliwą wymianę zdań. Syriusz chciał coś jeszcze powiedzieć, ale tylko uśmiechnął się szczerze, tak jak to robił tylko kiedy był naprawdę wdzięczny i pokiwał głową.

Syriusz był zazwyczaj odważny, to prawda. Był wygadany i pyskaty, wszędzie go było pełno. Ale gdy chodziło o uczucia, czy szczere rozmowy to nie szło mu już tak łatwo. Ciężko było mu poprosić przyjaciela o coś takiego, wiecznie wydawało mu się, że się narzuca, albo sprawia problemy. Że Remus wbrew woli, czując się przymuszony zgodzi się na jego prośbę i zrobi to z litości. Nawet jeśli gdzieś tam w głębi wiedział, że jego przyjaciel nie byłby do tego zdolny.

Może to wina jego rodziny? Może lata wpajania mu, że nie ma prawa o nic prosić, a jeśli ktokolwiek był dla niego miły, to z obowiązku? Nawet jeśli starał się wierzyć, że to co mówili mu rodzice jest nieprawdą, nie zawsze dało się całkowicie od tego odciąć.

*

Okazało się, że po niefortunnej kłótni, a potem niefortunnym pogodzeniu się, James na rozładowanie atmosfery obrał sobie nowy obiekt żartów.
Był zadowolony ze swojego pomysłu, na tyle, że nie szczędził nędznych przytyków na niemalże każdym kroku.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz