- Nie podglądaj!
- Nie podglądam, ale przestań mnie łaskotać!
Plan wypalił, a przynajmniej póki co. James zaciągnął Petera do pokoju życzeń by "nadrobić zaległy referat" na jutrzejsze zajęcia z transmutacji. Remus faktycznie się trochę zasmucił, że nie będą towarzyszyć mu w pełnię, ale szybko o tym zapomniał. W końcu będzie z nim Syriusz, tylko oni dwaj i to od kiedy wyznali sobie...
Właściwie wszystko.Remus dał się prowadzić przez ciemny tunel do chaty z całkowicie zasłoniętymi oczami. Ufał Syriuszowi jak nikomu innemu. Ten trzymał go w talii i razem omijali wszelkie przeszkody na ich drodze. To prawda, że Remusa przechodził ekscytujący dreszcz za każdym razem, gdy chłodne palce Syriusza muskały jego skórę na brzuchu ukrytą pod grubym swetrem. Syriusz oczywiście robił to specjalnie.
- Nie szedłem tu jeszcze nigdy po omacku.
- Nie szedłeś też chyba w tak dobrym humorze.
Remus parsknął pod nosem.
- Jasne, że nie. A powiesz mi co może mnie czekać na miejscu, że aż tak się starasz?
- Nie, nie powiem- uszczypnął go w bok, a Remus odwrócił się jak poparzony w jego stronę.
Syriusz widząc jego wciąż związane krawatem oczy uśmiechnął się i nachylił nad jego twarzą. Zastanawiał się co zrobić przez kilka sekund, ale ostatecznie po prostu ruszył dalej.
Remus nie wiedział, że kiedykolwiek może być tak dobrze jak teraz. Syriusz naprawdę był jego i nikogo innego. Nie musiał się bać, że znowu znajdzie ładną, szczupłą dziewczynę i pobawi się nią jak zabawką.
To też się w Blacku nieco zmieniło, nie traktował Remusa jak każdej poprzedniej. Z jakiegoś powodu zachowywał się przy nim zupełnie inaczej i nie chodziło tylko o ukrywanie się przed resztą, ale nawet o czas gdy byli tylko i wyłącznie sami.Nie obłapiał go, nie rzucał podtekstów, nie zachowywał się... jak on. Był delikatny i spokojny, zbyt spokojny jak na niego. Co prawda od imprezy i wyznania minęły tylko trzy dni, w dodatku pełne nauki, ale gdy tylko zostawali sami, zachowywali się niczym nieśmiałe dzieci.
Remus zawsze taki był, to nie było zaskoczeniem, ale Syriusz Black? To już nie był zadziorny rockman, który obwiesza pokój plakatami półnagich mugolek by zdenerwować jego despotycznych rodziców, ani nawet casanova Syriusz oblizujący się na widok roznegliżowanych gryfonek.
To był jego własny Syriusz, ten kochający, cierpliwy i delikatny. Pokazywał Remusowi swój świat, który do tej pory był całkiem zamknięty.
Na lekcjach wpatrywał się w Remusa niczym w obraz pełen kolorowych kwiatów i wcale się z tym nie krył. Zupełnie jakby zapominał, że są wokół nich ludzie, liczył się już tylko Remus. Czasem Lupina to onieśmielało. Szczególnie kiedy przypadkiem sam spojrzał w jego stronę by zastać maślane, szare oczy wpatrujące się w niego z wielką pasją.Zastanawiał się czy Syriusz jest równie dobrym aktorem co on, czy tak bardzo w to nie wierzył, że nigdy wcześniej nic nie zauważył.
- No jesteśmy- odpadł w końcu rozwiązując niedbale skręcony krawat na jego twarzy.
Nie byli w chacie.
Zastanawiał się jak to możliwe, że zamyślił się na tyle, że nie poczuł wcześniej na skórze mroźnego powiewu wiatru. Stali gdzieś w zakazanym lesie, który teraz pokryty był śnieżną powłoką. Drzewa uginały się pod ciężarem białego puchu, a zamiast ciemnych ścieżek widział teraz tylko białe korytarze.Ale to nie wszystko.
Na kilku świerkach zawieszone były kolorowe światełka, które odbijały się tęczą od śniegu. Remus zakręcił się wokół siebie oglądając piękne miejsce od wszystkich stron.
CZYTASZ
Szczury w Murach ¤ Wolfstar
Hayran KurguRemus Lupin był tylko szarym, nudnym uczniem, który gdyby nie Black i Potter, zapewne nawet nie zostałby zauważony. Jego życie jednak od początku nie było łatwe, bo którego pięciolatka problemem jest zmienianie się co noc w ohydnego, przerażającego...