Plan powstał dość szybko i na gwałt, ale nie było czasu dłużej się nad nim rozpływać. Syriusz i James uważali to za największy projekt Huncwotów od czasów trzeciego roku, kiedy zaczarowali tłuczka na meczu, by stłukł wszystkich śligonów.
Oczywiście dostali wtedy za to szlaban, ale nikt się tym nie przejmował bo zakończyli rok tak hucznym akcentem, że było warto.Remus nie był przekonany co do słuszności całej tej akcji, ale zawsze jakoś tam chciał dorównać swoim przyjaciołom.
- To chyba nie jest dobry pomysł- odparł niepewnie gdy szli już powoli do lochów z peleryną niewidką i ogromną dozą adrenaliny.
- Przestań, psujesz klimat- mruknął James uśmiechając się przy tym żywo.
- Nie no, nie chciałbym niczego psuć, ani w ogóle... podważać tego genialnego planu, który nazywa się... jak Peter?
- Wybuchowych snów.
- Wybuchowych snów. No tak- odchrząknął.- Jest fajny, tylko...
- Luniu- Syriusz popchnął go ramieniem, ale nie na tyle mocno by upadł.- Jesteś kochany, naprawdę, ale zamknij się już.
Naburmuszony w końcu przestał komentować, choć nadal uważał całe przedsięwzięcie za ogromną pomyłkę. On czuł to w kościach, czuł w tkankach, miał wrażenie, że nawet po włosach przechodzi mu nieprzyjemna, elektryczna fala.
Zeszli na sam dół, mijając przy tym kilku zapodzianych ślizgonów, którzy jako ostatni biegli na rozgrywający się już mecz.Remus nie był fanem lochów i gdy myślał, że o mały włos Syriusz nie trafił właśnie do tego miejsca to... Wzdrygnął się na tą myśl i rozejrzał wokół siebie by zająć czymś myśli. Peter i on nie miał trudnej funkcji, mieli tylko stać na strażach przed wejściem gdyby ktoś jednak zaczął się zbliżać. Wtedy mózgi tej całej głupiej operacji, Łapa i Rogacz mieli zrobić co tam sobie wymyślili i uciec na czas.
- Remus- usłyszał za plecami ciche wołanie.- Psst, Luniak.
Odwrócił się by zobaczyć jak Peter niepewnie dorównuje mu kroku i spuszcza głowę nisko, tak by włosy zasłoniły mu oczy.
- Coś nie tak?
- Co jeśli... no wiesz, zobaczą nas.
- Wtedy znowu czeka nas kara. Ostatnio nie było tak źle, zdążyłem się przyzwyczaić.
- Do mycia podłóg u Slughorna?
- No, jak się przyjaźni z Syriuszem Blackiem to trzeba przywyknąć do takich rzeczy.
Uśmiechnął się pokrzepiająco, ale sam nie wierzył w co mówi.
Chwilę później dotarli do wejścia.- Trzymaj- James wręczył Remusowi swoją pelerynę.- Siedzicie tu ukryci, a jak ktoś idzie to dajecie znać.
- Jak?
- Nie wiem. Po prostu dajecie znać- wyjaśnił.
- O Boże...- Remus przewrócił oczami i zacisnął dłonie na miłym materiale magicznej peleryny.
- Nie wiem o kim mówisz. W każdym razie nie gadajcie za dużo, a my postaramy się pospieszyć. Łapa?
Syriusz zadowolony wyciągnął z kieszeni całą sakiewkę proszku, Lupin nawet nie zamierzał pytać skąd go ma.
Oboje uradowani stanęli przed wejściem do ślizgońskiego dormitorium i zaczęli szeptać coś pod nosem. Hasło na pewno Syriusz znał od Regulusa, choć Remus nie sądził, że zdobył je dobrowolnie. W końcu jednak drzwi ustąpiły i obaj, śmiejąc się oczywiście, wtoczyli się do wielkiego holu. Że środka powiało chłodnym, mokrym powietrzem i Remus już dobrze wiedział, że nienawidzi tego miejsca. To nie tak, że szufladkował ludzi, ale ktoś kto wytrzymuje całe dnie w takim pomieszczeniu nie może mieć równo pod sufitem.
CZYTASZ
Szczury w Murach ¤ Wolfstar
FanfictionRemus Lupin był tylko szarym, nudnym uczniem, który gdyby nie Black i Potter, zapewne nawet nie zostałby zauważony. Jego życie jednak od początku nie było łatwe, bo którego pięciolatka problemem jest zmienianie się co noc w ohydnego, przerażającego...