28: Nienazwane

142 24 18
                                    

Remus obudził się w ciepłym łóżku, co nie było normalne w takich sytuacjach. Na początku nawet nie był tego świadomy. Dopiero kiedy poczuł na twarzy delikatny dotyk pościeli zrozumiał, że nie tak wyglądają jego poranki po przemianie.

Chciał wstać i spytać się o co chodzi, ale za bardzo bolały go stawy. Na moment nawet przeraził się, że stało się coś poważnego i skończył w skrzydle szpitalnym w śpiące, ale poznał znajomy zapach jego łóżka i wiedział już, że wszystko jest w porządku. Dopiero po pół godzinie bezczynnego leżenia, ktoś wparował do pokoju niczym burza, tym samym niszcząc jego spokój i ciszę.

- Wstałeś już! Dzień dobry- jego czarne loki zasłoniły połowę twarzy Remusa, gdy nachylił się tuż nas jego nosem.

- Co... Co się stało? W nocy?

- Nie martw się. Było cudownie- odparł Syriusz czując jak jego policzki się rumienią.

- To znaczy?

Remus się niepokoił. Nienawidził, najbardziej na świecie nienawidził tej dziury w pamięci. Nie wiedział czy kogoś skrzywdził, czy ktoś go widział, nic nie wiedział.
Podniósł się na obolałych rękach, a Syriusz równolegle z nim zmuszony był się cofnąć.

- Spokojnie- odparł powoli.- Wszystko opowiem, ale najpierw może się napij- podsunął mu pod nos kubek z kawą.- Dobrze?

Remus przytaknął i wziął do ręki gorące naczynie.

- A teraz mów- nie dał mu nawet chwili.

- Szczerze nie wiele jest do opowiadania. To znaczy... zależy dla kogo. Ja mógłbym mówić o każdym szczególe wieki. Nie mówiłem ci tego nigdy, ale jesteś pięknym wilkiem. Dużo większym ode mnie, wyglądasz jak niedźwiedź polarny tyle, że wilk- Syriusz żywo gestykulował.- Masz puszyste futro, szczególnie teraz w zimie... Ah! I te wielkie uszy. Czasem wydaję mi się, że słyszysz nimi moje wszystkie myśli. I twoje oczy- rozmarzył się, a potem położył dłoń na policzku Remusa.- Są piękne. Duże i świecą.

Remus nie rozumiał z tego kompletnie nic. Wydawało mu się, że Black mówi od rzeczy, ale odpowiedział jedynie:

- Cieszę się- najmilszym tonem, na jaki umiał się wysilić.

Nie mógł postąpić inaczej gdy wpatrywały się w niego te piękne, szare oczy.

- Żałuj, że nie widzisz siebie w tamtej postaci- rzucił się na miękkie łóżko przy Remusie.

- Chyba bardziej zachwycasz się wilkiem niż mną w ludzkiej postaci- zaczepił go kryjąc na twarzy lekki uśmiech.

- Co? Nie!- Zaprzeczył stanowczo i pogroził Remusowi palcem.- To nieprawda. Po prostu ci tego nigdy nie mówiłem- wzruszył ramionami wciąż wpatrując się w kolorowy sufit.- Bałem się, że uznasz to za dziwne.

- Ja lubię jak jesteś psem- też przyznał Remus.- Jesteś wtedy taki gorący. Grzejesz mnie swoim ciałem.

- I kto tu mówi o psie lepiej niż o człowieku?

- Czasem nawet wolę ciebie jako psa- odpadł wiedząc, że go to zdenerwuje.- Mniej głupot wtedy gadasz- pstryknął go w nos.

Ale zanim wstał by zagonić Syriusza do nauki, ten nie był już sobą. A wielkim czarnym kundlem, który teraz wylegiwał się na jego łóżku zajmując znacznie większą połowę.

Był naprawdę duży. Jeśli Remus będąc wilkiem jest większy to... musi być ogromny.

I ta jedna pełnia, ten jeden raz dużo zmienił w jego sercu i umyśle. Dzięki Syriuszowi pierwszy raz poczuł się minimalnie dumny z czegoś, co wynikało z jego likantropizmu.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz