13: Bezimienne miasto

236 34 1
                                    

- Dlaczego to my musimy rysować te głupie lochy?

James skrzywił się zniechęcony i ruszył do przodu ciągnąć za sobą długi kawałek pergaminu.
Lunatyk oczywiście nie miał nic przeciwko, może nie był fanem lochów, ale na pewno było to lepsze niż sowiarnia, gdzie obecnie znajdował się Syriusz z Peterem.

- Tu przynajmniej nie wieje.

- Pozytywy nie zawsze pokonują negatywy Luniu- nakreślił kolejne kilka linii.- Co jeśli zaklęcie i tak nie zadziała?

- Musi zadziałać. Wydaje się być odpowiednie, ale okaże się jak skończymy. Może się zamienimy?

Potter odwrócił się zachęcony tym pomysłem i zadowolony przekazał pióro wraz z pergaminem przyjacielowi. Sam zaś założył ręce na piersi i ruszył tuż za nim opierając się co chwila o zimne ściany lochów.

- Myślałem, że będziesz chciał partnerować Syriuszowi.

- Dlaczego tak myślałeś?- Spytał zamyślony nad przenoszeniem korytarzy na papier.

- Bo ty zawsze wszędzie za nim łazisz.

Lupin odwrócił się w stronę przyjaciela, tym samym niemal wpadając na niego z impetem. Skrzywił się w jego stronę i prychnął.

- Słucham?

- Nie zrozum mnie źle, ucieszyłem się, że chcesz iść akurat ze mną, ale nie obraziłbym się gdyby było inaczej. Nie umiem wyobrazić sobie obecnie ciebie z kimś innym niż Black.

- To nie zawsze ja za nim chodzę- dodał gdy zrozumiał, że całkowite zaprzeczenie nic już nie da.- Czasem on się przykleja.

- Nic dziwnego, że Peter ciągle o was tyle żartuje.

- Peter co? O czym ty mówisz?

Udał niewzruszonego, gdy oparł mapę o ścianę i powolnymi ruchami zaczął szkicować kolejne odnogi przejść jakie mijali. Gdy papier zaczął przesiąkać od wilgoci, odskoczył od ściany szybko i osuszył go prostym zaklęciem.

- Ah ciągle wymyśla o was te głupie rymowanki, gada coś o zakochanych.

- To pieprzy głupoty.

- Wiem- odpowiedział nieco zbyt szybko.- Taki jest Peter.

- Syriusz o tym wie?

- Raczej nie- zaśmiał się nerwowo James.- Pewnie urwałby mu głowę. Jeszcze ty to rozumiem, ale Black? To by chyba zszargało jego wizerunek wśród wszystkich dziewczyn.

Remus poczuł ukłucie w klatce piersiowej gdy tylko to usłyszał. To prawda, że nie interesował się żadnymi dziewczynami, ale tylko dlatego, że miał już o kim myśleć i nie chciał tej osoby nikim zastąpić. Ustaliliśmy już, że młody Lupin nienawidzi zmian i nie chciał zmieniać absolutnie nic w swoim życiu. Gdyby tylko mógł, to najchętniej zamroziłby czas w Hogwarcie i został tu już na zawsze.
James uświadomił go jednak, że Syriusz taki nie jest. Że lubi towarzystwo pań, szczyci się swoim powodzeniem i nie pozwoli na takie plotki

Plotki. To były przecież tylko pomówienia, fikcja, a szkoda bo może wtedy Remus naprawdę miałby szansę.

Ale o czym on w ogóle myśli, związek z Blackiem? Z jego przyjacielem? To nie mieściło się nawet w jego mądrej głowie. Takie wynaturzenie było jedynie dowodem na to, że Remus nie jest normalny. I w zasadzie wszystko się zgadzało...

- Lupin, halo?

James szturchnął go nieco za mocno, a pióro wypadło mu z dłoni. Schylił się by je podnieść całkowicie wytrącony z równowagi.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz