12: Coś na progu

254 34 23
                                    

I jakby nigdy nic się nie stało, temat tajemniczej nocy ucichł. Od urodzin Syriusza minęło kilka dni, a za oknami robiło się coraz chłodniej.

Remus czytał książkę, co nikogo oczywiście nie dziwiło, siedział w bibliotece pogrążony w ciszy, aż nie wpadła do niego burza zwana Syriuszem Blackiem. Ten rozsiadł się na całej szerokości ławki, a nogi oparł o krzesło i oblizując jeszcze palce po czekoladzie puścił Remusowi oczko.

- Masz dobry humor- zauważył wciąż wpatrzony w książkę.

- Mam, owszem. A ty nie?

- Czytam.

Syriusz przewrócił oczami i westchnął. Oparł dłonie o kolana i czekał aż Remus poświęci mu choć trochę uwagi. Skupił wzrok na oczach przyjaciela, których tęczówki przeskakiwały z jednych liter na kolejne. Patrzył też jak zmienia się jego mimika twarzy, jak chłonie to co chciała przekazać mu książka i przeżywa to bardzo osobiście.
Remus za to kochał książki, przenosiły go do nowego, całkiem innego świata i pozwalały chociaż na sekundy zapomnieć o tym wszystkim co działo się wokół niego.
Poprzednia noc nie dawała mu odpocząć. Ciągle bał się, że powiedział bądź zrobił coś bardzo głupiego i już się z tego nie wykręci.

Syriusz wprawdzie nie wyglądał na urażonego, czy choćby zdystansowanego, ale on bardzo dobrze umiał czasem udawać tego kim nie był.

Lupin postanowił więc nie dać wyrwać się z transu i przeczekać, aż ten się znudzi, albo sam zacznie bezpieczny temat rozmowy.
Tak się nie stało.

To niesamowite jak oboje potrzebowali swojej obecności, nawet jeśli nie rozmawiali. Czy byli obrażeni na siebie, czy wręcz przeciwnie, potrzebowali po kilku dniach względnej rozłąki chociaż posiedzieć razem w jednym pomieszczeniu.

Przez kolejne dwadzieścia minut oboje unikali swojego spojrzenia, tak naprawdę niemal ciągle na siebie zerkając. Jakby obaj do ukrycia mieli wielki sekret, ale zwyczajnie nie zdawali sobie z niego sprawy. Na ratunek z odsieczą przyszedł James, który zastał tak dwójkę przyjaciół i najpierw jedynie spojrzał na nich badawczo, a potem rezolutnie zaczął rozmowę.

- Więc- podniósł głos teatralnie, by ślisko przejść do luźnego dialogu.- Spotkałem Dorcas, która spotkała Evans, która powiedziała jej, że była pod wrażeniem ostatniego meczu.

Uśmiechnął się dumnie, jakby obdarowany został Orderem Merlina, choć na żadnym z chłopców nie zrobiło to wrażenia.

- To pewnie miała na myśli mnie- rzucił Syriusz nie odrywając wzroku od książki Lupina.

- Bo na pewno Evans zwróciłaby na ciebie uwagę, niziołku.

Syriusz skrzywił się rzucając przyjacielowi zdegustowane spojrzenie.

- Odezwał się- mruknął pod nosem.

- Zacznij mówić jej po imieniu, to może następnym razem powie ci to osobiście- Lupin poradził mu nie odwracając twarzy od książki.

- To sobie jeszcze poczeka. A wy co tacy uszypliwi?

- Remus czyta.

James rozejrzał się wokół nich, westchnął głośno i czekał na rozwój akcji, który nigdy nie nadszedł.

- Widzę... to tyle? Coś was ugryzło? Remus, ugryzłeś Łapę?

Tym razem oboje, zsynchronizowani obdarowali Pottera wściekłym spojrzeniem, na co ich przyjaciel jedynie się zaśmiał. Potem jednak odzyskując swojego konspiracyjnego ducha, usiadł tuż przy nich i objął gwałtownie przyjaciół za ramiona.

- Mam kolejny wyśmienity plan- szepnął.

- Tylko nie to...

- Przestań Remus- uciszył go.- Prosty mechanizm, ale potrzebuje trochę więcej przygotowania niż zazwyczaj. I nie załatwimy sprawy jednego dnia- spojrzał na Syriusza, który zdawał się być coraz bardziej zaabsorbowanym tematem.- Myślałem nad stworzeniem mapy. Czegoś co pozwoli nam przenieść cały zamek na papier, a potem pomóc przy każdym innym żarcie czy ucieczce do Hogsmeade.

Szczury w Murach ¤ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz