XII.

626 27 9
                                    

Nie wiedziałam jak odpisać na te wszystkie wiadomości, szkoda czasu nad zastanawianiem się nad tym. Postanowiłam napisać do Jake'a. W tej chwili było to priorytetem dowiedzieć się gdzie jest i co robi.

________

- Jake gdzie jesteś?

________

Miałam nadzieję, że odpisze tak szybko jak tylko będzie mógł.

Kolejnym miejscem, przy którym się zatrzymaliśmy z Richym dość obszerny zaułek jaskinii. Duży, szerokie powierzchniowo miejsce podtrzymywane przy ścianach drewnianymi belkami by się nie zawaliło. Na ziemi leżało dość dużo przedmiotów: narzędzia, drewniane belki, drewniane skrzynki i inne pozostałości po urzytkowaniu z kopalni.
Moją uwagę przykuł zapach benzyny... Później zorientowałam się ,że w niektórych miejscach leżały też porozrzucane kanistry, już puste.

Richy do czasu tego incydentu był zwyczajnym człowiekiem. Takim jak wszyscy. Wiódł zwyczajne życie. To ten wypadek spowodował, że stał się tym kogo mam teraz przed sobą.

- Dlaczego oddałeś mi telefon? Nie boisz się, że wezwę Alana by cię aresztował?

Richy: Pomyślałem, że jeżeli od początku posługiwałaś się telefonem by dojść do tego wszystkiego nie będę ci go zabierał. Tak jak zaczęłaś tą sprawę tak ją skończysz.

________

Alan: y/n? Odezwiesz się w końcu?


Alan: Komu powiedziałaś to wszystko o kopalni żelaza?

- Czy to jest teraz ważne?

Alan: Federalni właśnie tu przybyli i wygląda na to, że nie są zainteresowani sprawą panny Donfort.

________

To oczywiste, że przyszli po Jake'a, tylko skąd dowiedzieli się, że tu jest. W sumie to już nie ważne. Nic już nie jest ważne...

Richy: Powiesz mi w końcu co ten hakerek kombinuje?

- Skąd ja mam wiedzieć?

Richy: Przestań kłamać y/n.

Zbliżył się mnie dość blisko. Z jego wzroku można było odczytać złość, ale i zdenerwowanie, niepokój.

Też chciałabym sie dowiedzieć gdzie jest Jake. Nawet nie zobaczył mojej wiadomości. Z jednej strony chciałabym, żeby tu był może przemówiłby lepiej Richiemu do rozsądku ode mnie, z drugiej miałam nadzieje na to, że właśnie ewakuuje się z kopalni. Jeżeli mieliśmy tu zginąć, wolałam, żeby jak najmniej osób przy tym ucierpiało.

Richy ruszył w stronę kanistrów i zaczął rozlewać benzynę.

Wmurowało mnie totalnie. Czy w jego głowie jedyną opcją było puscić to wszystko z dymem?

- Richy, przestań.

Richy zatrzymał się i spojrzał na mnie. Był kilka kroków dalej. Jego wzrok przygasł, wyraz twarzy był bez emocji.

Richy: Co ty tu robisz y/n?

- Nie zachowuj się tak...

Richy: Odpowiedz na pytanie.

- Przyjechałam uratować Hannah...

Duskwood- moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz