XIII.+

614 25 0
                                    

Jake pov:

Dojscie do jaskinii nie sprawiło mi większego problemu. Moim celem było odnalezienie Hannah za wszelką cenę.

Błąkałem się po jaskinii z nadzieją, że ją znajdę. Byłem w posiadaniu mapy korytarzy tej jaskinii, pozaznaczałem na niej miejsca, w którch mogła być przetrzymywana Hannah, głównie zaułki bez wyjscia i mniejsze pomieszczenia. Było ich kilka.

Nie spotkałem na swojej drodze żadnego człowieka, przez co czułem pewien niepokój. Porywacz musiał czekać przy wyjściu na y/n. To, że y/n mało się odzywała też wzbudzało we mnie niepewność. Miałem nadzieje, że nie zrobiła nic głupiego.

Prawda jest taka, że nieraz już dawała ponieść się emocjom i nie słuchała się moich rad. To jej życie i to ona ostatecznie decyduje o tym co robi, ale ja martwie się o nią.

Przemierzając tunele natknąłem się na pomieszczenie ze stosami papierów. Prawdopodobne jest, że porywacz przeniusł tu to wszystko z domu Michael'a Hansona.

Starałem się sfotografować jak najwięcej, by użyć tego później jako dowodów w sprawie.

Zaciekawił mnie folder podpisany imieniem y/n. Wiem, że nie powinienem tracić czasu, ale nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Odziwo zdobył bardzo dużo informacji o niej, nawet ja tyle nie wiedziałem.

Były rubryki z takimi danymi jak, imię nazwisko, wiek, miejsce zamieszkania. Mieszkała daleko, co mnie ucieszyło nie było szansy na to, że mogła tu przyjechać. (jak się okazuje później, jednak myliłem się).

Porywacz naprawdę musiał się napracować, by to wszystko zebrać.

Nie miałem czasu tego wszystkiego teraz przeczytać, więc zrobiłem zdjęcia i postanowiłem zająć się tym później.

Po dalszych poszukiwaniach w końcu ją znalazłem. Hannah miała związane ręce i nogi, a usta miała zaklejone taśmą. Siedziała na ziemi oparta o ścianę. Gdy mnie zobaczyła, jej oczy zalśniły.

Od razu przystąpiłem do rozwiązania jej, a gdy już to zrobiłem rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać. Nie było czasu do stracenia, porywacz mógł w każdej chwili tu wrócić.

Hannah: Richy to zrobił...

Powiedziała łamiącym się głosem. Jednym z moich podejrzeń faktycznie był Richy, jednak gdy to usłyszałem od Hannah ta wiadomość i tak mnie zmroziła.

- Musimy stąd wyjść jak najszybciej.

Zaczęliśmy kierować się w stronę wyjscia, ale usłyszeliśmy głosy. Dwa głosy damski i męski. Weszliśmy w jeden z tuneli, aby się ukryć.

y/n: Miałeś mnie zaprowadzić do Hannah, gdzie ona jest?

- y/n już za chwile z nią się spotkasz.

Wychyliłem się zza ściany, by ich zobaczyć. Zobaczyłem Y/n, szła rękami włożonymi w kieszenie. Zaraz za nią szedł Richy, z pistoletem w ręku.

Gdy ją zobaczyłem niepokój przerodził się w złość jak ona mogła zrobić coś tak nieodpowiedzialnego i tu przyjść. Nie mogłem się teraz im pokazać. Najpierw musiałem wyprowadzić Hannah. Liczyłem na to, że y/n wie co robi, z jej postawy było widać, że jest dość spokojna. Obiecałem sobie, że zaraz po nią wrócę.

Poczekałem, aż przejdą i ruszyłem z Hannah dalej.

- Hannah pójdziesz wzdłuż tego tunelu, spotkasz na tej drodze Alana on wyprowadzi cię z kopalni. Poczekam aż usłyszę, że się spotkaliście, później pójdę do y/n i Richy'ego. Nie mów, że tu jestem jasne?

Kiwnęła głową i poszła w głąb tunelu. Na końcu tunelu zobaczyłem człowieka z latarką, Hannah szła w jego stronę.

Alan: Hannah Donfort? Już spokojnie wyciągniemy cię.

Wtedy zawróciłem po y/n.

Byli w dość przestrzennym pomieszczeniu. Przyczaiłem się najbliżej jak mogłem, starałem się podsłuchać rozmowę.

Gdy już zamierzałem wyjść z ukrycia, zauważyłem, że Richy wyjął zapalniczkę...

Potem widziałem tylko ogień. Szukałem y/n. Ogień był wszędzie, straciłem orientacje w terenie, nie wiedziałem gdzie jest y/n i gdzie jest wyjście.

Nagły huk, który mnie przeraził. Zamarłem w bezruchu przez chwilę. Obawiałem się najgorszego.

Usłyszałem głos y/n, całe szczęście. Dzięki niemu wiedziałem w jakim kierunku mam się udać.

Gdy dotarłem do źródła dźwięku zobaczyłem jak y/n, powolnie zmierza ku wyjściu. Wziąłem ją pod ramię i ruszyliśmy dalej razem.

Kilka razy się potknąłem, myślałem, że upadnę jednak y/n dość mocno mnie podtrzymywała. Prawdę mówiąc, gdyby nie ona dawno upadłbym na twarz. Moje nogi odmawiały posłuszeństwa, ledwo stawiałem następne kroki.

Gdy wyszliśmy na zewnątrz, zaczerpnąłem łyk powietrza, momentalnie padłem na ziemię. Nie wiem co się działo dalej. Film mi się urwał.

_________________________________________

Powoli zbliżamy się ku końcowi, a raczej chciałabym by tak było. No cóż tak to wygląda jak na razie. 🤷‍♀️

Duskwood- moja historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz